Rozdział 35. Żegnajcie...

140 17 26
                                    

Pov: Amsterdam

- Musimy się rozdzielić! - krzyknął Sergio.

- Lepiej, żeby złapali jednego z nas niż dwóch na raz - dodałam.

- Dokładnie. Bądź pod wookie tookie. Ja biegnę na północ, a ty na południe. Trzymaj się - powiedział, po czym krótko pocałował mnie w usta.

Zrobiliśmy tak jak powiedzieliśmy. Ja - pobieglam na południe. Sergio - pobiegł na północ.

Biegnąc słyszałam wycie syren, policyjnych radiowozów. Słyszałam również policyjne helikoptery. Czułam na swoim karku ich oddech.

Nagle zauważyłam jakiś opuszczony domek, postanowiłam, że zostanę tam na krótka chwilę.

Gdy weszłam do środka, okazało się, że nie jest opuszczony. Usłyszałam głosy mieszkańców tego domku, więc schowałam się w szafie.

Serce biło mi jak szalone. Kroki I głosy były coraz głośniejsze... Czyli byli co raz bliżej mnie....

Nagle ktoś otworzył drzwi od szafy, w której się chowałam. Była to mloda kobieta, na oko 17-19 lat. Miała blond włosy, była szczupła, a jej oczy wyjątkowo się błyszczały.

Po chwili gdy tak stała i mi się przyglądała, uświadomiłam sobie kto to jest....

- Alison? - powiedziałam zszokowana, po czym wstałam.

Po napadzie na Mennice było strasznie głośno o tym, że Alison uciekła z domu. Do dzisiaj jej nikt nie od znalazł... Znaczy się... Tak było. Dopóki ja jej nie znalazłam.

- Kim pani jest? I co pani tu robi? - zapytała wyjmując broń.

- Pamiętasz napad na Mennice? - zadalam jej pytanie.

- Nie da się go zapomnieć. Ale nadal nie wiem kim pani jest! - krzyknęła

Zdjęłam kaptur na co dziewczyna odłożyła broń.

- Amsterdam... - mruknęła pod nosem.

- Dokładnie. To ja. Posłuchaj! Potrzebuje pomocy. Od ciebie teraz zależy to czy obie przezyjemy.

- Jak niby?

- W tym lesie jest mnóstwo policji. Z tego co wiem ty też jesteś poszukiwana. Ale z innego powodu. Jeżeli nas obie znajdą, mogą cie uznać za osobę, która nam pomagała.

Alison rozejrzała się na boki.

- Po pierwsze nie jestem Alison, a Sarah. Po drugie... Masz rację. Idziemy stąd - dziewczyna wzięła swój pelcak, ubrała czarna bluzę, po czym wyszłyśmy z tego domku.

- Sarah? Naprawdę? Nie mogłaś wymyślec coś lepszego? - zapytałam, ubierając kaptur.

- To zaproponuj cos, oczywiście jak masz coś lepszego.

Pomyślałam chwilę I dodałam:

- Co powiesz na Ottawa?

- Stolica Kanady? Brzmi całkiem fajnie. - powiedziała uśmiechając się do mnie.

Szłyśmy chwilkę w ciszy, jednak Ottawa ja przerwała:

- Co się stało, że uciekasz? Oprócz tego Napadu na Mennice. Przez dwa lata była kompletna cisza.

- Później ci opowiem, to nie temat na teraz - odpowiedziałam wzdychając.

Nagle usłyszałam głos w moim wookie tookie.

- Naomí, są w środku lasu - zameldował mi Sergio.

- Skąd wiesz? - zapytałam szeptem.

- Siedzę na gałęzi drzewa, a pode mną chodzi mnóstwo policji. Uważaj na siebie.

Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz