Rozdział szósty (maraton)

2.1K 74 65
                                    

- no chodź ze mną na tą jebaną formułę 1 - krzyknął Krzysiek

- POJEBAŁO CIĘ?! IDZIEMY NA HYPERIONA! (chyba tak się to pisało) - krzyknęłam

- ale tam jest długa kolejka, chodź na formułę 1 albo na tego czerwonego - powiedział Szczepański

- JA CHCĘ IŚĆ NA HYPERIONA I GÓWNO MNIE TO OBCHODZI! - krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę hyperiona

- idziesz ze mną na tego czerwonego - powiedział Krzysztof i ZNOWU przewiesił mnie przez swoje ramię

- kurwa puść mnie, chuju jebany - krzyknęłam i klepłam go dwa razy z całej pety w dupę

- to na mnie nie działa, skarbie - powiedział i postawił mnie na nogi, bo byliśmy już w kolejce do tego czerwonego rollercoastera

- nienawidzę cię - powiedziałam i krzywo na niego popatrzyłam

- nie zesraj się - powiedział Krzysiek i wpuścili już nas na nasze miejsca w rollercoasterze

- tylko się nie drzyj, błagam cię - powiedział chłopak i obsługa już zapinała nam pasy

- postaram się - powiedziałam i usiadłam wygodnie

zaczęliśmy wjeżdżać na górę powoli, aż w końcu zaczęliśmy zjeżdżać w dół i zaczęłam się drzeć jak pojebana

- KRZYSIEK KOCHAM CIĘ, JA COFAM TO, ZE CIĘ NIENAWIDZĘ, NAPRAWDĘ CIE KOCHAM - krzyczałam i chwyciłam go za rękę

- CO KURWA? KURWA MAĆ - krzyknął jak był zakręt i też chwycił mnie za rękę

- JA TEŻ CIĘ KOCHAM, KURWA SERIO PRZEPRASZAM, ZE CIE WYZYWAŁEM

i nareszcie po jeszcze jednym okrążeniu i wyznawaniu uczuć całemu światu, wysiedliśmy z tego przeklętego rollercoastera, spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać

- to co tam mówiłam, nie było na serio, to było w obliczu śmierci - powiedziałam gdy przestałam się śmiać

- ja też nie mówiłem serio, więc spoko - powiedział Krzysiek i poszliśmy w stronę hyperiona

- jak na tym będę ci wyznawać miłość, to też w obliczu śmierci - powiedziałam gdy staliśmy w kolejce

- ja to samo - powiedział i znowu byliśmy już ma swoich miejscach w rollercoasterze

- mam nadzieję, że na tym nie zdechniemy - powiedziałam i usiadłam wygodnie, a obsługa zapięła nam pasy

- ja też, uwierz mi - powiedział chłopak i na mnie spojrzał, aż w końcu ruszyliśmy

- JAPIERDOLE JAK, TO ZAPIERDALA - krzyknęłam jak już ten rollercoaster serio zapierdalał

- KURWA IGA JA TU ZAWAŁ PRZEŻYWAM, A TY ŻE TO ZAPIERDALA, ZAPIERDALA TO MAŁO POWIEDZIANE - krzyknął Szczypuś trzymając mnie za rękę, a ja tylko darłam mordę

po przejechaniu się tym rollercoasterem poszliśmy do budki gdzie były zdjęcia z tego rollercoastera i jak je zobaczyliśmy to zaczęliśmy się śmiać jak pojebani, ja miałam na nim otwartą mordę i szeroko otwarte oczy, a Krzysiek siedział jak wryty. postanowiliśmy wziąć sobie po zdjęciu i pójść na jakieś jedzenie, a potem na te dwa młoty ? chuj wie jak to się nazywa ale jest się tam przez chwilę do góry nogami

udaliśmy się więc co jakiejś budki z zapiekankami, zamówiliśmy sobie po jednej i gdy przyszły, zaczęliśmy je jeść i gadać o głupotach jak to zazwyczaj było przy Krzyśku. po skończonym jedzeniu poszliśmy najpierw na wodny rollercoaster

Wisełka cz.1 || SzczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz