POV. SOPHIA
...ale jakim cudem ty żyjesz?....
Opowiedziałam moim królom i królowym o zadaniu jakie przydzielił mi lew. Opowiedziałam o tym, że żyłam przez 1300 lat jako piętnastolatka, a dziś czas płynie dla mnie normalnie odkąd ujrzałam moich władców. Wiele osób na moim miejscu by pewnie unikało tego spotkania i dzięki temu żyło wiecznie, ale nie ja... Przez te lata widziałam już tyle wspaniałych rzeczy, tylu ludzi poznałam i tyle przygód przeżyłam w Narni, że wystarczy mi opowieści o nich na całe życie. Oczywiście nadal jestem otwarta na nowe wrażenia, przeżycia i przygodę, no bo mam przed sobą jeszcze lata normalnego czasu. Jestem jednak wielką szczęściarą.
Kiedy skończyłam moją opowieść wszyscy patrzyła na mnie z zachwytem w oczach. Zuchona częściowo pod uwagę nie biorę bo w pewnym sensie on o wszystkim wiedział. Jednak nikt nie żyje sobie tak po prostu przez tyle lat. Mimo, że byłam przyzwyczajona do spojrzeń skupionych na mnie to taki wzrok moich władców lekko mnie speszył. Nie mogłam uwierzyć, że stoją obok mnie i rozmawiają jak z równym sobie.
-To może skoro już was spotkaliśmy, to ruszymy w stronę kopca.-zaproponował Kaspian, a królewskie rodzeństwo spojrzało na nas pytająco.
-Wysłałam tam moją kompanię, a podobno to właśnie tam zbierają się waleczni narnijczycy.- wytłumaczyłam szybko rozumiejąc, że jednak trochę ich ominęło.
-Doskonały pomysł.-pochwała Króla Wielkiego była dla mnie niezwykle miła, a przez nią czułam się doceniona tak jak nigdy. Ruszyliśmy całą siódemką lasem.
Kaspian postanowił pobawić się w dżentelmena i oddał swojego niby konika królowym., jednak młodsza z nich która aż tryskała energią wolała pozostać pieszo. Tak więc jak i Królowa Zuzanna Łagodna jechałyśmy na koniach.
-Tak dawno nie było mnie w Narni...-zagadała mnie królowa.-Bardzo się przez ten czas zmieniła?
-Wasza miłość wybaczy, że to powiem, ale gdy pani wraz z rodzeństwem opuściła nasz kraj przez najbliższe pół roku byliśmy pogrążeni w straszliwej żałobie, która jednak w naszych sercachj wydawała się trwać całe wieki. Cała Narnia opłakiwała wasze zniknięcie, a w szczególności robiły to liczne adoratorki twoich braci królowo.-przy ostatnim zdaniu spojrzałam na idącego obok nas Króla Edmunda.
W zasadzie cała czwórka rodzeństwa wyglądała bardzo podobnie jak wtedy gdy po raz pierwszy ich ujrzałam. Tylko zestarzeli się trochę. Piotr Wielki wyraźnie wydoroślał i wymężniał, był teraz na oko siedemnastoletnim blondynem o oczach niebieskich jak ocean. Był naprawdę wysokim mężczyzną, bo w zasadzie już nie chłopcem.
Królowa Zuzanna wyglądała jeszcze piękniej niż ostatnim razem. Jej długie lokowane brązowe włosy i ciemne oczy stanowiły razem idealne połączenie. Królowa była po prostu piękna. ja wiem, że nie wypada mi tak mówić, ale sądzę, że jej uroda i figura przykuły uwagę Kaspiana który co jakiś czas oglądał się przez ramię na nią siedzącą na koniu.
Król Edmund Sprawiedliwy zrobił na mnie naprawdę dobre pierwsze wrażenie. Podobnie jak jego brat był wysoki, dobrze zbudowany i umięśniony. Miał brązowe lekko lokowane włosy i czekoladowe oczy, ale o delikatnym odcieniu złota. W sumie to już widziałam go jak piętnastolatka trzy lata po pokonaniu Białej Jędzy, ale jakiś czas potem tajemniczo zniknęli do swojego rodzonego królestwa.
Najmłodsza z królewskiego rodzeństwa Królowa Łucja była drobną szatynką o niebieskich niemalże morskich oczach i średniej długości włosach w które teraz właśnie wplatała sobie kwiaty. Jej pomarańczowo piaskowa suknia lekko szumiała przy każdym ruchu.
CZYTASZ
Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/
FantasyW chwili gdy po raz pierwszy ją ujrzałem chciałem zasypać ją pytaniami by jak najszybciej poznać. Gdy po raz pierwszy chciała mnie zabić zrozumiałem, że znów za szybko komuś zaufałem... Tracą ją wiedziałem już, że się zakochałem. Przez lata układałe...