Rozdział 30. Same Problemy...

161 19 73
                                    

Pov:Florka

- O której idziesz z nimi pogadać? - spytał mnie szeptem Martin.

- O pierwszej w nocy. Wtedy reszta gangu będzie spała. Tak mi się wydaje.

- To pewne, że Murillo jest w Tajlandii?

- Tak. Zabrała matke i córkę ze sobą.

- Na 100% pojechała do Marsyla. Spokojnie. - objął mnie ramieniem i przytulił.

- Nie będę spokojna. Jeżeli wpadną w ręce policji, trzeba będzie zebrać całą resztę i zmusic policję do wypuszczenia ich.

- Jak się w ogóle czujesz?

- Nie jest źle. A ty?

- Jestem najszczęśliwszym chłopem na świecie - powiedział dumnie.

- Słucham, dlaczego?

- Mam cudowna żonę, syna, świetna teściowa, mój szwagier to mój najlepszy przyjaciel. Czego chcieć więcej? - uśmiechnęłam się pod nosem, zapadła chwilowa cisza. Nagle z mojego starego pokoju usłyszałam cichy zaspany głosik Antka:

- Mamo... - natychmiast zerwałam się z tarasu i weszłam do pokoju.

- Co się dzieje? - zapytałam siadając na łóżku.

- Miałem zły sen.

- Co ci się śniło?

- Że jakiś potwór mnie gonił...

- To tylko sen. Śpij - powiedziałam gładząc go po policzku.

- A czemu ty i tata nie śpicie? - przetarł oczy i popatrzał na Martina, który wszedł do pokoju.

- Rozmawialiśmy o paru sprawach.

- Mamo, a mogę spać z wami? - zapytał z łzami w oczach.

- Jak wrócę. Dobrze? Bo idę z babcią porozmawiać.

Antek pokiwał głową i usiadł na łóżku, przecierając oczy. Spojrzałam na zegarek.
Dochodziła godzina pierwsza w nocy.

- To ja idę - powiedziałam podchodząc do Martina, dałam mu buziaka w usta i poszłam do kuchni, gdzie miałam się spotkać z Beatriz, Tatiana i Andrésem.

Martin też miałbyc przy tym, ale ktoś musiał zostać z Antkiem. A Mariany nie chciałam męczyć. Ostatnio dużo nam pomaga.

Nie spodziewałam się, że relacja Martina i Antka, będzie tak dobra. Martin traktuje go jak biologicznego syna. Szczerze... Mam takie jakby podejrzenia, że może to być jego dziecko... Kłamałam znowu troszku w sprawie tego, że nie widziałam się z nim po moim ślubie z Adrienem. Trwalo to krótki czas. Spotykaliśmy się jako przyjaciele, ale schlalismy się i... Skończyło się jak skończyło... On tego nie pamięta. Ja z resztą też zbytnio tego nie pamiętam. Może I lepiej.

W kuchni stała już Tatiana.

- Gdzie Bet I Andrés? - zapytałam.

- Przyjdą za chwile. Andrés czeka, aż Marta zaśnie. Bet czeka, aż Miguel zaśnie. On nie może nakryć naszej rozmowy.

- Ta rozumiem. To wrócę tak za 10 minut - mruknęłam pod nosem.

- Może, pogadamy? - zapytała łapiąc mnie za nadgarstek.

- Zależy o czym chcesz

- O wszystkim

- To znaczy?

- Przepraszam - mruknęła nagle.

- Za co? Za te wszystkie krzywdy?

- Tak. Przepraszam.

Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz