Pov. Lexy
Gdy usłyszałam głos bruneta, przeraziłam się. Spojrzałam ponownie w lustro. Wygladałam jak gówno.
O wow! Nie sądziłam, że będzie aż tak źle.
Szybko odpowiedziałam:
- Marcin, ty nie chcesz tego widzieć.
- Nie gadaj, tylko się pokaż. - odparł i pociągnął za zasłonkę. Złapałam ją szybko i krzyknęłam:
- Marcin! Co ty robisz?!
- Co ty jeszcze się nie ubrałaś czy co?
- Pokaże Ci się w następnym stroju, trochę bardziej zakrywającym.
- Dobra, nie pierdol. Myślisz, że nie widziałem niczego gorszego niż Ciebie w bikini? Wychodź raz, dwa!
- Umm... No dobra, ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał.
- Dobrze, obiecuję. Wyłaź stamtąd.
Niepewnie wyszłam z przymierzalni. Chłopak spojrzał się na mnie i parsknął śmiechem, zakrywając twarz ręką:
- MARCIN! Obiecałeś! - krzyknęłam, zasłaniając się.
Wiedziałam, że mnie podpuszcza. Lexy, na co ty się zgodziłaś? You stupid bitch.
- Dobrze, dobrze. Uspokój się. Jesteśmy w miejscu publicznym. - powiedział, wstając z krzesła i podchodząc bliżej. - Wstyd przynosisz.
- Pokazując się tu z Tobą na pewno. - odparłam gburowatym głosem.
- Nie no... Nie wyglądasz w tym aż tak źle. - oznajmił, łapiąc mnie za ramię, na co ja szybko je odsunęłam.
- Marcin, to było wredne...
- Dobrze, przepraszam. - odrzekł, spuszczając głowę w dół. Dalej się nie odzywałam. Było mi trochę przykro z powodu jego słów. Brunet spojrzał się na mnie ponownie. - Słyszysz? Przepraszam. Nie złość się na mnie już.
- Niech już mu Pani odpuści. Chłopy to durnie, wiadomo. Jednak najważniejsze jest to, że przeprosił. - usłyszeliśmy uprzejmy żeński głos dobiegający z sąsiedniej przymierzalni.
- Ej, wypraszam sobie. - odezwał się starszy pan, siedzący na kanapie. - Niech się Pani nie przejmuje. - zwrócił się do mnie. - Pani chłopak na pewno nie chciał Pani urazić. Jolka, wychodź już! Ile można czekać? - zawołał do przymierzalni obok.
Poczułam, jak robię się cała czerwona. Szybko odpowiedziałam:
- Kto? Nie, nie. My nie jesteśmy...
- Ryszard, już idę. - kobieta z przymierzalni mi przerwała.
- Widzi Pan, jak moja własna dziewczyna mnie traktuje? Przeprosiłem i dalej fochy strzela.
- Marcin! - krzyknęłam, po czym chłopak spojrzał się na mnie i powiedział:
- Dobrze kochanie, już się nie denerwuj. Wynagrodzę Ci to dziś wieczorem. - objął mnie ramieniem w talii.
Ja pierdole, jaki on jest głupi. Co on wygaduje?
- W takim razie miłej zabawy! - zaśmiał się mężczyzna, odchodząc ze starszą panią pod rękę.
Kiedy zniknęli nam z pola widzenia, odwróciłam się do chłopaka i się zaśmiałam:
- You stupid bitch.
CZYTASZ
Tęsknię za Tobą i nie jesteśmy tacy sami...
RomanceHistoria miłosna, którą powinien poznać świat. Jest to opowieść o dwojgu ludziach, która utwierdza w przekonaniu, że przypadkowa znajomość może być miłością na całe życie. Moi drodzy! Ta książka jest skierowana do tych, którzy kibicują shipowi Lexy...