Nie kładłam się już, było jasno na dworze, a godzina dawała mi do zrozumienia, że spałam dziesięć godzin. Poszłam do łazienki, gdzie wykonałam rutynowe czynności, po czym przeszłam do garderoby. Ubrałam szare dresy i koszulkę, która była moją jedyną pamiątką po Jordanie. Miałam zamiar spędzić moje wolne na obijaniu się, żałowałam, że James, Jacob, Ethan i Naomi nie mieszkali w Miami, byłoby mi weselej, nawet w takie leniwe dni. Naszła mnie myśl, aby zaadoptować psa albo kota, ale z moim trybem życia, to było mało wykonalne, większość czasu spędzałam w pracy, od kiedy się wyprowadziłam, nie miałam na nic czasu.
Więc mogłam tylko pomarzyć...
Zadzwoniłam do mojej ulubionej pizzerii i zamówiłam sobie największą pizzę salami, jaka tam była. Dostawca bardzo dobrze mnie znał, bo od ładnych kilku lat zamawiałam tam jedno i to samo. Od jakiegoś czasu dostawałam zniżki i jadłam za pół ceny, bardzo mi to odpowiadało.
W sumie, każdemu by to odpowiadało.
W międzyczasie zadzwoniłam do brata, który wciąż był z Jacobem. Byli cudowną parą i widać było, że z każdym kolejnym dniem kochali się coraz bardziej. Kogoś by zdziwiło, gdybym powiedziała, że Eth i Naomi też zostali parą? Nie? To super! A zdziwiłoby to, że moi kochani przyjaciele zaliczyli wpadkę i już mieli dwuletnią córeczkę, którą kochałam ponad wszystko?
James: Załatw sobie wolne w końcu. Chcielibyśmy Cię zobaczyć, wszyscy!
Jacob: Właśnie słonko, tęsknimy.
Ave: To wy sobie weźcie urlop i przyjedźcie do mnie. Eth, Omi i Rose już raz u mnie byli. Teraz Wasza kolej.
James: Żebyś się nie zdziwiła, jak zapukamy do Twoich drzwi.
Ave: Tylko się nie zdziwcie, jak będę w pracy.
― zaśmiałam się gorzko.
Jacob: Znalazłaś już sobie kogoś? Czy dalej leczysz rany?
Ave: A żebyś wiedział, że znalazłam. Moją miłością jest moja praca.
― oboje pokręcili głowami.
Ave: Nie potrzebuje z nikim być. Jest mi dobrze, jak jest teraz.
James: Nas nie oszukasz, dobrze wiemy, że jeszcze męczy Cię to, co się stało z Jordanem. Kochasz go dalej.
Ave: Przestań... Proszę, już wystarczy mi, że powrócił mi ten koszmar.
Jacob: Ten, w którym go postrzelił?
― kiwnęłam głową.
James: A kto się tam za Tobą skrada?
Gwałtownie się odwróciłam, za mną stał uśmiechnięty Nathan. Westchnęłam, wiedziałam już, że musiałam wracać do pracy.
Ave: To mój partner z pracy, Nathan. A to są James i Jacob, mój brat i przyjaciel.
Jacob: Nie będziemy Wam przeszkadzać. Trzymaj się kochanie i odzywaj się częściej.
Ave: Kocham Was!
― Daj mi dziesięć minut, ogarnę się tylko. ― mężczyzna zaczął się śmiać. ― Co? ― on wzruszył ramionami i usiadł obok mnie, częstując się pizzą.
― Nie przyjechałem, żeby zabrać Cię do pracy. ― zapytałam o prawdziwy powód jego wizyty. ― Pomyślałem, że skoro masz wolne, to może coś ugotowałaś. Głodny jestem, a mam przerwę. ― westchnęłam. ― Pizza też może być. ― usiadłam naprzeciwko niego i też wzięłam kawałek pizzy. ― Jesteś z Nowego Yorku, tak? Czemu się tutaj przeniosłaś? Tam miałaś wszystkich bliskich.
― Niektóre wydarzenia zmusiły mnie do wyjazdu. Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, ale chciałam zacząć od nowa. ― zapytał, czy mi się udało. ― Chyba tak, mam nadzieję, że nie będę musiała się mierzyć z przeszłością. ― westchnęłam. ― Co w pracy?
― Nic ciekawego dla nas nie ma. To na Twoją korzyść, bo sobie odpoczniesz, a ja muszę męczyć się z raportami i innymi papierami.
― Już wiesz, dlaczego zawsze mam taką minę, kiedy w tym siedzę. ― pokiwał głową. ― Chcesz coś do picia? ― kiedy mu podałam szklankę wypełnioną colą, mój telefon się rozdzwonił. Nie znałam tego numeru, więc nie pałałam się, by odebrać. Jednak gdy zadzwonił kolejny raz, odebrałam.
Ave: Tak?
Nikt w słuchawce się nie odezwał. Prychnęłam pod nosem i się rozłączyłam, po czym zablokowałam numer. Mimo iż mogłam sprawdzić, kto to był, nie paliłam się do tego. Czasami dzieciaki sąsiadów robili sobie głupie żarty, co mnie irytowało i zastanawiałam się, czy nie uświadomić ich o tym, gdzie pracowałam.
― Będę się już zbierał. Przyjadę po Ciebie, kiedy coś dla nas znajdą. Trzymaj się partnerko. ― mrugnął do mnie, po czym opuścił mój dom.
#######
Kolejne będą już dłuższe!
CZYTASZ
SŁONKO, TO PRZEZNACZENIE
Novela JuvenilTo miała być sprawa jak każda inna. Morderstwo w korporacji, poszukiwanie zabójcy i końcowy happy end. Jednak jeden szczegół, a dokładniej jedna osoba, zmieniła wszystko. Każde wspomnienie wróciło, a on jakby się nie zmienił. Ciągle był takim samym...