12. Taki sam

2.1K 176 2
                                    

- Gdzie jest Oikawa? - zapytała Sayaka.

Iwaizumi podskoczył, co świadczyło o tym, że nie widział jej, gdy stała tu od dobrych dziesięciu minut, czekając aż ten łaskawie skończy rozmowę z jakimś typem.

- Nie wiem, myślałem, że jest z tobą. - odparł Hajime, zakładając ręce na piersi.

- Wyszedł. - oznajmiła tylko Sayaka i ruszyła korytarzem.

Szybko zniknęła w tłumie i zastanowiła się nad tym, gdzie znajdzie tego irytującego wariata. Zaraz po ostatniej lekcji wyszedł z sali, kompletnie ją ignorując. To było do niego niepodobne. Zazwyczaj walczył o jej uwagę przy każdej okazji, a dziś? Nic.
Po prostu poszedł od razu po lekcji na zajęcia klubowe. Powinien je już skończyć i czekać na Ito pod salą komputerową, by znów zaoferować się, że ją odprowadzi.

To było niepokojące. Przecież nie mógł zarwać nocki, bo Sayaka regularnie zabierała mu płyty i sama dokonywała ich analizy, a potem przekazywała wiadomości Oikawie.
Włożyła słuchawki do uszu i zaczęła myśleć, gdzie mogło go wciąć. I po chwili rozmyślań doszła do wniosku, że ten pajac mógł być tylko w jednym miejscu.

~*~

Tak jak myślała, Oikawa ćwiczył sam w opuszczonej już sali gimnastycznej. Sayaka wsłuchała się w rytmiczne kozłowanie piłki, uderzenia serwów i zmęczony oddech bruneta. Nawet stojąc w progu sali słyszała, jak ciężko dyszy, co tylko świadczyło o tym, że ćwiczył już długo. Za długo.

Oikawa podrzucił piłkę do siatkówki i zaserwował mocno z wyskoku. To była jego specjalność. Sayaka umiała serwować z wyskoku, ale nie były to tak mocne serwy jak u Tōru, wolała posyłać nieoczywiste „jump floater'y". Trochę mu tego zazdrościła, ale dalej uważała, że to nie czyni go lepszym rozgrywającym od niej.
Tōru stęknął, gdy posłał kolejną piłkę na drugą stronę boiska. Ito w końcu odważyła się wejść głębiej do sali. Podeszła do Oikawy od tyłu. Podrzucił kolejną piłkę i...

- UAAAAA!!! - wrzasnął i podskoczył, rozglądając się wokół.

Jego wzrok wylądował na Sayace, która dalej stała z wyciągniętym palcem, którym dźgnęła go w bok. Oikawa spojrzał na nią z wyrzutem.

- To bolało, Ito-chan!

- Miało boleć. - odparła beznamiętnie, chociaż na usta cisnęły jej się różne kreatywne obelgi.

Chciałaby niego nawrzeszczeć, żeby nie robił sobie jaj i wracał do domu. Czuła się urażona, bo nie przyszedł po nią po zajęciach klubowych. Była wściekła, bo zaczął się przetrenowywać.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytała spokojnie.

- Nie widać? Ćwiczę! - Oikawa założył ręce na piersi.

- Ale już jest po treningu. - Sayaka zachowała beznamiętny ton.

- Ale ja muszę ćwiczyć więcej. - ominął ją i sięgnął po kolejną piłkę.

Sayaka na chwilę zamarła.
Ominął ją.

- Po co to robisz? - zapytała, z trudem panując nad drżeniem głosu.

- Muszę być lepszy. Nie mogę przegrać. Nie mogę ich zawieść...

Na chwilę zapadło milczenie. Oikawa podrzucił w końcu piłkę, wziął rozbieg i...

ŁUP!

Padł plackiem na twarz. Sayaka stała nad nim z wystawioną nogą, o którą się przewrócił. Patrzyła na niego beznamiętnie, choć miała ochotę go zwyzywać za tak nieodpowiedzialne zachowanie.

Brunet poderwał gwałtownie głowę i popatrzył na nią wściekłym wzrokiem. Sayakę to zaskoczyło. Nigdy tak na nią nie patrzył. Z nosa ciekła mu krew, a on zaczął wrzeszczeć:

- Czy ty nie rozumiesz, że muszę być lepszy?! Nie mogę sobie popuszczać, bo nie chcę przegrać! A jeśli wciąż nie jestem w stanie ci dorównać, to znaczy, że w ogóle nie zrobiłem postępów, a jeśli nie zrobiłem postępów, to nie wygram! Muszę być lepszy! Muszę pokonać Ushijimę!

- Zamknij się. - przerwała mu chłodno Sayaka.

Tōru zamilkł. Ito patrzyła na niego z góry, widocznie zła, chociaż nieudolnie starała się to ukryć. Oikawa się zdziwił. Sayaka była zła. Na niego.

- Myślisz, że katując się w taki sposób coś osiągniesz? - kontynuowała zimnym tonem Sayaka. - Tak tylko się zniszczysz. Jeśli tak bardzo chcesz wygrywać, to wiedz, że trenowanie do upadłego to żaden sposób. Jesteś cholernym egoistą. Myślisz, że jesteś sam na boisku? Myślisz, że nie ma tam osób, którym możesz zaufać? I ty się uważasz za kapitana drużyny?

Zapadła cisza. Oboje dyszeli teraz nierówno z nadmiaru negatywnych emocji. Oikawa przypomniał sobie, że kiedyś podobnie zachował się Iwaizumi. I gdzieś w głębi, zdawał sobie sprawę, że oboje mieli rację.

- Trening jest dobry. - mówiła teraz już spokojnie Sayaka. - Ale nie można przesadzać. To nic nie da, a jedynie zaszkodzi.

- No to... Co ja mam zrobić? - Oikawa usiadł na ziemi i przyłożył dłoń do czoła.

Sayaka chwilę milczała, uważnie mu się przyglądając. W końcu otworzyła torbę i wyjęła z niej chusteczki.

- Najpierw wytrzyj nos. - powiedziała. - Wyglądasz ohydnie.

Tōru po chwili wahania wziął chusteczki i przyłożył je do krwawiącego nosa. A potem podniósł wzrok na Ito i patrzył na nią w oczekiwaniu.
Spojrzenie dziewczyny na chwilę złagodniało, aż Tōru sam się zdziwił.

- A teraz wstań. - wyciągnęła do niego rękę. - Ci, którzy są w stanie się podnieść to prawdziwi zwycięzcy.

Oikawa patrzył na nią w osłupieniu. Nie wierzył, że mówi to Sayaka. Ta niewidoczna dziewczyna, która tak rzadko okazywała jakiekolwiek emocje. Chwycił jej dłoń i stanął na nogi. Sayaka się skrzywiła.

- Paskuda. - znów zmieniła ton na beznamiętny.

Poprawiła mu pomiętą koszulkę i odłożyła torbę pod ścianę. Zaczęła zbierać piłki.
Oikawa zaraz zaczął jej pomagać, wciąż co jakiś czas wycierając nos.

- Przepraszam, Ito-chan. - powiedział cicho.

Sayaka pokiwała tylko głową. Nie mogła uwierzyć w ambicję i zacięcie tego czarusia. Wkładał w siatkówkę tyle serca, że robiło jej się przykro, gdy przegrywali mecz.
Ukradkiem mu się przyjrzała. Ambicja, inteligencja, spryt. To widziała u niego na każdym meczu. Spuściła wzrok na podłogę i ledwo zauważalnie się uśmiechnęła.

On był taki sam.

Cień - Oikawa Tōru x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz