Pov:Amsterdam
- Kurwa! Sergio ty śmieciu! Odbieraj! - wrzeszczałam do słuchawki. - Zawsze kiedy cie potrzebuje to cie nie ma! - wrzasnęłam odkładając słuchawkę.
Usiadłam na krześle i rozpłakałam się. Zadawałam se jedno proste pytanie: w co ja się wpakowalam?Nagle zadzwonil telefon. Podniosłam słuchawkę i usłyszałam głos Sergia.
- Przepraszam....
- Nie rób tak więcej! Siedź tam na dupie! W razie czego przyśle ci kogoś.
- Odzyskałem Marsylie. Jest cały I zdrowy. A Raquel ogłuszyłem.
- Najważniejsze, że Marsylia żyje.
- Cos się stało, że dzwonisz? - zapytał.
- Arturito, zabił Oslo - powiedziałam rozplakujac się.
Zapadła cisza. Żadno z nas się nie odzywało.
- Jestes? - zapytał.
- Tak - otarlam łzy i wyprostowalam się, przez co syknęłam z bólu.
- Chciałbym być teraz przy tobie...
- Jeszcze parę dni lub godzin, a wyjdę z tego koszmaru i się zobaczymy - uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
- Racja
- Co mam zrobić z Arturitem?
- Nie zabijaj go, ale możesz go uszkodzić. Np rozetnij mu scyzorykiem dłoń.
- Dobry pomysł - zaśmiałam się.
- Zadzwonię za parę godzin, lub szybciej. Trzymaj się... W razie czego dzwoń. Policja nie powinna się u mnie zjawić.
- Jasne. Kocham cie... - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Otarlam łzy i uśmiechnęłam się do siebie pod nosem, wyszłam z biura. Na korytarzu zauważyłam Floryde prowadząca Arturito.
- Zostawił mi go. Rozmawiałam z profesorem. Powiedział mi, co z nim mam zrobić.
- No dobra. Zaufam Ci - puściła do mnie oczko i zostawiła Arturito pod moją opieką.
- Zapraszam do biura - uśmiechnęłam się wrednie.
Pov:Profesor
- To co robimy? - spytał mnie Marsylia.
- Nalej mi cydru. Nie wytrzymam już.
- Ale jak będzie nagła sytuacja?! Coś się wydarzy??
- Berlin będzie musiał pomoc Amsterdam. I lej tego cydru, bo nie wytrzymam!
- Nie! Nie możesz teraz pić cydru!
- Amsterdam sobie poradzi. To silna babka. Ufam jej i wierzę. Poza tym w mennicy jest jeszcze Berlin. Poradzą sobie.
- Kochasz Amsterdam? - rzucił prosto z mostu.
Spojrzałem na niego i odpowiedziałem:
- Emm...
- Tak czy nie?
- Kocham ja....
- Jeżeli ja kochasz to znaczy też, że nie chcesz, aby zginęła.
- No nie chce...
- Więc ogarnij dupe i nie chlej teraz! Po napadzie jak będziesz już na prywatnej wyspie z Amsterdam to się wtedy możesz najebac! Ale nie teraz! W tej mennicy są Twoi ludzie! Twoja rodzina!
CZYTASZ
Kamera! Akcja! Napad!? [część 1] ZAKONCZONE
FanfictionNIE USUWAM KSIĄŻKI ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! I BLAGAM XD NIE CZYTAJCIE TEGO, PISALAM TO MAJĄC OKOŁO 12 LAT XDDDDD TO JEST TAKI CRINGE W skrócie: Pewien brodaty mężczyzna w okularach planuje zrealizować pewien idealny plan. Do tego planu zwołuje trz...