Rozdział 1 "Gdzie on się na Aslana podziewa?"

4.5K 121 190
                                    

POV. SOPHIA

Usłyszeliśmy dźwięczny dźwięk rogu...

Minotaury, centaury i inni waleczni narnijczycy nadstawili uszu by lepiej wsłuchać się w ten niesamowicie czysty dźwięk.  Poczułam dziwne kłucie w żołądku i sercu. Zakręciło mi się w głowie, przez co zakołysałam się i upadłam na ziemię. Miałam niewielkie mroczki przed oczami i docierały do mnie delikatne zarysy postaci pochylonych nade mną. 

Jednak po chwili to wszystko znikło, a ja widziałam jedynie Aslana.

Patrzył na mnie swoimi ciepłymi oczami i wyszeptał: To już teraz Sophio...

-Pani generał! Nic się pani nie stało?-usłyszałam nad sobą głos jednego z gryfów. Powoli wszystko zaczęło do mnie docierać, a mój wzrok się zaostrzył i postacie nie były już rozmazanymi konturami czy plamami. Usiadłam na ziemi, a po chwili z pomocą mojego przyjaciela Filiasa wstałam otrzepując koszulę i spodnie z pyłu. Popatrzyłam centaurowi w oczy, piękne bursztynowe tęczówki zdradzały, że poczuł to co ja, ale lepiej to zniósł.

-Mój drogi...-zaczęłam po czym zwróciłam się uradowana do reszty- Moi drodzy towarzysze! To właśnie w tym momencie w tym dźwięku tego rogu książę Kaspian wezwał naszych królów i królowe. 

To dobry moment by im wszystko wyjaśnić...

Usłyszałam znów głos Aslana i przypomniało mi się, że prawie nikt nie wie o ich powrocie. Szybko wraz z centaurem wyjaśniliśmy wszystko zdumionym rycerzom, ale wydawało się, że po części sami o tym wiedzieli.  Kompania z którą obecnie włóczyłam się po lesie to byli najgorliwsi wyznawcy Aslana. Wiadomo, że znajdzie się parę niedowiarków. Zbieramy nową armię do walki z Telmarami. Około dwa dni temu natknęliśmy się na dwóch karłów Nikabrika i Zuchona którzy chętnie się do nas przyłączyli. Jednak ze względu, jak to ujęli : "By skopać tym cholernym telmarom dupę", a nie przez wiarę w Aslana.

-To dziś.-zakończyłam moją przemowę uradowana.- Dziś, po trzynastu wiekach.

POV. EDMUND

Staliśmy jak sparaliżowani na tej plaży...

Skąd ona się tu wzięła?  Byliśmy przecież na peronie i mieliśmy jechać do szkoły!

To nie jest normalne.

W grobowej ciszy wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem i morze.

-Chodźcie!-ciszę przerwała Łusia biegnąc w stronę wody, zrzucając przy okazji marynarkę i buty. Wszyscy troje pobiegliśmy za nią również zdejmując zbędne ubrania.  Mimo, że woda była dość zimna zaczęliśmy się chlapać i pływać w niej jak gdyby nic. Upał jaki panował też nam zbytnio nie przeszkadzał. Cieszyliśmy się jak głupi, że jesteśmy na jakiejś plaży nieznanego nam położenia zamiast w szkole, mimo, że znajdowaliśmy się na odludziu i panika była tu bardziej wskazana. Kiedy wyszliśmy z wody nasze mózgi zaczęły najwyraźniej normalnie funkcjonować i zaczęliśmy się rozglądać dookoła.

-Gdzie jesteśmy?-zapytał Piotr.

-To chyba oczywiste.-zaśmiała się Zuza wykręcając mokry sweter.

-Narnia...-wyszeptała zafascynowana Łucja.

W tym momencie po moim umyśle odbijała się wprost cudna wizja ponownego bycia królem. Przez lata w naszym świecie nieraz wszystko się już myliło, chciałam tak samo wydawać rozkazy, nieraz w mych oczach każdy powinien mi się kłaniać. Tęskniłem za tym, że byłem kimś więcej niż jestem w mym świecie. Może i jestem samolubnym dzieckiem któremu poprzewracało się w głowie, ale jeśli tylko mogę być w krainie gdzie znaczę coś więcej to pragnę pozostać tu na wieki.

Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz