Sayaka zagrała piłkę idealnie do Kaori, która z nadludzką siłą uderzyła w nią i przebiła się przez blok przeciwnika. Dziewczyny przybiły sobie piątki, patrząc z politowaniem na załamanych przeciwników.
Wygrały. Po raz kolejny. Ich passa wygranych trwała i trwała nieprzerwanie. Podczas gdy inne drużyny grały poważne mecze, decydujące o ich przejściu do dalszych etapów, one właściwie skupiały się na dobrej zabawie. To ich przeciwnicy za wszelką cenę chcieli je pokonać, ale nic z tego - Drużyna Potworów była niepokonana.Zeszły z boiska i wszystkie usiadły na ławce. Kaori uśmiechnęła się szeroko i zarumieniła się podekscytowna:
- Ale to było zajebiste! - krzyknęła.
- Przeciętne. - machnęła ręką Mariko, patrząc lekceważąco na drużynę przeciwną.
- Kaori mówi o nas, nie o nich. - powiedziała beznamiętnie Sayaka.
- Hej, dziewczyny. - odezwała się Haruna. - Tak sobie ostatnio myślałam... Wiem, że to są nasze ostatnie mecze i... Już damy sobie spokój z karierą siatkarek... Ale... Potem dalej będziemy się przyjaźnić, prawda?
- Co to w ogóle za pytanie! - Rie zerwała się na równe nogi.
- Wyjątkowo się z tobą zgadzam! - poszła za jej przykładem Zu.
- Małpujesz mnie?!
- Masz coś do mnie?!
- Chodź no tu! Na gołe klaty!
- No dawaj!
Ito ukryła twarz w dłoniach, by ukryć uśmiech, ale nie była w stanie powstrzymać śmiechu, kiedy dwie przyjaciółki zaczęły się szarpać i wyzywać. Kątem oka dostrzegła jakąś dziennikarkę, ale kobieta chyba zrezygnowała z próby przeprowadzenia z nimi wywiadu, gdy tylko zobaczyła piekielną walkę dwóch zwierząt. I bardzo dobrze. Jeszcze, nie daj Boże, oberwałaby jakimś butem. A but ciśnięty przez którąś z tych dziewcząt był bronią zabójczą.
Sayaka podskoczyła na miejscu, gdy usłyszała dzwonek ze swojego telefonu. Szybko spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła na nim imię Oikawy.
- Twój Romeo dzwoni? - Kaori zajrzała jej przez ramię, poruszając sugestywnie brwiami.
- A twój gdzie?
- Pewnie schody myje albo coś. - wzruszyła ramionami. - Nie zdziwiłoby mnie to.
Ito parsknęła śmiechem i odebrała telefon, wychodząc z hali na korytarz.
- Ito-chan, byłaś w telewizji! - krzyknął podekscytowany Tōru.
- Ach tak? - Sayaka uśmiechnęła się lekko na dźwięk jego głosu.
- Tak! Byłaś niesamowita! Widziałem każdą twoją akcję, musisz mi je wszystkie pokazać osobiście, jak wrócisz! A może ja tam do ciebie przyjadę?
- Nie! - Sayaka od razu zareagowała.
- Ale Ito-chan! - jęknął do słuchawki jej chłopak.
- Powiedziałam ci coś. - przewróciła oczami. - Jesteś po grypie i masz leżeć w łóżku, jasne?
- Ale ja jestem taki samotny! Chciałbym cię już zobaczyć...
- Przecież widziałeś mnie już w telewizji.
- Ito-chan! Dobrze wiesz, o co mi chodzi!
- Nie, nie wiem. Nie mam bladego pojęcia. - uśmiechnęła się na dźwięk jego oburzonego tonu.
- Zatem pozwól, że doprecyzuję. - mruknął zmysłowo chłopak.
Zaczął mówić rzeczy, od których Sayaka aż się zarumieniła. Dziękowała bogom, że miała talent do znikania i prawdopodobieństwo, że ktoś ją teraz widzi było zerowe. Kiedy Oikawa zakończył swój opis, cała czerwona Ito, burknęła tylko:
- Wariat.
- Ale za to twój.
- Nie wiem, po co mi mówisz takie rzeczy, ale nic tym nie osiągniesz. - dodała.
- Czyżby? - Sayaka mogła się założyć, że Tōru uśmiechnął się lubieżnie. - Masz do mnie słabość, Ito-chan i oboje o tym wiemy.
- Zadufany w sobie dupek. - mruknęła do słuchawki.
- Aj, Ito-chan! Ranisz moje biedne serduszko!
- Czasem ci się przyda. Masz do wyboru to albo wpierdol od Iwaizumiego.
- A gdzie trzecia opcja?
- Możesz jeszcze wyjechać z kraju. - uśmiechnęła się lekko.
- Ale wtedy tylko z tobą!
Sayaka zarumieniła się jak głupia. Pomyślała, że Oikawa oddałby wszystko za raki widok i szczerze się cieszyła z faktu, że go tu nie ma.
- Zamknij się już, idioto. - burknęła tylko.
- Oj, Ito-chan! - zaświergotał rozweselony chłopak. - Wiesz, że przy tobie nie potrafię!
Ito przewróciła z rozbawieniem oczami.
- Przyda ci się trochę ćwiczeń. - powiedziała.
- Oj, jak wrócisz, to poćwiczymy wiele rzeczy... - zawiesił głos.
Sayaka znów strzeliła buraka. Czy on tak musiał zawsze? Czy przy każdej okazji musiał rzucać jakimś tekstem, od którego robiło jej się tak dziwnie gorąco?
- Ito-chan? Jesteś? - usłyszała.
- Jestem. Ale poważnie sobie pogadamy, jak wrócę. - mówiła niespokojnie.
- Ito-chan, czy ty właśnie się rumienisz? - zaśmiał się Oikawa.
Skąd on wiedział?!
- Nie. - odparła natychmiast.
- Chyba jednak tak. I to jak szalona truskaweczka. - śmiał się dalej Tōru.
- Wcale nie.
- Mów co chcesz, ale mam dobry wzrok.
- Przecież nie-
- A kuku! - ktoś zasłonił jej oczy.
Sayaka odwróciła się gwałtownie i zdzieliła bruneta w głowę. Oikawa jęknął i złapał się za obolałe miejsce.
- Ajaj! To bolało!
- Miało boleć! - założyła ręce na piersi. - Co ty tutaj robisz?
- Przybyłem podziwiać moją dziewczynę, która zmiata wszystkich z boiska. - wyszczerzył się i nachylił.
Sayaka odwróciła głowę i zrobiła naburmuszoną minę.
- Niedawno byłeś chory. Nie posłuchałeś mnie.
- Wiem, wiem, Ito-chan. Nie złość się. - poprosił. - Ale za bardzo tęskniłem, by usiedzieć na miejscu.
- Pajac. - mruknęła i położyła mu rękę na włosach.
- Czyli wybaczone? - uśmiechnął się.
- Nie, absolutnie. - pokręciła głową. - Spuszczę ci większe manto niż Iwaizumi. Ale to jak wrócimy. - wzięła go za rękę i ruszyła korytarzem. - Na razie jesteś bezpieczny.
- Ito-chan. - objął ją ramieniem i nachylił się do jej ucha. - Uwielbiam, kiedy się rumienisz.
Sayaka pokręciła głową, ale nic nie powiedziała, bo Oikawa zaczął znów szeptać jej czułe słowa. Siłą rzeczy, Ito skończyła jako bezkonkurencyjny burak roku, a Tōru jedynie uśmiechał się i zarazem modlił o szybką i bezbolesną śmierć.
Chociaż, czy śmierć z rąk ukochanej osoby jest aż taka zła?
CZYTASZ
Cień - Oikawa Tōru x OC
FanfictionIto Sayaka jest jak cień. A każdy cień potrzebuje światła, by istnieć.