18.

1K 48 2
                                    

Pov. Lexy

Po ogarnięciu się wyszłyśmy na dwór.

Już nigdy więcej nie zamawiam pobudki, choćbym miała zaspać nawet na mój własny ślub.

Stanęłyśmy koło domku nr 2. W pewnym momencie Anka spytała:

- Ej, po co ona nas wygoniła na dwór? Miała nas tylko obudzić przecież.

- Bez kitu. - odparła Julka, wiążąc włosy w kucyka.

- Oh my gosh... Jedno jest pewne; już nigdy więcej nie skorzystamy z tej jakże wspaniałej oferty. - rzuciłam ironicznie, opierając się o ścianę. - No i gdzie oni?

- Już powinni schodzić. Byłam pewna że to my się spóźnimy. - odpowiedziała Ania.

- Kurwa, laski, a jeśli to był prank? Może tak naprawdę oni nas wkręcili, że Xavier przyjeżdża dzisiaj i mamy wcześniej wstać. - krzyknęła Kostera.

- O kurwa Julia, nie mów mi takich rzeczy, bo aż się we mnie gotuje. I promise, if they do that, I will kill them all.

- Nie no sorry, ale ja mam dosyć. Nie mogą chociaż raz się wyrobić na konkretną godzinę? Idę po nich. Wy ogarnijcie domek ze Stuartem, a ja pójdę do Czarka. - wkurzyła się brunetka.

- Dobra! Lexy, chodź. - zawołała mnie Julka wchodząc po schodach.

Kurwa, jakie sieroty z nich. Nawet nie potrafią się wyszykować na czas.

Zapukałyśmy do środka. Nikt nam nie odpowiedział, więc weszłyśmy same. Na dole nikogo nie było, zatem szybkim tempem udałyśmy się na górę. Nagle z pomieszczenia wybiegł Kacper. Kiedy nas zauważył, przerażony zapytał:

- Ja pierdolę, która godzina, skoro nawet wy jesteście gotowe?

- Jest równiutko 7, misiu. - odparła Julka.

- O kurwa! - powiedział i zawrócił do pokoju.

- Hmm misiu... - powiedziałam, śmiejąc się, kiedy Błoński zniknął za drzwiami.

- Przestań. - odrzekła Julia, uśmiechając się wstydliwie.

Nagle zza ściany usłyszałyśmy głośne "kurwa". Otworzyłyśmy drzwi i ujrzałyśmy zdenerwowanego Stuarta, który szykował się w pośpiechu.

- Kurwa, mówiłem, żeby nie włączać tej drzemki tylko wstać od razu. Bart za chwilę tu będzie, a ja nawet nie wiem, w co ręce włożyć!

Shit, wkurwiony Stuart to nieobliczalny Stuart...

Uznałam, że nie będę czekała, aż w końcu wybuchnie tylko oddalę się w bezpieczne miejsce.

- Dżulia, I'm going to the toilet. Nie zdążyłam się wysikać.

- Luz. - odparła, wpatrując się w Kacpra.

Podejrzewam, że nawet nie słuchała, co mówię, ale... It is what it is.

Skręciłam do toalety. Otworzyłam drzwi, od razu je za sobą zamykając. Podniosłam głowę i zobaczyłam Dubiela w samych gaciach. Tak się go wystraszyłam, że rozdarłam się na cały głos. Pewnie nawet w Warszawie echo było.

- Bitch, what are you doing? - odwróciłam się, zakrywając oczy.

- No prysznic brałem i teraz się ubieram.

- Drzwi się zamyka baranie! Co gdybym weszła tu, gdy jeszcze się myłeś?

- Czyli w sumie parę sekund wcześniej? No było ciekawie. - zaśmiał się chłopak.

O kurwa, czyli jak się okazuje, byłam o krok od tragedii.

- Nie pierdol, że dosłownie chwilę temu byłeś bez gaci... Z resztą ja nawet nie chcę się upewniać. Zbieraj się, bo trzeba iść na śniadanie.  - mówiłam, dalej stojąc tyłem do bruneta, po czym wyszłam z pomieszczenia.

- Dobrze misiu. - usłyszałam, zamykając drzwi.

Wróciłam do Kostery, która od razu jak mnie zobaczyła, spojrzała się na mnie i zalotnie ruszając brwiami powiedziała:

- Hmm misiu...

- Fuck you, Julia. - odparłam, niedowierzając, że moja własna broń została użyta przeciwko mnie.

- Chłopaki! Bart już jest! - krzyknęła Ania z dołu.

- Kurwa, powiedzcie mu, żeby poczekał. Zaraz schodzimy. - krzyknął Stuu tak głośno, że prawie doprowadził mnie i blondynę do utraty słuchu.

- Jezu, człowieku. Po co ty się tak drzesz? To tylko Bart, on spokojnie na nas poczeka. - powiedział Marcin, wychodząc z toalety.

- Ale on ma ze Spotlight'em podpisać dzisiaj umowę, a skoro on już jest to agencja też zaraz będzie. - gadał nerwowo.

- No to na co czekasz? Ruchy, ruchy. - poganiał go Błoński. - Dziewczyny, idźcie może już na dół do reszty i zjedzcie coś. Czeka nas dzisiaj jeszcze nagrywanie odcinka.

- Jeju, no tak... - przypomniała sobie Julia.

- Oh hell noooooooo!

- Przyzwyczajajcie się! Tak teraz będzie codziennie. - rzucił Dubiel, zapinając zegarek.

- Dziś jedziemy do tego parku linowego? - spytała Julka.

- Tak, od razu po podpisaniu umowy. - przytaknął Kacper. - Dobra, idźcie tam do nich. My zaraz dojdziemy.

Jak powiedział tak zrobiłyśmy. Poszłyśmy w stronę hotelu. Z daleka widziałyśmy Anię i chłopaków z domku nr 3, więc przyspieszyłyśmy kroku. Obok nich stał też jakiś mężczyzna, trzymający dziecko za rękę.

- Oo dziewczyny już są! - krzyknął Radek, sprawiając, że wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.

Oh my gosh, this is fucking awkward...

- To jest Julia. - przedstawił ją Czarek.

- Miło mi! - podali sobie nawzajem ręce.

- A to Lexy. - dokończył Kuba.

Facet również wystawił mi dłoń na przywitanie.

- Więc to ty jesteś tą dziewczyną, która ma być gwiazdą tego projektu.

- Słucham? - dopytałam, ponieważ kompletnie nie rozumiałam, o czym mówi mężczyzna.

- Stuart tak mówił, ale to dzięki Dubielowi zaproponowali Ci uczestnictwo w projekcie. Oglądał cię już wcześniej na snapie i stwierdził, że idealnie się nadasz.

Oo no! Nie wierzę, że Marcin mnie obserwował. Ja wtedy jeszcze byłam taka żenująca... Bitch, przecież ty tam robiłaś z siebie taką kretynkę. Co oni musieli sobie o mnie myśleć?

- Tato, gdzie jest Kacper i Marcin? - spytał chłopiec, ciągnąc Barta za rękę.

- Zaraz przyjdą, tylko muszą się przyszykować. - odpowiedziała Kostera. - Tak w ogóle, to hej młody, Julia jestem. - podała dłoń dziecku.

- A ja Lexy. - również się przywitałam.

- Już jesteśmy. Przepraszamy za spóźnienie. - oznajmił Stuart, dobiegając do nas razem z Marcinem i Kacprem.

- Chłopie, przecież tobie nie wolno się przemęczać. Na chuja, żeś biegł? - spytał wkurzony Bart.

- Dobra, nic mi nie jest. Chodźcie na śniadanie, może zdążymy coś zjeść zanim pojawi się agencja. - jedną nogą wszedł do środka. - Idziecie?

- Żeby zjeść? Zawsze. - powiedziałam i szybko weszłam do budynku.

Od autorki
Zaczynamy maraton! Zobaczymy ile wytrwam. Do następnego ♡

Tęsknię za Tobą i nie jesteśmy tacy sami...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz