Zanim poszłam zobaczyć, kto nas odwiedził, poszłam do łazienki, odprawić poranną rutynę, po czym poszłam się ubrać. Zarzuciłam na siebie zwyczajną, czarną koszulkę i tego samego koloru dresy. Miałam zamiar lenić się do momentu tej cholernej randki z moim ex. Nie mógł wymyślić czegoś innego? Nie wiem, może to, abym pozwoliła mu wrócić no Nowego Yorku? Minęło tyle lat, a on w dalszym ciągu był takim samym dupkiem, współczułam jego dzieciom, serio!
― Kto przyjechał? ― zapytałam, wchodząc do kuchni. ― Nikogo tu nie ma, co w kulki lecisz? ― od razu po moich słowach, ktoś zakrył mi oczy. ― Jeżeli to ty Tayler, to obiecuje, że Cię zastrzelę. ― warknęłam, po czym odwróciłam się i ku mojej radości, nie był to Jordan, a Ethan, Naomi i Rose. ― Czemu nie daliście mi znać?! Pokoje bym Wam przygotowała.
― Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę. ― powiedział Eth. ― Poza tym ostatnio mówiłem, że postaramy się przylecieć. ― przewróciłam oczami. ― O co chodziło z Taylerem? ― uniósł brew. ― Znowu masz z nim problem? Mam go wyjaśnić? ― spojrzałam na niego jednoznacznie. ― Powiedz tylko słowo, a załatwię typa. ― zaczęłam się śmiać. ― Nie śmiej się, nic mi się nie stanie. Nikt mnie za kratki nie wsadzi, mam przyjaciółkę w policji. ― już całkowicie zaczęłam się śmiać.
― Nie chce mi się o nim gadać. ― powiedziałam. ― Możemy zmienić temat? Na jak długo zostajecie? ― zaciekawiłam się, chciałam, aby byli jak najdłużej, a przynajmniej do momentu, aż James nie zdecyduje się na powrót do naszego rodzinnego miasta. Gdybym musiała szybciej wrócić do pracy, to nie miałabym aż tak wielkiego żalu, gdybym miała zostawiać go samego.
Przez następne godziny siedziałam z moimi przyjaciółmi, bratem i chrześnicą. Rozmawialiśmy, graliśmy w gry, nawet poszliśmy na spacer, co w moim przypadku nie zdarzało się często. Ten dzień mogłabym zaliczyć do udanych, oczywiście nie licząc wieczoru, które miałam spędzić z Jordanem. Miałam jeszcze kilka godzin, aż po mnie przyjedzie, a ja w dalszym ciągu nic nie powiedziałam przyjaciołom. Bałam się reakcji Ethana, który nie wiedział o sprawie praktycznie nic, więc mógł pomyśleć o tym, że się schodzimy.
Poszłam do salonu, gdzie siedzieli mężczyźni, bo Naomi poszła do sklepu z Rose. Usiadłam na fotelu i zaczęłam się w ich wpatrywać. Nie wiedziałam, od czego miałam zacząć. Na pierwszy rzut oka to nie było trudne, ale w praktyce o wiele trudniejsze. Cały czas pamiętałam słowa Ethana, który przysiągł, że jeśli zeszłabym się z Jordanem, to nie tyle, ile wysłałby mnie do czubków, to jeszcze załatwił jego. Niby zwykłe gadanie, ale nie chciałam się przekonywać, czy by to zrobił, czy nie.
― Co jest? ― zapytał James, zauważając, że coś mnie gryzie. ― Chcesz nam coś powiedzieć? ― spojrzał na mnie tak, jakby wiedział, do czego zmierzałam. ― Czy chodzi o...? ― kiwnęłam głową, a on wyłączył telewizor. Ethan przyglądał się nam z dużym zaciekawieniem, ale też nie ukrywał, że się zmartwił. ― Prosto z mostu Izzy. To nie takie straszne.
― Idę na kolację z Jordanem. ― powiedziałam szybko. Twarz Ethana zrobiła się czerwona, wściekł się, ale nim zdążył na mnie nawrzeszczeć, mówiłam dalej. ― Nie z własnej woli. ― zaznaczyłam. ― Prowadzę sprawę morderstwa, w szczegóły nie będę wnikać, bo nie mogę, ale dużą rolę odgrywa tu Jordan, który może nam pomóc zamknąć potencjalnego zabójcę. Mój partner z pracy i Lucas mnie w to wkopali. Niby jestem odsunięta od sprawy, też przez Jordana, ale mój szef się na to zgodził. ― westchnęłam. ― Gdybym miała inny wybór, to nie poszłabym, ale właśnie taki warunek miał.
― Nie możecie go zamknąć? Przycisnąć go, aby zaczął gadać? ― uniósł brew Ethan. W tym samym momencie wróciła Naomi i Rose. ― Chcesz mojego pozwolenia? ― uniósł brew.
― Nie, chciałam Cię o tym poinformować, abyś nie zrobił żadnej sceny, kiedy po mnie przyjedzie. ― moja przyjaciółka uniosła brew. ― Pomożesz mi się przygotować? Wszystko Ci wyjaśnię. ― blondynka kiwnęła głową i zostawiając z ojcem Rose, poszłyśmy do mojej sypialni.
Tam wszystko jej powiedziałam. Blondynka nie ukrywała oburzenia, ale po dłuższym zastanowieniu, a zwłaszcza po tym, jak powiedziałam, że nie chciałam go aresztować, znowu, ze względu na jego dzieci i tego, że mają matkę psychopatkę, zrozumiała i wzięła się do roboty. Stwierdziła, że skoro i tak gdzieś wychodzę, to powinnam się wystroić, bo może ktoś inny się koło mnie zakręci. Tak więc dziewczyna pofalowała mi włosy, zrobiła makijaż i wybrała outfit. Kazała mi się wbić w obcisłą czarną sukienkę, która ledwo zakrywała mi tyłek oraz do tego czarne kozaczki na obcasie, sięgające aż za kolana. Wyglądałam za ładnie jak na randkę z Jordanem.
― Już przyjechał. ― powiedział Ethan, wchodząc do mojej sypialni. ― Rozmawia z Jamesem. ― otworzyłam szerzej oczy, po czym od razu tam pobiegłam. Nie chciałam żadnych afer, zwłaszcza że to miała być tylko kolacja, nic więcej.
― Ładnie wyglądasz. ― powiedział uśmiechnięty Jordan, który był ubrany bardzo elegancko. ― Idziemy? ― kiwnęłam głową i już miałam do niego podchodzić, ale zatrzymała mi Rose, która przytuliła mi się do nogi i zaczęła płakać. Wzięłam dziewczynkę na ręce i mocno do siebie przycisnęłam.
― Zostań z wujkiem, dobrze mała? ― cmoknęłam ją w policzek i przekazałam Jamesowi, do którego też się przytuliła. ― Wezmę jeszcze torebkę. ― mruknęłam, odwracając się. Tuż za mną byli rodzice dziecka, którzy podali mi zapomnianą przeze mnie rzecz.
Kiedy wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego samochodu, mężczyzna co chwilę na mnie zerkał. Jakby oczekiwał ode mnie, nie wiadomo czego. Odwróciłam głowę w jego stronę i zapytałam, czy ma zamiar odjechać, czy przez cały wieczór będziemy siedzieć w aucie. Roześmiał się tylko, po czym ruszyliśmy w drogę, która minęła nam w milczeniu.
― Oryginalnie. ― powiedziałam, kiedy zatrzymał się pod restauracją jego matki. ― Nie sądzisz, że możesz wywołać niemałe zamieszanie, pojawiając się tam ze mną? Nie chcę znowu oberwać.
― Moi rodzice, Penelopa i dzieci pojechali do spa. ― powiedział. ― W restauracji nie będzie nikogo, kto mógłby nam przeszkodzić. ― mrugnął do mnie, a ja przewróciłam oczami. Chwilę później wysiadł z auta i jak prawdziwy gentleman obszedł samochód i otworzył mi drzwi.
Weszliśmy do środka, przygotowałam się na to, że pójdziemy na salę, tam, gdzie była reszta ludzi, ale poszliśmy w całkiem innym kierunku. Weszliśmy po schodach na piętro, gdzie stało tylko pięć stolików, a na, mniejszej już, sali siedziała tylko jedna para staruszków. Podeszliśmy do stolika przy ogromnym oknie, na którym stała już butelka wina.
― Podoba Ci się? ― zapytał czarnowłosy. Nie dało się ukryć, że widok z tego miejsca robił naprawdę duże wrażenie, Miami nocą było po prostu cudowne.
― Piękny widok. ― powiedziałam, siadając. Spojrzałam na chłopaka, który miał tak samo zaciśniętą szczękę, jak zawsze. Nie wiedziałam, co mną kierowało, ale dotknęłam jego policzka, aby się nieco rozluźnił. ― Wybacz. ― mruknęłam, odwracając głowę.
― Brakowało mi tego. ― powiedział, dotykając mojej dłoni. ― Ta dziewczynka to Twoja córka? ― zapytał, po krótkiej chwili.
― Chrześnica. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Ethan i Naomi są jej rodzicami. ― dodałam. ― Ostatnio coś wspominałeś o tym, że ta kobieta... ― przypomniał mi jej imię. ― Właśnie, jest tylko matką Twojej córki, a co z synem?
― Ash nie jest moim synem. To dziecko innego faceta, z którym też wpadła i robi go teraz na kasę. ― westchnął. ― Gdyby nie Isabelle, to dawno bym ją wyrzucił i postarał się o to, by Ash mieszkał z ojcem. Penelopa jest gorszą suką od Poppy. ― uniosłam kącik ust. ― Zmieniając temat, pozwoliłem sobie ustalić menu, mam nadzieję, że będzie Ci smakować.
########
Mileho dnia kochani!
CZYTASZ
SŁONKO, TO PRZEZNACZENIE
Teen FictionTo miała być sprawa jak każda inna. Morderstwo w korporacji, poszukiwanie zabójcy i końcowy happy end. Jednak jeden szczegół, a dokładniej jedna osoba, zmieniła wszystko. Każde wspomnienie wróciło, a on jakby się nie zmienił. Ciągle był takim samym...