Rozdział specjalny nr. 2

1.7K 130 35
                                    

Sayaka zagrała piłkę idealnie do Kaori, która z nadludzką siłą uderzyła w nią i przebiła się przez blok przeciwnika. Dziewczyny przybiły sobie piątki, patrząc z politowaniem na załamanych przeciwników.
Wygrały. Po raz kolejny. Ich passa wygranych trwała i trwała nieprzerwanie. Podczas gdy inne drużyny grały poważne mecze, decydujące o ich przejściu do dalszych etapów, one właściwie skupiały się na dobrej zabawie. To ich przeciwnicy za wszelką cenę chcieli je pokonać, ale nic z tego - Drużyna Potworów była niepokonana.

Zeszły z boiska i wszystkie usiadły na ławce. Kaori uśmiechnęła się szeroko i zarumieniła się podekscytowna:

- Ale to było zajebiste! - krzyknęła.

- Przeciętne. - machnęła ręką Mariko, patrząc lekceważąco na drużynę przeciwną.

- Kaori mówi o nas, nie o nich. - powiedziała beznamiętnie Sayaka.

- Hej, dziewczyny. - odezwała się Haruna. - Tak sobie ostatnio myślałam... Wiem, że to są nasze ostatnie mecze i... Już damy sobie spokój z karierą siatkarek... Ale... Potem dalej będziemy się przyjaźnić, prawda?

- Co to w ogóle za pytanie! - Rie zerwała się na równe nogi.

- Wyjątkowo się z tobą zgadzam! - poszła za jej przykładem Zu.

- Małpujesz mnie?!

- Masz coś do mnie?!

- Chodź no tu! Na gołe klaty!

- No dawaj!

Ito ukryła twarz w dłoniach, by ukryć uśmiech, ale nie była w stanie powstrzymać śmiechu, kiedy dwie przyjaciółki zaczęły się szarpać i wyzywać. Kątem oka dostrzegła jakąś dziennikarkę, ale kobieta chyba zrezygnowała z próby przeprowadzenia z nimi wywiadu, gdy tylko zobaczyła piekielną walkę dwóch zwierząt. I bardzo dobrze. Jeszcze, nie daj Boże, oberwałaby jakimś butem. A but ciśnięty przez którąś z tych dziewcząt był bronią zabójczą.

Sayaka podskoczyła na miejscu, gdy usłyszała dzwonek ze swojego telefonu. Szybko spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła na nim imię Oikawy.

- Twój Romeo dzwoni? - Kaori zajrzała jej przez ramię, poruszając sugestywnie brwiami.

- A twój gdzie?

- Pewnie schody myje albo coś. - wzruszyła ramionami. - Nie zdziwiłoby mnie to.

Ito parsknęła śmiechem i odebrała telefon, wychodząc z hali na korytarz.

- Ito-chan, byłaś w telewizji! - krzyknął podekscytowany Tōru.

- Ach tak? - Sayaka uśmiechnęła się lekko na dźwięk jego głosu.

- Tak! Byłaś niesamowita! Widziałem każdą twoją akcję, musisz mi je wszystkie pokazać osobiście, jak wrócisz! A może ja tam do ciebie przyjadę?

- Nie! - Sayaka od razu zareagowała.

- Ale Ito-chan! - jęknął do słuchawki jej chłopak.

- Powiedziałam ci coś. - przewróciła oczami. - Jesteś po grypie i masz leżeć w łóżku, jasne?

- Ale ja jestem taki samotny! Chciałbym cię już zobaczyć...

- Przecież widziałeś mnie już w telewizji.

- Ito-chan! Dobrze wiesz, o co mi chodzi!

- Nie, nie wiem. Nie mam bladego pojęcia. - uśmiechnęła się na dźwięk jego oburzonego tonu.

- Zatem pozwól, że doprecyzuję. - mruknął zmysłowo chłopak.

Zaczął mówić rzeczy, od których Sayaka aż się zarumieniła. Dziękowała bogom, że miała talent do znikania i prawdopodobieństwo, że ktoś ją teraz widzi było zerowe. Kiedy Oikawa zakończył swój opis, cała czerwona Ito, burknęła tylko:

- Wariat.

- Ale za to twój.

- Nie wiem, po co mi mówisz takie rzeczy, ale nic tym nie osiągniesz. - dodała.

- Czyżby? - Sayaka mogła się założyć, że Tōru uśmiechnął się lubieżnie. - Masz do mnie słabość, Ito-chan i oboje o tym wiemy.

- Zadufany w sobie dupek. - mruknęła do słuchawki.

- Aj, Ito-chan! Ranisz moje biedne serduszko!

- Czasem ci się przyda. Masz do wyboru to albo wpierdol od Iwaizumiego.

- A gdzie trzecia opcja?

- Możesz jeszcze wyjechać z kraju. - uśmiechnęła się lekko.

- Ale wtedy tylko z tobą!

Sayaka zarumieniła się jak głupia. Pomyślała, że Oikawa oddałby wszystko za raki widok i szczerze się cieszyła z faktu, że go tu nie ma.

- Zamknij się już, idioto. - burknęła tylko.

- Oj, Ito-chan! - zaświergotał rozweselony chłopak. - Wiesz, że przy tobie nie potrafię!

Ito przewróciła z rozbawieniem oczami.

- Przyda ci się trochę ćwiczeń. - powiedziała.

- Oj, jak wrócisz, to poćwiczymy wiele rzeczy... - zawiesił głos.

Sayaka znów strzeliła buraka. Czy on tak musiał zawsze? Czy przy każdej okazji musiał rzucać jakimś tekstem, od którego robiło jej się tak dziwnie gorąco?

- Ito-chan? Jesteś? - usłyszała.

- Jestem. Ale poważnie sobie pogadamy, jak wrócę. - mówiła niespokojnie.

- Ito-chan, czy ty właśnie się rumienisz? - zaśmiał się Oikawa.

Skąd on wiedział?!

- Nie. - odparła natychmiast.

- Chyba jednak tak. I to jak szalona truskaweczka. - śmiał się dalej Tōru.

- Wcale nie.

- Mów co chcesz, ale mam dobry wzrok.

- Przecież nie-

- A kuku! - ktoś zasłonił jej oczy.

Sayaka odwróciła się gwałtownie i zdzieliła bruneta w głowę. Oikawa jęknął i złapał się za obolałe miejsce.

- Ajaj! To bolało!

- Miało boleć! - założyła ręce na piersi. - Co ty tutaj robisz?

- Przybyłem podziwiać moją dziewczynę, która zmiata wszystkich z boiska. - wyszczerzył się i nachylił.

Sayaka odwróciła głowę i zrobiła naburmuszoną minę.

- Niedawno byłeś chory. Nie posłuchałeś mnie.

- Wiem, wiem, Ito-chan. Nie złość się. - poprosił. - Ale za bardzo tęskniłem, by usiedzieć na miejscu.

- Pajac. - mruknęła i położyła mu rękę na włosach.

- Czyli wybaczone? - uśmiechnął się.

- Nie, absolutnie. - pokręciła głową. - Spuszczę ci większe manto niż Iwaizumi. Ale to jak wrócimy. - wzięła go za rękę i ruszyła korytarzem. - Na razie jesteś bezpieczny.

- Ito-chan. - objął ją ramieniem i nachylił się do jej ucha. - Uwielbiam, kiedy się rumienisz.

Sayaka pokręciła głową, ale nic nie powiedziała, bo Oikawa zaczął znów szeptać jej czułe słowa. Siłą rzeczy, Ito skończyła jako bezkonkurencyjny burak roku, a Tōru jedynie uśmiechał się i zarazem modlił o szybką i bezbolesną śmierć.
Chociaż, czy śmierć z rąk ukochanej osoby jest aż taka zła?

Cień - Oikawa Tōru x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz