▸8◂

1.8K 199 82
                                    

21.11, czwartek

   Chłopaka z autobusu dzisiaj nie było. Pewnie postanowił zrobić sobie przerwę od szkoły, co byłoby całkiem uzasadnienie, biorąc pod uwagę jego ostatni stan. Może jego nieobecność miała związek z krwawieniem z nosa… Właśnie…

   Może nie był nieobecny w szkole, a jedynie w autobusie? Może nawet był w autobusie, ale zajął miejsce na przodzie, a ja nie zauważyłem? Może pomyślał, że jestem jakiś opóźniony i nie chciał więcej przy mnie siedzieć?

   Może, ale to tylko spekulacje, których nie powinienem brać za fakty.

   Postanowiłem się przenieść do klasy humanistycznej.

   Myślałem o tym od dobrego miesiąca za każdym razem, gdy otwierałem podręcznik od biologii albo dostawałem jedynkę z chemii. Może powinienem zmienić szkołę na jakąś z niższym poziomem, skoro nie dawałem sobie rady, ale nie mogłem sobie pozwolić na coś takiego. Pewnie rodzice kazaliby mi się przenieść gdzieś bliżej, bo nie marnowałbym trzech godzin dziennie na dojazdy, miałbym więcej czasu, sił… Ale ja nie miałem zamiaru ustępować, więc klasa humanistyczna wydała mi się idealnym rozwiązaniem. Pewnie i tak studia medyczne wgniotłyby mnie w grunt. Im dłużej się zastanawiałem, tym bardziej docierało do mnie, że ja właściwie nigdy nie lubiłem biologii jako nauki. Lubiłem naszego gimnazjalnego nauczyciela, jego sposób mówienia, próby odejścia od utartego schematu nauczania… Moja obecna nauczycielka mi tego nie dawała, a ja szybko straciłem zainteresowanie.

   Za to jest jedna rzecz, którą kochałem już od wczesnego dzieciństwa — pisanie. Polonistyki miałem w życiu różnie, łącznie były cztery, ale można też doliczyć panią od nauczania wczesnoszkolnego. Swoje pierwsze opowiadanie (o ile można to tak nazwać) napisałem w wieku sześciu lat i miałem je do dziś. Swój pierwszy list — w wieku siedmiu lat. Z pamiętnikami i dziennikami zaś eksperymentowałem odkąd pamiętam. Czy mógłbym zostać pisarzem, utrzymywać się z tego, może nawet zdobyć popularność? Wątpię. Jestem zwykłym, przeciętnym człowiekiem. Wydanie książek nie jest mi pisane, a już na pewno nie z moimi nędznymi umiejętnościami.

   Może właśnie popełniałem największy błąd życia, ale się zdecydowałem.

   Postanowiłem porozmawiać o tym z Tymkiem. Właściwie ciężko to nazwać rozmową, bo raczej zalałem go falą moich wątpliwości, gdy on pił napój w puszce i prawie się nie odzywał, chyba że w pojedynczych momentach trzeba mnie było ciągnąć za język. Gadałem o tym, że boję się reakcji rodziców, nie jestem pewien, czy klasa humanistyczna to dobry wybór, czy uda mi się zaaklimatyzować po takim czasie od rozpoczęcia roku szkolnego, czy nie stracę kontaktu z nowymi znajomymi i o masie innych rzeczy. Połowy sam nie zapamiętałem.

   — To? Masz coś do powiedzenia, czy będziesz dalej przytakiwał? — zapytałem, gdy  już byłem pewien, że powiedziałam wszystko.

   Pokiwał głową. Wywróciłem tylko oczami i zabrałem mu napój, żeby samemu wziąć łyka. Skrzywiłem się. Gazowany.

   — Cóż… — zaczął i objął podbródek. To chyba miało sprawić, że będzie wyglądał poważniej. — Mogę ci powiedzieć tyle, że będziemy ziomkami, nawet jak zmienisz klasę.

   Czekałem na ciąg dalszy, ale nie nastąpił.

   — I? — Chciałem, żeby kontynuował.

   — Co i?

   — No nie wiem. Coś więcej?

   — Chcesz coś więcej niż ja?

   Wzruszyłem ramionami.

   — Za resztę chłopaków się nie wypowiem — mówił dalej. — Za humana też. I za twoich starych już w ogóle. Ale jak nie czujesz się dobrze w tej klasie, zmieniaj, póki nie zaczęły się rozszerzenia. Za trzy lata będziesz mi załatwiał zniżkę frytki w McDonaldzie.

   — A ty co planujesz robić, że nawet na frytki cię nie będzie stać?

   Typowy stereotyp o braku pracy po humanie. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że to nie do końca prawda i nawet ten nieszanowany profil otwiera sporo możliwości. Ale Tymek powiedział to raczej dla żartu, więc pomimo mojej ciętej odpowiedzi, zaśmiałem się.

   — Słuchaj, mogę być i milionerem, a zniżką na frytki nie pogardzę nigdy. Polskie korzenie.

   — Dalej nie jestem pewien, czy zmiana klasy to dobry pomysł… — mruknąłem.

   Pochylił się do mnie i ułożył rękę obok ust, jakby zaraz miał przekazać mi jakąś tajną informację, a nie chciał, żeby ktoś usłyszał.

   — Daniel… — szepnął. — Na humanie jest ponad dwadzieścia lasek i siedmiu chłopaków.

   Uniosłem jedną brew.

   — W sensie możesz wyrywać ile chcesz i nie masz konkurencji — dodał.

   Parsnąłem śmiechem. Tymek jak zwykle myślał o tym samym… Raczej nie zwracałem uwagi na płci osób w klasie, może nawet wolałem, gdy dziewczyny stanowiły mniejszość. Z chłopakami dogadywałem się lepiej, a one zaczynały niepotrzebne kłótnie. Trochę stereotypowe podejście, ale miałem już okazję się przekonać, że jest słuszne.

  Obgadałem to jeszcze z resztą kumpli z klasy. Byli zdziwieni, że obawiałem się o nasz kontakt, skoro nie chciałem zmieniać szkoły. Trochę się śmiali, ale obiecali mi częste rozmowy na korytarzach. Strasznie mi zależało na tych relacjach, a ich pozytywna reakcja trochę mnie uspokoiła. To głupie, że tak się do nich przywiązałem po niespełna trzech miesiącach znajomości.

   Reakcja mojej mamy była bezcenna. Ledwie ukryłem uśmiech, gdy zobaczyłem błysk w jej oczach na wieść o moim przeniesieniu się, a zaraz potem zawód, gdy dodałem, że chodzi mi jedynie o klasę. Skrytykowała ten pomysł na wszystkie możliwe sposoby, ale finalnie się zgodziła. Wspólnie zdecydowaliśmy, żeby na razie nie wspominać o tym tacie.

Chłopak z autobusuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz