Rozdział dwudziesty szósty

1.5K 60 11
                                    

kolejne dwa tygodnie minęły, a ja byłam w kompletnej rozsypce. siedziałam całymi dniami w pokoju, oczywiście nie powiedziałam nic ojcu, nie chciałam dawać mu takiej jakby satysfakcji, Melania tylko o tym wiedziała, a ja gdy pojawiałam się na uczelni unikałam Krzyśka jak ognia, a to wszystko tylko po to, żeby nie cierpieć bardziej, niż cierpię. w tej chwili też zbierałam się na uczelnię, wzięłam torebkę z wszystkimi potrzebnymi mi rzeczami, ubrałam buty oraz kurtkę i wyszłam z domu bez słowa

szłam powolnym krokiem na wykłady i przy okazji paliłam papierosa, włączyłam muzykę na słuchawkach i założyłam kaptur na głowę, bo trochę mi pizgało. po jakichś 10 minutach byłam już przed uczelnią, do której weszłam nie patrząc na nikogo. poszłam pod salę, gdzie miał odbyć się dziś pierwszy wykład, siadłam na ławeczce obok sali i dosiadła się do mnie Oliwia, moja koleżanka z grupy na studiach. uśmiechnęłam się do niej

- jak tam życie palaczko ? - zapytała Oliwia i się zaśmiała

- nie wiem czy mi fajki do końca wykładów starczą - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam

- Iga, czemu chodzisz od jakiegoś czasu przybita ? - zapytała dziewczyna

- nie powiem ci - powiedziałam z zadziornym uśmiechem

- dlaczego ? - zapytała Oliwia patrząc na mnie

- bo to nic nie wniesie do twoje ciekawego życia - powiedziałam i spojrzałam na drzewa, które było widać przez okno

- martwię się o ciebie - powiedziała Oliwia

- nie masz o co się martwić - powiedziałam i akurat mieliśmy już wchodzić do sali, więc dziewczyna nie zadawała już pytań

wykład minął raczej spokojnie, a nawet trochę nudno więc większość czasu przesiedziałam patrząc w pustą kartkę zeszytu, którą miałam przed sobą

‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍ ‍‍ ‍ ‍
minęły już kolejne wykłady z innych przedmiotów i stałam sobie spokojnie pod salą, czekając na kolejny wykład, aż do momentu gdy kątem oka zauważyłam, że Krzysiek idzie w moją stronę

- nie, tylko nie on - powiedziałam po cichu i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek

- czemu mnie unikasz ? - zapytał Szczepański

- ty się jeszcze pytasz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i wyrwałam rękę

- mam pytanie... chciałabyś wyjść ze mną o 20 dzisiaj i porozmawiać ? - zapytał Krzysiek - brakuje mi cię - dopowiedział po chwili, na co ja się zaśmiałam

- nawet mi nie wmawiaj, że chcesz się spotkać, bo ci mnie brakuje - powiedziałam z chamskim uśmiechem

- a co jeśli to prawda ? - zapytał Szczepan patrząc mi w oczy

- nie rozśmieszaj mnie Szczepan, a co do spotkania, to nigdzie z tobą nie pójdę - powiedziałam i chciałam już iść, a chłopak znowu złapał mnie za nadgarstek, któremu dokładnie się przyjrzał podciągając mój rękaw do góry

Wisełka cz.1 || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz