POV. EDMUND
Co mam powiedzieć?
W zasadzie to teraz nie mam żadnych myśli które mogłyby złożyć się w sensowne słowa, stworzyć opowieść która dokładnie opiszę dwa lata, które w wielkim skrócie były... cóż, puste. Życie wywróciło się do góry nogami, a ja nieudolnie próbuję stanąć twardo na ziemi i już nie zmieniać pozycji. Skoro nie mogę być tam to czemuż nawet w Anglii nie potrafię żyć normalnie. Codziennie przed snem, a właściwie to w każdej wolnej chwili zastanawiam się o u niej słychać... Jak się dziś czuje, jak jej minął dzień, co ciekawego robiła, kto uległ jej urokowi, kto chce by była jego, jak ona sobie z tym radzi, czy też o tym myśli, czy myśli o mnie, czy mnie PAMIĘTA...
Jakoś gdy o tym myślę pustkę wypełnia tęsknota i smutek, lecz to lepsze od nicości. Jakoś wolę już się smucić niż nie czuć nic. Jestem też świetnym aktorem, codziennie udaję przed rodziną w miarę zadowolonego z życia realistę który myśli o przyszłości i próbuje osiągnąć swe REALNE cele. Prawda jest jednak nieco inna. Zagubiony, zakochany marzyciel z jednym wielkim marzeniem, który pragnie ponad wszystko znów ujrzeć ukochaną. To prawdziwy ja.
Myślałem, że do tej pory moje życie w naszym świecie było już wystarczająco niezrozumiałe i trudne. Jednak jak się okazało to co miałem tu do tej pory to ideał w porównaniu z tym co miało nadejść.
-Nie! Nie! I jeszcze raz nie!- moja matka chyba spodziewała się po mnie takiej reakcji, więc jej zaskoczenie mogło być dość spore gdy te słowa wyszły z ust Łucji. Wykrzyczała to bowiem zanim ja zdążyłem choćby otworzyć buzię. Moja siostra przez te lata nabrała charakteru, choć nadal jest niewinna, ufna i wrażliwa to utworzyła sobie własne zdanie i potrafi go zażarcie bronić. Czasem ma ataki złości, zazdrości czy nieoczekiwanego płaczu. Ah, te nastolatki.
-Nie ma takiej opcji!- rodzicielka spojrzała na mnie błagalnym spojrzeniem mając nadzieję, że się z nią zgodzę. Niedoczekanie. Moja odpowiedź chyba załatwiła sprawę.
-Och, proszę was. Nie będzie aż tak źle...- cóż ta kobieta może wiedzieć o tym co nas tam czeka?! Sama wyjeżdża sobie z ukochaną Zuzanną i mężulkiem do Ameryki, a nas postanawia oddać w ręce wariatów.
-Mamo proszę.- Łusi oczy się zeszkliły.- Nie chcę cię znów opuszczać.- Muszę przyznać, że moja siostrzyczka całkiem dobrze wymyśliła ten szantaż emocjonalny. No, ale cóż ma poradzić jak uczyła się od najlepszych.
-Kochanie ja też chciałabym zabrać ze sobą was wszystkich, lecz na to...
-Tu nie chodzi o Amerykę!- przerwałem matce czując coraz większe poirytowanie. Tu chodzi jedynie o nasz zdrowie psychiczne, a kto wie nawet może fizyczne!
-Edziu...- skrzywiłem się na wspomniane zdrobnienie. Jestem do cholery królem, kto by tak do mnie mówił!- Wierzę, że wytrzymacie tam parę miesięcy.- opuściłem ręce w geście desperacji i chcąc skończyć tą niedorzeczną rozmowę ruszyłem w kierunku swojego pokoju. Od jakiegoś roku jest tylko mój, Piotrek wyprowadził się do pracy. Usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach. Mam nadzieję, że ona jest w lepszym stanie psychicznym niż ja i nikt nie zmusza jej do miesięcy tortur i poniżania w jakimś zamku. E tam, ona ma Kaspiana, a król nie pozwoliłby by mojej królowej się coś stało. Na to przynajmniej liczę...
-Mogę?- skinąłem głową, a Łucja przeszła odległość dzielącą łóżko od drzwi, usiadła obok.
-Co o tym sądzisz?
-A co mam?- nerwowo pokręciła głową, zdołała się na chichot który prawdopodobnie miał dodać nam otuchy.
-Że skazują nas na cierpienie, krzywdy...- chciałem to wszystko wyliczyć lecz mi przerwała.
![](https://img.wattpad.com/cover/236731873-288-k508994.jpg)
CZYTASZ
Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/
FantasyW chwili gdy po raz pierwszy ją ujrzałem chciałem zasypać ją pytaniami by jak najszybciej poznać. Gdy po raz pierwszy chciała mnie zabić zrozumiałem, że znów za szybko komuś zaufałem... Tracą ją wiedziałem już, że się zakochałem. Przez lata układałe...