Rozdział osiemnasty

1.8K 59 17
                                    

- panie przodem - powiedział loczuś, a ja zestresowana weszłam do domu jego rodziców

- dzięki loczuś - powiedziałam i się uśmiechnęłam, a chłopak wszedł zaraz za mną i splótł nasze ręce

- jestem już ! i nie jestem sam ! - krzyknął loczuś i wszedł ze mną do salonu

- cześć synku - powiedziała wyraźnie smutna mama Krzyśka, a po chwili na mnie spojrzała

- dzień dobry, ty jesteś... - powiedziała kobieta, spojrzała na nasze ręce i się uśmiechnęła - dziewczyną Krzyśka zapewne

- no tak, Iga jestem, miło mi panią poznać - powiedziałam i nerwowo się zaśmiałam

- mi również, a teraz siadajcie, a nie tak stoicie - powiedziała mama Krzyśka, my posłusznie siedliśmy na kanapie, a chwilę później przyszedł do nas tata Krzyśka i siadł obok swojej żony

- no to, o czym chcieliście gadać ? - zapytał Krzysiek, a jego rodzice na siebie spojrzeli

- możecie mówić przy Idze - powiedział loczuś i się do mnie uśmiechnął

jego rodzice nic nie mówili, tak jakby zastanawiali się, co mają mu powiedzieć, a Krzysiek, jak już domyślił się, że chodzi o coś poważniejszego, od razu spoważniał, a wręcz zrobił się smutny

- no mówcie, bo za chwilę chyba zwariuję - powiedział Szczypuś

- rozwodzimy się - powiedział tata Krzyśka

- co ? - zapytał Krzysztof robiąc szerokie oczy i patrząc na swoich rodziców

- wiem, że to dla ciebie trudne kochanie, ale się rozwodzimy - powiedziała mama chłopaka

- ale jak to kurwa się rozwodzicie ? dlaczego ? - zapytał loczuś, który był zarazem wkurwiony i smutny

- przestaliśmy się dogadywać, stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej - powiedział tata Krzyśka

- ja w to nie wierzę, przecież byliście ze sobą szczęśliwi, to żart prawda ? - zapytał zdenerwowany loczuś, a ja tylko siedziałam i sama nie wiedziałam, co mam zrobić

- przykro mi skarbie - powiedziała mama chłopaka, a Krzysiek wstał i wyszedł z domu trzaskając za sobą drzwiami

- to może ja za nim pójdę - powiedziałam, jego rodzice pokiwali twierdząco głową, a ja wtedy wstałam i poszłam do loczusia

- loczuś, zostaw te biedne kwiatki - powiedziałam, bo ten tuman kopnął akurat w kwiatek

- Iga, ja ich kurwa nie rozumiem, przecież byli ze sobą szczęśliwi - powiedział loczuś, siadł na tarasie i wyjął papierosa z paczki, którego odpalił i się zaciągnął

- ale posłuchaj mnie, lepiej żeby się rozwiedli, byli szczęśliwi i żebyś miał oboje rodziców niż tak jak ja - powiedziałam i wzięłam głęboki wdech - zostałam bez mamy, w najtrudniejszych chwilach mojego życia, więc postaraj się ich zrozumieć - powiedziałam, a do moich oczu zaczęły napływać łzy

- masz rację, przepraszam Iguś - powiedział loczuś, spojrzał na mnie i mocno przytulił

- ale za co ty mnie przepraszasz ? - zapytałam zdziwiona i też go przytuliłam

- przeze mnie chce ci się płakać - powiedział smutnym głosem

- nie przez ciebie, a teraz wróć do rodziców i z nimi pogadaj, a ja dopalę to za ciebie - powiedziałam gdy się od siebie odsunęliśmy, wytarłam oczy i wzięłam mu papierosa z ręki, który był prawie cały

Wisełka cz.1 || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz