Rozdział piętnasty

1.8K 61 28
                                    

- to kto pierwszy ten... dostaje paczkę petow ode mnie ! - krzyknął Krzysiek

- jak się przez ciebie wypierdolę, to uwierz mi, już nie dasz rady palić bo ci wszystkie palce u rąk ujebie - powiedziałam i spojrzałam krzywo na loczusia

- jaka ty się agresywna zrobiłaś - powiedział loczuś

- es ist deine Schuld - powiedziałam po niemiecku, a Michał, Mela i Franek patrzyli na mnie z wyrazem twarzy "co kurwa ?"

- nein - powiedział Krzysiek i się zaśmiał

- dobra, trzy, dwa, jeden ! - krzyknął Franek i każdy zaczął popierdalać na rowerze do znaku, przy którym była tak jakby nasza meta

i kurwa oczywiście musiałam się przy nim wypierdolić, w takim sensie, że zachamowałam i przeleciałam przez kierownicę, a całe szczęście, że podparłam się na rękach, bo tak to zaliczyła bym przejażdżkę ryjem po asfalcie

- Iga ! wszystko okej - krzyknął loczuś, a ja akurat obróciłam się tak, że patrzyłam na wszystkich

- jest zajebiście - powiedziałam i spojrzałam na swoje zdarte dłonie

- jak ty przeleciałaś przez tą kierownice, to myślałem, że kark skręcisz - powiedział Wyguś, a Mela się zaśmiała

- co ty gadasz, ona by się nie zabiła, nawet śmierć jej nie chce - powiedziała moja przyjaciółka i śmiejąc się

- zabawne w chuj, ale nie ważne, gratuluję wygranej temu kto wygrał - powiedziałam i wytrzepałam swoje ręce z piasku

- ale to ty wygrałaś - powiedział Michał

- że ja ? - zapytałam i zrobiłam szerokie oczy

- że ty - powiedział loczuś i się uśmiechnął

- no więc, Krzysztofie, kupujesz mi paczkę petów - powiedziałam i wstałam z asfaltu, na którym siedziałam

- kupię ci nawet 10 paczek, bo przeze mnie masz teraz zdarte dłonie - powiedział loczuś, chwycił moje, w porównaniu do jego, małe ręce, podniósł na wysokość swoich ust i je pocałował

- przecież nic się nie stało, żyje, naprawdę jest okej - powiedziałam i się uśmiechnęłam

- oni udają ten związek, żeby nas wkurwić, co nie ? - zapytał Wyguś, patrząc na mnie i Szczepana, ale kierując to pytanie do Meli i Michała

- właśnie nie udają - powiedział Michał, a loczuś właśnie w tym momencie złożył delikatny pocałunek na moich ustach

- nie sądziłem, że będę aż tak bardzo się cieszyć, że są razem. przeżywam to wewnętrznie - oznajmił Franek z szerokim uśmiechem

- ale ze co ? - zapytaliśmy w tym samym czasie z loczusiem, gdy się od siebie odsunęliśmy

- nic nic, nie przerywajcie sobie, bo za chwilę zacznę was wkurwiać - powiedział Wyguś i się zaśmiał, a Mela i Michał razem z nim

- to jedziemy teraz po fajki dla Igi ? - zapytał Szczypuś

- jedziemy - odpowiedział Franek, a nasza parka tylko śmiała się dalej, z mojej spektakularnej wyjebki

wsiedliśmy wszyscy na rowery i pojechaliśmy w stronę żabki, aby Krzysiu kupił mi papieroski. po 15 minutach staliśmy już wszyscy pod żabką i czekaliśmy na loczusia, który wszedł tam sam, bo powiedział, że nie będziemy się wszyscy tam pakować, bo miejsca by na innych brakło

- jestem ! - krzyknął loczuś i do nas podszedł

- dłużej się tam być nie dało ? - zapytałam i się zaśmiałam

Wisełka cz.1 || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz