Rozdział IV

297 18 0
                                    

Oczami Tikki

Wróciliśmy do domu, gdzie wszystko było już gotowe. Około 19 chłopaki pojechali gdzieś nad rzekę, w ramach wieczoru kawalerskiego. Marinette wolała odpuścić sobie wieczór panieński. Poza tym była zestresowana przed ślubem i od tych nerwów szybko zasnęła. Tymczasem ja, Pollen, Duusu i Alya, która od kilku dni ciągle przebywała w naszym domu z powodu przygotowań, obejrzałyśmy film. Zrobiłyśmy popcorn i napiłyśmy się wina. Usiadłyśmy przed telewizorem i włączyłyśmy wybraną komedię. Była całkiem fajna, ale żadna z nas nie zobaczyła zakończenia. Wszystkie zasnęłyśmy. Spałyśmy przy włączonym telewizorze. Jednak znalazła się pewna dobra dusza, która wyłączyła telewizor oraz przykryła nas kocem.

Oczami Plagga

Wróciliśmy po północy. Nino zakładał, że wrócimy wszyscy pijani i nie będziemy w stanie dojść do drzwi. No może poza naszym niepijącym kierowcą - Nooroo. A jednak ja jestem przytomny, do tego trzeźwy. Ale o tym opowiem później.

Przez okno widziałem, że w pokoju dziewczyn jest jasno. Poszedłem zobaczyć o co chodzi. Wszedłem do środka i zobaczyłem włączony telewizor i 4 śpiące dziewczyny. Wyłączyłem urządzenie i przykryłem przyjaciółki kocem. Miałem już wyjść, ale wtedy podszedłem do śpiącej Tikki i pocałowałem ją w czoło. Nie mogła się o tym dowiedzieć. Umiem rozmawiać o swoich uczuciach z każdym, tylko nie z nią. Bo jak niby mam rozmawiać o uczuciach z osobą, którą kocham, lecz ona nigdy nie pokocha mnie bo jestem jej przeciwieństwem. Posiadacze naszych miraculi są sobie przeznaczeni, jednak jeszcze nie wiadomo jak to działa u kwami. Wayzz kiedyś powiedział mi, że ja i Tikki prawdopodobnie jesteśmy sobie przeznaczeni, więc nie muszę się martwić. Jednak jako ludzie, jesteśmy wolni. Mamy prawo kochać kogo chcemy. A przecież nie powiem jej tak po prostu, że ją kocham. W ten sposób mógłbym się tylko ośmieszyć. Wolę, żeby była moją przyjaciółką, niż żeby dowiedziała się, że od kilku tysięcy lat, jest miłością mojego życia.

Z widocznym smutkiem na twarzy, opuściłem pomieszczenie.

Poszedłem do swojego pokoju i zasnąłem.

Trixx obudził mnie o 8:13. Ubrałem się i poszedłem szukać Adriena. Znalazłem go w jego sypialni. Stał na środku pomieszczenia, ubrany w garnitur, zaprojektowany przez Mari. W domu było jeszcze kilka makijażystek, które sprowadził Gabriel. Adrien wyglądał teraz jak przed każdą sesją zdjęciową, ale pierwszy raz widziałem, że się stresuje. Przez kilka minut słuchałem o jego obawach.

A - A co jeśli zmieniła zdanie? Przecież...

W - Możesz się przez chwilę nie ruszać!?

W tym momencie, makijażystki zajmowały się Mari, więc Wayzz musiał zawiązać mu muszkę.

A - Ale ona mogła zmienić zdanie, wszystko jest możliwe.

Pg - Uspokój się! Gdyby nie chciała za ciebie wychodzić, to już dawno by z tobą zerwała. Poza tym będziecie mieli dziecko. Ty boisz się bardziej niż twoja narzeczona.

Wyszedłem z pokoju. Nie miałem ochoty dalej słuchać tego człowieka. Udałem się w kierunku pokoju dziewczyn. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że w pokoju jest tylko Tikki. Miała na sobie czerwoną, rozkloszowaną, brokatową sukienkę. Mari zaprojektowała ją specjalnie dla niej. Wyglądała w niej pięknie. Ja miałem tylko czarne jeansy i czarną, niedopiętą koszulę.

Pg - Pięknie wyglądasz.

Popatrzyła na mnie najpierw zaskoczonym, a później zabójczym wzrokiem.

Tk - Jak długo tu jesteś?

Pg - Przed chwilą przyszedłem.

Wszedłem do pokoju. Tikki popatrzyła na mój strój, swoimi pięknymi, niebieskimi oczami, ukrytymi pod czarną grzywką. Podeszła do mnie i zapięła ostatni guzik mojej koszuli.

Tk - Tak wyglądasz lepiej.

Wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Staliśmy tak blisko siebie, patrząc sobie w oczy. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. Lecz jak wiadomo nie może być idealnie.

Tx - Zaraz mamy jechać do kościoła... Dobra już nie przeszkadzam.

Wyszedł z tym swoim podejrzliwym uśmieszkiem. Jednocześnie ja i Tikki odsunęliśmy się od siebie. Wzięła z komody swoją torebkę i wyszliśmy z pokoju. W ciszy udaliśmy się do drzwi. Czekali tam na nas nasi przyjaciele. Poszliśmy do samochodu (7-os). Pojechaliśmy do kościoła gdzie czekali inni goście. Staliśmy przed budynkiem, czekając na parę młodą. Podszedł do mnie Trixx.

Tx - Co wtedy robiliście w pokoju Tikki?

Mówiąc to miał na twarzy ten swój uśmiech.

Pg - Nic. Ona tylko zapinała moją koszulę.

Tx - Ooo... Więc była rozpięta?

Wybuchł śmiechem.

Pg - Nie jesteś normalny.

Tx - Wiem.

Trixx zobaczył, że w naszym kierunku idzie Tikki, dlatego się wycofał.

Tk - Zapomniałam spytać, jak było nad rzeką? Rzeczywiście wróciliście tak pijani jak mówił Nino?

Pg - Ja w ogóle nie piłem.

Tk - Dlaczego?

Pg - Prowadziłem.

Tk - Ale Nooroo miał...

Pg - Też myśleliśmy, że nie pije... Zaskoczył nas. Ale ogólnie było fajnie. A u was?

Tk - Oglądałyśmy film i zasnęłyśmy. Potem ktoś wyłączył telewizor i przykrył nas kocem.

Nie chciałem mówić jej, że ja to zrobiłem. Widząc samochód Adriena, szybko zmieniłem temat.

Pg - Patrz, jadą.

Gdy byli na miejscu, przywitali się z gośćmi. Chwilę później wszyscy weszli do kościoła i zaczęła się msza. Siedziałem w ławce obok Tikki. Z niecierpliwością czekaliśmy na ten moment. I w końcu jest.

A - Ja Adrien, biorę ciebie, Marinette, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Widziałem, że Mari miała łzy w oczach i nie potrafiła powiedzieć ani słowa.

Z życia kwami - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz