▸25◂

1.4K 149 198
                                    

24.02, poniedziałek

   Nienawidzę tego gipsu.

   Chociaż w pierwszym dniu w szkole po feriach dołączyło na niego dużo podpisów od klasy (a nawet jeden od pana od chemii) i wyglądał jeszcze lepiej niż wcześniej, dalej mi przeszkadzał. Nawet wyspać się przez niego nie mogłem. Nie, to akurat nie wina gipsu. Złamałem lewą rękę, więc w autobusie mogłem wygodnie się oprzeć o szybę po prawej stronie. Nie wiem czemu, ale wolę tą stronę i zazwyczaj po niej siadam. Jadąc do szkoły, normalnie spałem, a w nocy nie potrafiłem zasnąć. Spędzałem ostatnio poranki — chociaż czwarta, piąta to może jeszcze noc — z mamą przed domem. Robiło się cieplej, paliła coraz więcej. Zakaz palenia w domu dalej obowiązywał, więc musiała wychodzić, a gdy temperatura była na minusie, pojawiał się problem. Mama naprawdę łatwo chorowała, dlatego musiała ograniczać papierosy, aż do teraz, gdy temperatury się poprawiły. Miło było z nią trochę posiedzieć w spokoju, gdy wszyscy inni jeszcze spali, nawet w towarzystwie tego okropnego dymu.

   A potem odsypiałem w autobusie, zupełnie jak dzisiaj. Chociaż tym razem nie było aż tak źle, bo w nocy przespałem z cztery godziny. To niedużo jak na mnie, ale więcej niż ostatnio. Nie rozumiem czemu, nigdy nie miałem problemów ze snem. W autobusie przespałem z godzinę. Obudziłem się blisko przystanku, na którym dawniej czasem wsiadała Nina. Teraz już mieszkała w innym mieście, więc bez różnicy. Powinienem przestać kojarzyć to miejsce z nią. Są inne osoby, które tu wsiadają, czasem nawet częściej. Ten dziwny facet z dredami i zagranicznym akcentem albo ta staruszka, która nawet gdy było gorąco, nosiła wielki szal. Było wielu ludzi, którzy rzucali się w oczy bardziej niż tamta oszałamiająco piękna blondynka, którą raz w życiu pocałowałem i straciłem z nią kontakt. Czemu ja właściwie ciągle o niej myślałem? Nawet wcześniej, gdy byłem w niej najbardziej zakochany, moje myśli rzadziej skupiały się wokół niej, a teraz wszystko mi się z nią kojarzyło. Czemu nasza relacja musiała skończyć się po pierwszym pocałunku?

   Za to o tym chłopaku, który wsiadał dwa przystanki dalej, zdążyłem całkiem zapomnieć. Nie było go ponad miesiąc i już myślałem, że przestał jeździć tym autobusem. Nie spodziewałem się, że jeszcze go zobaczę, a jednak. I w pierwszym momencie nawet go nie poznałem. Przefarbował włosy na ciemny brąz i je skrócił. Wcześniej sięgały prawie do ramion, teraz pojedyncze pasma zakrywały uszy. Może to nie była wielka różnica, ale jego rysy twarzy były mocniej podkreślone. Brąz lepiej pasował mu do oczu niż niebieski. Właśnie, oczy. Muszę w końcu się nauczyć, żeby nie gapić się głupio na ludzi, a potem nagle nie odwracać wzorku, gdy się orientuję, że oni to widzą. Uśmiechnął się. Chyba go rozbawiłem moją głupotą.

   — Co? — odezwał się, a jego ton w dość oczywisty sposób sugerował, że mam rzucić jakimś komentarzem.

   — Nic… Masz krótkie włosy — niezwykle spostrzegawczo zauważyłem.

   — No wiem, nie ściąłem ich przez przypadek. Masz jakieś bardziej subiektywne obserwacje?

   — Wyglądają spoko.

   W sumie to bardziej podobały mi się dłuższe.

   — Większość ludzi mówi, że są za krótkie.
   Bo są.

   — Bo pewnie wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że masz dłuższe. Miałeś kiedyś w ogóle krótkie włosy?

   — Nie. Większość mojego życia były na tyle długie, że dało się zapleść warkocz. Jakoś w  wakacje je ściąłem do ramion, ale to beznadziejna długość, bo są na tyle długie, że czasem przeszkadzają, ale za krótkie, żeby je związać. Teraz za to w ogóle nic z nimi nie mogę robić. Nawet pofarbować, chyba że na czarno.

Chłopak z autobusuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz