Rozdział 34. "Ten Plan Nie Ma Szans Wypalić! Zostaje Nam Się Tylko Poddać!..."

148 16 147
                                    

Pov: Sevka

Tego typa co walnal mnie w łeb, znalazł Andrés. Był nieprzytomny I miał ranę, która prawdopodobnie zrobiła osoba trzecia. Nikt jednak nie wie kto to mógł być.(jak coś, gościu niestety przeżyl)

Mniejsza z tym.

Następnego dnia o godzinie 15:00, o dziwo równo, bez jakichkolwiek opóźnień, otworzyliśmy drzwi przez, które wszedł, ubrany w czarny garnitur Rio. Gdy wszedł do Banku, zamknęliśmy drzwi. Jednak zanim drzwi się zamknęły do banku wpadł Arturito. Bogotá się nim zajal i po chwili wrócił do nas.

Río stał I niedowierzał.

- To wszystko zrobiliście dla mnie? Wariaci! - krzyknął, rozplakujac sie ze szczęścia.

- Chodź tu małolacie - powiedziała Florka i przytuliła się do niego.

- Jak ja za wami tęskniłem!

Każdy z nas przytulił się do Rio.

No może z wyjątkiem Madryt I Bogoty.

W tamtym momencie, na twarzy każdego z nas, gościł uśmiech. Szczery, szeroki, piękny uśmiech.

- A ciebie to nie znam - powiedział do Madryt, którą lekko zamurowalo na widok Río.

- Madryt jestem - odpowiedziała śmiejąc się.

- Milo mi piękna panią poznać. - i ucałował jej dłoń.

Podszedl do Bogoty i powiedział:

- A Pana też nie znam! Ile nowych osób tutaj jest?

- Dwie - odpowiedział mu Palermo.

- Milo mi Pana poznać. Pan to...?

- Bogotá - I uscisneli swoje dłonie.

Tokio wzięła specjalny przyrząd do wykrywania podsłuchów. Zapiszczało tuż przy nadgarstku Rio, gdzie miał wyraźny ślad po operacji,

- Na pewno jesteś zmęczony. Helsinki, Madryt I Tokio przygotują ci gorąca kąpiel. Takie mini "wakacje". - powiedział Andrés, klepiąc go po ramieniu.

Rio poszedł z Helsim i Madryt, przygotować ta kąpiel.

Andrés wziął mnie na bok i spytal:

- Dasz radę wyjąć ten podsłuch?

- Jest on w nadgarstku. Istnieje ryzyko, że przy wyciąganiu, któras żyła pęknie.

- Ile jest procent szans, że wyciągniesz ten podsłuch z powodzeniem?

- Umm.. Nie wiem.. Z 50?

- Takie pół na pół?

- Dokładnie

Andrés spojrzał w stronę Drei i Martina, którzy znowu się kłócili.

- Ja już nie wiem jak ich pogodzić... - powiedział szeptem.

[dop. autorki. UWAGA! NIEKTORE TEKSTY WZIĘŁAM Z KOMENTARZY. W TYM WZIĘŁAM TEKST Z KOMENTARZA @Dratyna]

- Niech se drugie dziecko zrobią. Dzieci ponoć godzą małżeństwa.

- Slucham?

- Nic. Ja mówię o nich.

- Niech oni se dziecka drugiego nie robią. Wystarczy, że Antek cierpi, przez nich.

- Jedni są stworzeni do rodzicielstwa, a drudzy nie. - dodałam, przygryzajac wargę.

Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz