Rozdział 1. Witajcie!

1.1K 42 119
                                    

- Witam państwa w dzisiejszym wydaniu wiadomości. Nazywam się Maria Maserati, i to ja dzisiaj poinformuję państwa o jednej z dość nieprzyjemnych informacji, natomiast nasza ukochana Andrea de Fonollosa wróciła do gry. Tym razem jednak nie sama, a z tajemniczą wspólniczką. Razem napadły na jednego z jubilerów znajdujących się w samym sercu Walencji. Czy policji uda się złapać nasze ulubienice? Być może odpowiedź poznamy za niedługo. A teraz zapraszam państwa na prognozę pogody. - telewizor nagle zgasł, odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Martę trzymająca pilota od telewizora.

Odłożyłam kieliszek z winem i wstałam z kanapy.

- Nie chcesz usłyszeć prognozy pogody na jutro? - zapytałam, jednak Marta nie odpowiedziała.

- Kolejny napad nam się udał... Panno Fonollosa! Jak to możliwe?! - krzyknęła, po czym mnie przytuliła.

- Sama nie wiem - uśmiechnęłam się pod nosem i również ją przytuliłam.

- Nie wierzę w to. Miałaś rację że się uda! Jakim cudem!?

- Skarbie, szkoliłam się przy profesjonalistach.

- No w sumie racja. Twój ojciec i brat to istni geniusze. Ale jednak w tym wszystkim się trochę gubię

- Nie dziwię Ci się, ja sama się w tym wszystkim gubię - uśmiechnęłam się pod nosem i z powrotem wzięłam kieliszek wina do ręki.

Marta usiadła obok mnie i zaczęłyśmy dyskusje.

Niby dyskusja o kolejnym napadzie, a jakimś cudem zeszłyśmy na temat o mojej rodzinie.

- Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam. Masz starszego brata, tak?

- No niestety tak, jak chcesz to ci go oddam

- Podziękuję - zaśmiała się i odwrocila głowę w moja stronę.

- Z nim spędzałam najwięcej czasu. Mojej matki nigdy nie było w domu. A to siedziala w barze i piła różne alkohole, albo biegała za swoimi fagasami. Interesowała się tylko nim, mnie miała gdzieś. Może dlatego, że mój brat był bardzo chorobliwym dzieciakiem

- A ojciec? Nie interesował się wami?

- Interesował się nami, aczkolwiek jego również nigdy nie było w domu. Ciągle planował jakieś napady na różne banki i jubilerów, a robił to dla mojego brata. Potrzebowaliśmy dużych sum pieniężnych na jego operacje, a moja rodzina nie należała do bogatych.

- To sporo czasu musiał spędzić w szpitalu

- Pół dzieciństwa tam spędził. Strasznie rzadko bywał w domu.

- Pewnie bardzo za nim tęskniłaś...

- Bardzo za nim tęskniłam...

- Dobrze, że z tego co mi wiadomo, to ja nie posiadam rodzeństwa

- Zazdroszczę Ci - powiedziałam i posłałam jej ciepły uśmiech.

- Dlaczego? Ja bardzo chciałabym mieć rodzeństwo.

- Nie mam z nim kontaktu od paru lat - powiedziałam z łzami w oczach. - nawet mnie nie szuka więc...

Od pewnego czasu, kiedy zaczęłam być seryjnym mordercom straciłam z nim kontakt.

Po moim nazwisku można wnioskować, że jestem kimś z rodziny Pana Andresa Fonollosy - niestety dobry wniosek.
Jest on moim drugim I zarazem najstarszym bratem.

Nienawidzę go... I mam do tego dobre powody.
Chociaż... Można to uznawać za głupie, ponieważ w końcu to mój brat.

Jeżeli kogoś ciekawi o co jesteśmy poważnie pokłóceni od dobrych paru lat to... Poszło o to, że zaręczył się z moją przyjaciółka, z którą kiedyś łączyło mnie coś więcej niż przyjaźń... Znałam ją od dziecka.

Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz