Pov:Floryda
- Po co ci dała ten telefon? Bo mówisz tak szybko, że nic nie rozumiem. - Berlin podniósł lewa brew.
- Chodzi o to, że miałabyś wsypać całą resztę za mniejszy wyrok? A i tak grozi ci dożywocie! Gorszego blefu nie można wymyślec!? - krzyknął zirytowany Palermo.
- Na pewno zaproponowała tylko wsypanie całej reszty? - zapytał podejrzewając, że nie mówię prawdy.
I słusznie.... Bo jej nie mówiłam. W senie poniekąd mówiłam. Ale nie wspomniałam, że będę mogła odzyskać dziecko, które mi te skurwysyny odebrali.
-Tak - odpowiedziałam zabierając telefon ze stołu.
- Jak zadzwonisz do niej, zapomnij o mnie i o Sergiu na stałe. O kimkolwiek zapomnij. Po napadzie cie odnajdę i zajebie jasne? - zagroził mi Berlin.
- Nie zadzwonię. Poza tym zabić mnie to możesz, ale szybko tego pożałujesz - wyszłam z biura i wpadłam na Sevke, która akurat knei szukała.
- Możemy pogadać?
- I zjeść razem nasz "obiad"? - zapytałam uśmiechając się.
- Tak. Na schodach?
- Gdzie chcesz - zaśmiałam się i ruszyłyśmy usiąść na schodach.
- Jak się czujesz? - zapytała zmartwiona
- Fizycznie jest dobrze. Psychicznie jest gorzej.
- U mnie tak samo
- Nie dziwię Ci się.
- Dobra zmieńmy temat.
- Jasne, nawet z chęcią zmienie. To o czym Sevciuniu moja kochana chcesz gadać? - zapytałam ją i posłałam jej ciepły uśmiech.
- Co chciała od ciebie Murillo? Wyglądałaś na zmartwiona i wytrącona z rytmu.
W tym momencie byłam lekko zdezorientowana...Chyba przyszedł czas, aby dowiedziała się prawdy ?!
- Jak zjemy, chodzmy gdzieś indziej. Nie chcę, żeby ktokolwiek to słyszał.
Gdy zjadłyśmy, wstalysmy i weszłyśmy do jednego z biur.
- Co się dzieje?
- No więc.. - zaczęłam opowiadać jej co chciała ode mnie Raquel.
𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎wspomnienie𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎
𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎Berlina𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎- Andrés! Andrés! Patrz! Patrz! - krzyczała moja młodsza siostra, z samego końca podworka.
- Co się stało?
- Zobacz! Jakie śliczne! Myślisz, że spodoba się mamie!? - krzyknęła uśmiechając się od ucha do ucha.
Pokazała mi kwiatek, taki najzwyklejszy kwiatek zerwany z łąki. Bodajże jakaś ogrodowa stokrotka. Ręce i ubrania miała uwalone w ziemi. Będę miał znowu sporo do prania... Jednak wynagradza to jej piękny i szczery uśmiech.
- Na pewno się spodoba - powiedziałem również uśmiechając się do niej.
- A pójdziesz ze mną do mamy, bo chciałabym jej to dać. Ale się wstydzę sama - w tym momencie uśmiech zszedł jej z twarzy.
- Chciałbym, ale niestety nie mogę
Andrea posmutniala i odeszła w kierunku naszego domu. Po paru minutach słyszałem jak moja macocha drze ryja na Andree.Dla niej liczy się tylko Sergio. Andree zrzuca na ostatnie miejsce. Żal mi jej z tego powodu. Chciałbym być już pelnoletni i przejąć nad nią pełnoprawna opiekę, choć i tak bym pewnie nie mógł bo jestem karany, a w dodatku grozi mi poprawczak. Jestem w zajebistej sytuacji, tyle na razie mogę powiedzieć.
CZYTASZ
Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONE
Fiksi PenggemarNIE USUWAM KSIĄŻKI ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! I BLAGAM XD NIE CZYTAJCIE TEGO, PISALAM TO MAJĄC OKOŁO 12 LAT XDDDDD TO JEST TAKI CRINGE W skrócie: Pewien brodaty mężczyzna w okularach planuje zrealizować pewien idealny plan. Do tego planu zwołuje trz...