Rozdzial 28. List

149 18 66
                                    

Pov: Rozpaczonej I załamanej Raquel

- Witam państwa serdecznie w dzisiejszym wydaniu wiadomości. Z tej strony María Maserati. Czyli wasza ulubiona prezenterka! Dokładnie rok temu, w dzisiejszy dzień, zakończył się napad na Narodowa Mennice Hiszpanii, która znajduje się w Madrycie. Sprawę te prowadziła inspektor Raquel Murillo. Jak wiemy, niestety zostala zwolniona dyscyplinarnie. Do dzisiaj nie wiemy, czy współpracowała z porywaczami. Ale wiemy jedno. Związała się z jednym z napastników, który pomagał im z zewnątrz, wraz z ich przywódca zwanym "profesorem". Do dzisiaj, nie złapano żadnych z nich.

Sięgnęłam po pilota, który leżał obok mnie na poduszce, i wyłączyłam telewizję.
Wzięłam miskę, w której przed chwilą jadłam budyń i odniosłam ją do kuchni. Moja matka z Paula zamieszkały u Tatiany na pewien czas. Szczerze, nawet trochę jej zaufałam. A mężczyzna, z którym się zwiazalam przedstawił mi się jako Marsyl. Na początku myślałam, że tak ma na imię. Jednak, jak się okazało, to tylko jego pseudonim.

Cholernie za nim tęsknię, brakuje mi go.. Jebac to kim jest.

Chwila chwila...pocztówki! Planowałyśmy razem wyjechać na wakacje... Dostałam wtedy od niego pocztówki z różnych miast w obcych państwach. Może tam będzie napisane, gdzie go znajdę?

Pov: Amsterdam

- Marsyl! - wrzasnal Sergio, po tym jak ten wepchnął go do wody.

- Słucham cie, przyjacielu - oboje wybuchlismy śmiechem i patrzeliśmy na Sergia.

- Macie szczęście, że nie jestem w ubraniach, a w kąpielówkach. - powiedział zakładając ponownie okulary, na których osiadły się krople wody.

- Jaka jest woda? - zapytałam poprawiając bikini.

- A chcesz sprawdzić? - zapytał, śmiejąc się Sergio.

- Nie. Nie zrobisz tego - uśmiechnęłam się do niego, na co ten wziął mnie na ręce i wrzucił do wody. Wynurzyłam się i przetarłam oczy.

- I jak? - spytał Marsyl, śmiejąc się.

- Strasznie zimna. Brrr! - odpowiedziałam wychodząc.

- Ze mną lepiej nie zadzierać - uśmiechnął się do mnie i przybliżył mnie do siebie, po czym przytulił.

- A myślałem, że będzie buziak - powiedział zawiedziony Marsyl.

Oboje spojrzeliśmy na Marsyla pytającym wzrokiem. Chciałam coś powiedzieć, ale nagle usłyszeliśmy znajomy nam głos.

- No brawo. Mój synek w końcu zmądrzał i wrócił do Naomí! Kiedy był ślub? - spytała Beatriz, czyli matka Sergia, Andresa i Andrei.

Sergio odsunal mnie delikatnie od siebie.
Stał i wpatrywał się wzrokiem w matkę, która patrzała raz na mnie, a raz na Sergia.

- Halo! Ziemia do Sergia!

- Co ty tu robisz? - spytał poprawiając nerwowo okulary.

- Przyszłam Ci pogratulować, udanego Napadu na Mennice. - posłała mu wredny uśmiech.

- Watpie, że tylko o to ci chodzi. Bez sensu byś jechała taki kawał, żeby mi pogratulować.

- Mądry z ciebie chłopak wyrósł. Chyba najmądrzejszy z całej trójki...

- Mów co chcesz.

- Potrzebuje, pilnie skontaktować się z twoja durna siostra...

- Ona nie jest durna - przerwał jej Marsyl. - większość Napadu na narodowy bank Hiszpanii ona wymyślała, pomogla jej trochę Marta. A Andrés wraz z Martinem zmienili ich pół planu, na własną wersję, na taką, że istnieje tylko 30% szans, że wyjdzie się stamtąd całemu. W ich pół wersji było 50%. Ale nie zaplanowały wyjścia stamtąd.

Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz