20.

1K 52 12
                                    

Pov. Lexy

- Na miejsca... Gotów... START!

Po tych słowach ruszyliśmy. Sport nie jest moją mocną stroną, więc tak naprawdę z góry wiedziałam, że przegramy. Na szczęście chłopak szedł przede mną, więc nie widział moich jakże technicznych ruchów. Mimo wszystko, starałam się najbardziej jak mogłam. Miałam wrażenie, że Marcinowi zależy na wygranej, a nie chciałam go zawieźć.
Pomimo tego, że nasz tor był obok toru Julki i Kacpra, to już po pierwszej przeszkodzie, drzewa zaczęły zasłaniać nam naszych przeciwników, więc nawet nie widzieliśmy, w jaki sposób próbują uporać się z tym wyzwaniem.

- Dawaj Lexy! - krzyczał brunet, będąc już na drewnianym podeście, który prowadził do następnej przeszkody.

- No staram się, ale ta lina mi przeszkadza.

Bitch, ty nawet pompki nie umiesz zrobić, a co dopiero przejść taką trasę. Lord Jezus, w co ty się wjebałaś?

- Dawaj rękę. - nadchylił się w moim kierunku.

- Nie dosięgam, spokojnie jakoś sobie poradzę. - odpowiedziałam, sama nie wierząc w moje własne słowa.

- Spróbuj się złapać tamtego pnia, powinno być Ci łatwiej. - usłyszałam głos Kuby, dobiegający z drzewa obok.

Chłopak musiał oczywiście nagrywać każdy nasz krok, bo przecież trzeba było z czegoś zmontować ten odcinek.
Posłuchałam się przyjaciela, dzięki czemu pokonałam przeszkodę.

- Suuper! - krzyknął Marcin, przybijając ze mną piątkę. - Lecimy dalej!

Byłam strasznie zdziwiona, że chłopak zamiast reagować na mój brak koordynacji ruchowej gniewem, pomagał mi. Super się bawiliśmy. Nawet jak coś nam nie wychodziło, to staraliśmy się to obrócić w żart i iść dalej. Dawno się tak z nikim nie śmiałam tym bardziej, że Kuba, który to cały czas kamerował, wygłupiał się razem z nami. W pewnym momencie nawet zapomnieliśmy, że walczymy o wygraną. Nagle usłyszeliśmy:

- A wy jak tam lamusy? - był to krzyk Błońskiego. - My już na ostatniej przeszkodzie. Do zobaczenia na mecie! - zaśmiał się i zjechał po linie.

- Kurwa, szybko Lexy! Inaczej te kurwy wygrają. - zaczął mnie pospieszać Dubiel.

Jak ja sobie wyobrażę, ile wypowiedzi montażyści będą musieli wypikać, albo wyciąć, to już im życzę powodzenia.

- Dobra, uspokój się. Już pędzę! - powiedziałam, mając zamiar dokończyć przedostatnie zadanie. Tak bardzo się spieszyłam, że stopa ześlizgnęła mi się ze schodka i się wywaliłam. Dubiel widząc to całe zamieszanie, spytał zestresowany:

- O kurwa, nic Ci nie jest?

- Kurwa, wszystko by było dobrze, gdyby nie ta fucking lina przede mną. - powiedziałam, próbując odpiąć irytujący mnie przedmiot.

- NIE! Lexy nie odczepiaj tego! - krzyknął, lecz bez skutku.

W tamtej chwili bardzo pożałowałam jego słów. Czułam jak spadam. W ostatniej chwili złapałam się wystającej gałęzi.

- Ja pierdolę! Lexy, spróbuj się podciągnąć. - radził przerażony Kuba.

- Nie dam rady! Spadnę wtedy!

- Kurwa jebana mać! Trzymaj się! Idę po Ciebie! - wydarł się Marcin.

- Debilu, jesteśmy 25 metrów nad ziemią! Nie wolno ci się cofać!

- Więc mam cię zostawić? Szybko, złap się mnie! - rozkazał, będąc już obok mnie.

Kucnął, próbując do mnie dosiegnąć, lecz niestety byłam zbyt daleko.

- Musisz spróbować się przehuśtać w moją stronę. - palnął brunet.

- Co?! Marcin, boję się! - powiedziałam, mając już łzy w oczach, bo wiedziałam, że za długo już nie wytrzymam.

- Ja Cię przytrzymam. Zaufaj mi... Dawaj na trzy! - zasugerował, a ja w odpowiedzi tylko mu przytaknęłam. - Raz... Dwa... TRZY!

Po tych słowach puściłam się gałęzi i szybko chwyciłam się chłopaka. Objęłam rękami jego szyję, a on ściskając mnie w pasie, próbował wciągnąć moje ciało na stabilny schodek. Po jakiejś minucie siłowania się z grawitacją udało się. Marcin szybko obwiązał mnie swoim sznurem, żebym na pewno nie spadła. Jednak w dalszym ciągu byliśmy uwięzieni na przeszkodzie, na której mogła przebywać tylko jedna osoba. Nie mieliśmy się, gdzie ruszyć. Przysługiwała nam bardzo mała powierzchnia, więc staliśmy w bezruchu przytuleni do siebie.

- Co tam się dzieje?! - usłyszeliśmy krzyk Stuarta, dobiegający z dołu.

- Marcin i Lexy utknęli i nie mają się jak wydostać! - wrzasnął Kuba. - Przyślijcie pomoc!

Coś tam jeszcze do siebie gadali, ale niezbyt mnie to interesowało. Z jednej strony jedyne na czym mi wtedy zależało to bezpieczny powrót na ziemię, ale z drugiej chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Mimo, że byliśmy kilkadziesiąt metrów nad gruntem, czułam się bezpiecznie w objęciach chłopaka. Przytulając się do niego, słyszałam bicie jego serca. Pomimo niebezpiecznych okoliczności było ono spokojne i umiarkowane. Sprawiało to, że mój oddech normował swoje tempo i stawałam się coraz bardziej opanowana. Nie minęły dwie minuty, a ekipa ratunkowa już nas ewakuowała na ziemię.

__________

- Co wam strzeliło do głowy? Jak to się w ogóle stało? - spytał Stuu.

Byliśmy już po ogłoszeniu wyników i zakończeniu odcinka. Siedzieliśmy pod drzewem, czekając, aż instruktorzy zdejmą z nas kamizelki.

- To moja wina, Stuart. - wypaliłam. - To ja odczepiłam tę linę.

- Ale dlaczego ty to zrobiłaś? Mogło Ci się coś stać!

- Dobra, nie krzycz już na nią... Najważniejsze, że dobrze się skończyło. - wstawił się za mną Dubiel.

Coraz bardziej mnie zaskakuje zachowanie tego człowieka podczas tego wyjazdu....

- W sumie masz rację. Przepraszam. Po prostu strasznie się wystraszyłem.

- Bez kitu... Laska tak się o was bałam, jak zobaczyłam że wisicie razem na jednym kawałku liny. - powiedziała Kostera i mnie przytuliła.

- Nawet ja się strachu najadłem. Wygladaliście jakbyście mieli zaraz zlecieć. - odparł Kacper.

- Bo mogło się tak stać. - odezwał się ratownik. - Na szczęście mieliście kupę szczęścia. Na przyszłość uważajcie, dzieciaki.

- Dobra to zajmijcie się sobą. Macie pół godziny, potem wracamy do hotelu. - powiedział Burton.

Po jego słowach wszyscy się rozeszli. Ja siedziałam pod drzewem, wyrywając trawę z ziemi. Czułam się winna całej tej sytuacji. Miałam wrażenie, że przeze mnie każdy był tylko poddenerwowany dzisiejszym dniem. W szczególności Marcin, który musiał mi pomóc, żebym się nie zabiła. Po chwili poczułam jak ktoś zajmuje koło mnie miejsce i usłyszałam dobrze znajomy mi głos:

- O czym tak myślisz?

Od autorki
Łapcie kolejny rozdział. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, uwagi, albo nawet i pytania do mnie to śmiało piszcie ;) Pamiętajcie o zostawieniu gwiazdki, jeśli podobają się wam rozdziały. Bajjjjj ♡

Tęsknię za Tobą i nie jesteśmy tacy sami...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz