Rozdział 10: Rozczarowania

373 27 140
                                    

Connor patrzył jeszcze przez chwilę, jak Amelia szła w stronę swojego chłopaka, po czym on także zaczął iść, lecz w przeciwną stronę i idąc dalej, minęła go para trzymająca w papierowych kubeczkach napój. Po zapachu wyczuł, że była to kawa, bądź tak zwana tywa, pachnąca jak kawa. Złapał się za głowę, wytrzeszczając oczy.

Connor: Clara...

Connor przyśpieszył kroku, aż wreszcie zaczął biec, kierując się w stronę kawiarni, w której wcześniej przesiadywał z Clarą. Gdy się zatrzymał tuż przed wejściem do lokalu, zobaczył, że drzwi były już zamknięte, okna zasłonięte roletami, a przez szpary w roletach widać było, że wewnątrz kawiarni było już pusto.

Gdy Connor stanął na środku chodnika, rozglądając się niespokojnie na boki, wypatrując Clary, zorientował się szybko, że kobiety prawdopodobnie już od dłuższej chwili nie ma w pobliżu. Złapał się za głowę, opierając się o ścianę budynku, w którym znajdowała się kawiarnia, czując wstyd z powodu tego, jak się zachował.

Pokręcił głową, jakby milcząc chciał zareagować na swoje własne zachowanie. Obrócił się, idąc w stronę przystanku, dopóki jeszcze mógł złapać autobus, który zawiózłby go w stronę osiedla A&H, a gdy już wysiadł, zaczął iść powolnym krokiem w stronę domu. Mijał domy sąsiadów, które wewnątrz były już całkowicie ciemne, a ulice oświetlały jedynie latarnie.

Gdy był już przy swoim domu, zatrzymał się widząc, jak z podwórka wyszła Helena. Connor podszedł bliżej, patrząc jak kobieta otwierała drzwi do swojego auta zaparkowanego przed bramą wjazdową, lecz to jej wygląd go mocno zaskoczył. Helena wyglądała na zdenerwowaną, a jej oczy były szkliste, co Connor zauważył lepiej wtedy, gdy kobieta podniosła na niego wzrok, przełykając ślinę, mówiąc łamiącym się głosem.

Helena: Dobry wieczór, Connor.

Connor: Dobry wieczór, pani Greene. Czy wszystko w porządku?

Kobieta pokręciła głową i nie powiedziała nic więcej. Pospiesznie wsiadła do auta, a zaraz potem ruszyła. Gdy odjechała, Connor poszedł w kierunku wejścia do domu, zauważając przez okna, że jedyne pomieszczenie gdzie pali się światło, to kuchnia.

Otworzywszy drzwi do domu zobaczył, że na posłaniu w przedpokoju spał Sumo. Poszedł w stronę kuchni, rozglądając się po pomieszczeniu. Zauważył, że na stole leżały puste naczynia, w tym talerze i jeden kieliszek. Nigdzie jednak nie widział Hanka.

Connor: Hank?

Bez odzewu. Cofnął się, idąc do salonu. Gdy zapalił światło, zobaczył tam Hanka siedzącego na kanapie, opartego o poduszki, popijającego wino, które z butelki lał sobie do kieliszka, toteż podszedł niepewnym krokiem do mężczyzny. Ten nawet nie zareagował na obecność Connora.

Connor: Hank?

Connor podszedł bliżej. Hank ponownie się nie odwrócił, upijając kolejne łyki wina. Dopiero gdy brunet złapał go za ramię, starszy z mężczyzn odwrócił się w jego stronę.

Hank: Och... już wróciłeś.

Odłożył kieliszek i butelkę na podłogę, odwracając się w stronę Connora.

Hank: Udana randka?

Connor nie odpowiedział. Pokręcił głową, patrząc jak Hank potakiwał.

Hank: Aha. Nie martw się, chłopie, to nie twoja ostatnia randka. To była dopiero pierwsza, jeszcze będzie lepiej, w twoim przypadku. U mnie, w moim wieku coraz trudniej byłoby znaleźć kobietę, która zechciałaby się ze mną umówić.

Detroit: Remain Human (Connor x OC) (Detroit: Become Human Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz