28.03, sobota
Próbowałem jakoś ograniczyć kontakt z Mateuszem, ale niezbyt mi to wychodziło. Gdy do mnie pisał, nie potrafiłem po prostu olać jego wiadomości. Szczególnie, że nie chciałem zrywać kontaktu całkowicie, a jedynie trochę się zdystansować. Czułem, że za bardzo się do niego zbliżyłem. Nie mogłem sobie na to pozwolić.
Miałem tego dnia wyjść z Milką, ale jakoś nie byłem w nastroju, więc grzecznie ją przeprosiłem i na ostatnią chwilę odwołałem spotkanie. Rodziców i tak nie było w domu. Patrycja jakimś cudem namówiła ich do wyjścia na randkę. Nie ogarniałem, co ona kombinowała. Raz próbowała skłonić ich do rozwodu, raz ratowała podupadły związek wymuszonymi randkami. Postanowiłem pogadać z nią po śniadaniu. Była dwunasta, a ja jeszcze nie miałem okazji zejść na dół. Strasznie zgłodniałem.
Dopiero idąc po schodach zorientowałem się, dlaczego Patrycja pozbyła się rodziców z domu. Powód jej zachowania stał kilka metrów ode mnie i właśnie wieszał kurtkę na wieszaku, a ja kompletnie zdębiałem na jego widok.
— O, Daniel — powiedziała Patrycja. — Myślałam, że cię nie będzie. Nie wspominałam ci, że Alan wpadnie, no nie?
Alan. Nie widziałem go od trzech lat.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy będzie chciał mnie przytulić. Musiałbym wtedy jakoś powstrzymać chęć odsunięcia się albo grzecznie odmówić i nie wyjść przy tym na idiotę. A jednak, gdy na mnie spojrzał, sam rzuciłem mu się na szyję z trudem powstrzymując łzy, które zbierały mi się w kącikach oczu. Odwzajemnił uścisk.— Hej, Daniel. Jesteś o głowę wyższy niż ostatnio, wiesz?
Pokiwałem tylko głową, ciągle przytulając się do niego mocno. Miał taki przyjemny głos. Nie słyszałem go zdecydowanie zbyt długo. Myślałem, że będzie mi głupio spotkać go po tym, jak przeze mnie straciliśmy kontakt, a jednak byłem wyjątkowo szczęśliwy. Odsunęliśmy się od siebie. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą od razu przetarłem, żeby nie zauważył. Czułem zbyt wiele przyjemnych emocji jednocześnie.
— To skoro jesteś w domu, może usiądziesz z nami? — zaproponowała Patrycja.
— Jasne, chętnie — powiedziałem.
Poszliśmy we trójkę do jej pokoju. Jeszcze niedawno mówiłem, że nie chcę się z nim spotykać, ale najwyraźniej zmieniłem zdanie. W sumie byłem mniej zestresowany, niż myślałem, że będę.
My dwaj usiedliśmy na łóżku Patrycji, a ona na krześle. Początkowo miałem wrażenie, że atmosfera jest lekko niezręczna, ale dość szybko zaczęliśmy normalnie rozmawiać, zupełnie jak trzy lata temu. Czas mijał nam na gadaniu o niczym i wygłupianiu się. Siedziałem oparty o jego ramię, lekko go przytulając.
— Co się tak kleisz? — zapytał w pewnym momencie.
Normalnie od razu bym się speszył i odsunął, ale miał taki ciepły głos i uśmiechał się jak zwykle. To właśnie wyróżniało Alana spośród innych chłopaków. Mogłem go dotykać, czując się przy tym całkiem swobodnie.
— Nie kleję… Stęskniłem się po prostu.
— Hmm… Stęskniłeś? Może zaczniesz mi odpisywać na wiadomości jak tak?
Wbiłem wzrok gdzieś w podłogę. Czyli jednak pamiętał, który z nas zerwał kontakt. Świetnie. Jednak nie wydawał się być na mnie zły ani nic takiego. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
— Alan, ty nie wiesz o tym, co się tu działo po twoim wyjeździe? — zapytała Patrycja.
— Em… Zależy, co masz na myśli, ale chyba nie wiem nic konkretnego.
CZYTASZ
Chłopak z autobusu
Teen FictionDaniel ciągle próbuje ukryć swoją wyjątkowość, jednocześnie burząc własną samoakceptację z każdym dniem. Tymczasem chłopak, który codziennie siada obok niego w autobusie, po prostu włącza głośno muzykę w słuchawkach i nie zawraca sobie głowy rzeczy...