1

433 14 0
                                    

Ze snu obudziło mnie pukanie do drzwi. Przewróciłam się na drugi bok, i to po prostu ignorowałam. Jednak, ktoś wszedł mi do drzwi, więc szybko podniosłam głowę.

- Cześć kochanie! - wesoło i z uśmiechem spojrzała na mnie moja mama. W rękach trzymała pięknie udekorowane śniadanie. Jajko sadzone, a po boku było keczup ułożone w wielkie serduszko. - Smacznego! Najedz się porządnie, dziś ostatni dzień szkoły.

- Co? - zaspana otarłam oczy. - A, tak, tak. Dzięki.

Mama podeszła do mnie i podała mi talerz ze śniadaniem. Słabo się uśmiechłam, i wzięłam od niej jedzenie. Chwyciłam za widelec i wzięłam kęs za słonego jajka.

- Przesolone. - skrzywiłam się. Mama się delikatnie zaśmiała. Potem się cofnęła, i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam, i odłożyłam pełny talerz na stolik nocny. Wstałam, rozciągnęłam ramiona, i poszłam do łazienki obok mojego pokoju.

W czasie szybkiego umycia się myślałam o wyjeździe za dwa dni do Seulu w Południowej Korei. Mam tam być całe wakacje, i dziwnie rozstać się z domem gdzie spędzam każde dnie. Pewnie moja mama będzie za mną tęsknić i martwić, ale nie będę tam sama. Jedzie ze mną moja przyjaciółka, Aneta. Ufam jej, znamy się dwanaście lat, czyli odkąd przeprowadziłam się do Polski. Chcę jej pokazać te piękne miasto gdzie się wychowałam, pokazać jej punkty widokowe.

Wyszłam z pod prysznica i ubrałam się w pudrowo fioletową koszulkę z jakimś napisem. Na nogi założyłam czarne spodnie z dużymi dziurami na kolanach. To mój ulubiony strój. Dobrze się w nim czuję i jest przede wszystkim jest wygodny.

Wróciłam do mojego pokoju, i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Była niedługo ósma, a zajęcia miałam na 9:15.
Zadzwonił mój telefon który leżał na biurku. Szybko go wzięłam, a na ekranie pisało „Anecia". Odebrałam.

- Halo? - zapytałam.

- Elo! - krzykła w słuchawkę. Musiałam aż trochę odsunąć telefon od ucha. - Będę u ciebie w chacie o 8:30. Masz być gotowa.

- Wiem. - uśmiechłam się.

- Mam plan. Wyjdziemy gdzieś po szkole.

- Znów? - podrapałam się po głowie.

- Jak znów? Nieważne. Po prostu gdzieś wyjdziemy. Wiem! Do kina.

- Spoko, tylko ja wybieram film.

- Dobra. Ja się szykuje do tego cyrku. Narka!

- Papa. - rozłączyłam się. Westchnęłam, i odłożyłam telefon znów na biurko.

Zeszłam po schodach na dół do kuchni. Tam siedziała moja mama, która zawsze o tej godzinie piła herbatę gdy miała wolne. Pogadałyśmy trochę, a potem usłyszałam głośny dzwonek do drzwi. Prawie się wywaliłem gdy wstałam z krzesła, i otworzyłam drzwi wejściowe.
Stała tam Aneta, więc na przywitanie ją przytuliłam.

-----

Po nudnych i monotonnych lekcjach poszłyśmy od razu do kina. Był niedaleko, więc się ładnie złożyło. Oczywiście kłóciliśmy się o film, ale w końcu wybrałam komedie romantyczną. Bardzo mi się podobała fabuła, ale Aneta uważała że był do kitu.

Po filmie poszłyśmy do mnie, by pomogła w jakiejś części mi się spakować na wyjazd. Ale jak to z nią bywa pokazywała mi fotki jakiegoś zespołu. Mówiła, że jest wielką fanką BTS. Z kądś kojarzyłam tą nazwę, ale to pewnie przez nią. Przez całe pakowanie tylko o tym nawijała, a gdy oznajmiłam że skończyłam, ona powiedziała że kupiła dwa bilety na koncert. Miała to być niespodzianka, ale nie mogła się powstrzymać.

- To w końcu kiedy mamy samolot? - zapytałam, a potem ziewłam.

- O 11:40 wylot. Nie będę mogła spać do południa... - położyła się na brzuchu na moim łóżku i mrukła. - Mogę u ciebie nocować? W cholerę nie chcę mi się iść do domu.

- Jasne. Kiedy jest ten koncert?

- Za tydzień. Będę musiała czekać tydzień, by zobaczyć tych pięknych Koreańczyków... Zadzwonię do mamy by powiedzieć że zostaje u ciebie.

- Okej. - podałam jej telefon, bo leżał bliżej mnie.




Miłość Z Przeszłości|| Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz