Pov. Marcin
W związku z trzydziestominutową przerwą postanowiłem w końcu porozmawiać z Lexy o tym, co się stało przy ognisku. Nie czułem, żeby był między nami jakikolwiek kwas, ale dla własnego spokoju wolałem ją przeprosić. Zauważyłem ją siedząca pod drzewem. Od razu koło niej usiadłem i spytałem:
- O czym tak myślisz?
Na te słowa dziewczyna odwróciła się w moim kierunku i odparła:
- A tak o się zastanawiam.
- Nad czym? - drążyłem dalej, mając nadzieję, że mulatka będzie otwarta na rozmowę.
- O tym, że mogłam nas dziś zabić... - wypaliła po czym wbiła wzrok w podłoże.
- Co? No co ty... Nic się takiego nie stało. - mówiłem, gładząc ją po ramieniu.
- Ale mogło się stać... Przepraszam Cię za to. Naprawdę nie wiem, dlaczego odpięłam tę linę. Chyba po pokonaniu paru przeszkód poczułam się jak mistrz sportów na wysokościach...
Nie wiem, czemu, ale rozbawiło mnie to, w jaki sposób dziewczyna pochodziła do sprawy. Nie powstrzymałem się i niekontrolowanie się zaśmiałem, co nie umknęło uwadze brunetki.
- Fuck you Marcin! - powiedziała, odwracając się tyłem.
- Oj no weź. Nie chciałem. - obróciłem ją z powrotem w swoim kierunku. - Mów dalej.
- Nie no... W sumie to już skończyłam. Chcę Cię przeprosić za to całe zamieszanie. Nie tak miało to wyjść. - ponownie opuściła głowę.
- Czy ty mnie właśnie przepraszasz za to, że pomogłem Ci w potrzebie? Przecież to niedorzeczne...
- No wiem, ale mogłeś sobie coś zrobić... - wtrąciła dziewczyna.
- Najwidoczniej w tamtym momencie liczyło się dla mnie co innego. - wypaliłem, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Milczeliśmy niezręcznie patrząc sobie w oczy. Postanowiłem w końcu przerwać tę ciszę:
- Nie masz się czym przejmować. Najważniejsze, że nic Ci się nie stało.
Amerykanka przybliżyła się i mnie przytuliła. Trwając w tym uścisku, dziewczyna szepnęła mi do ucha:
- Thank you.
- Nie masz za co, naprawdę. - powiedziałem, gładząc ją po plecach. - Chociaż mogłabyś czasem ruszyć głową. - nie mogłem się powstrzymać.
- O wow Marcin... - powiedziała, odsuwając się ode mnie. - A tak dobrze Ci szło. - zaśmiała się razem ze mną.
- Dobra, to teraz ja... - odparłem, poprawiając się.
- O my gosh... Marcin Dubiel ma mi coś do powiedzenia. Zamieniam się w słuch. - odrzekła, wydając się być wyraźnie zainteresowaną.
- Więc tak... Chodzi mi o sytuację, która miała miejsce wczoraj. Nie wiedziałem, że tak wyglądał twój były związek. Gdybym tylko miał pojęcie, nigdy nie zadałbym Ci takiego pytania. Przepraszam, jeśli cię uraziłem.
- Spokojnie, jakby Kordian to drażliwy temat, ale to nie znaczy, że nie można go w ogóle poruszać. Kiedy się o to spytałeś, I was like... bitch, what the fuck, ale no... It is what it is.
- Czyli się już nie jesteś zła?
- A byłam? - spytała ze zdziwioną miną.
- Wydawało mi się, że tak.
- No to tym razem nie trafiłeś. Serio, nie gniewam się. To przeszłość, z której teraz się śmieje. Ty o Nikoli też już niedługo całkowicie zapomnisz i też będziesz miał z tego bękę.
- Już zapomniałem... Dzięki tobie.
Pov. Lexy
Po słowach Marcina totalnie mnie zmurowało. Nie wiedziałam, jak mam zareagować na jego wypowiedź. Chłopak chyba ogarnął, o co mi chodzi, bo szybko palnął:
- W sensie dzięki twoim radom.
- A dobra. - zaśmiałam się nerwowo, czując jak zalewa mnie fala gorąca.
- Jeszcze raz za to dziękuję. - powiedział, łapiąc mnie za ręce, przez co poczułam przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele.
- Dobra weź, bo się za poważnie zrobiło. - zabrałam dłonie z uścisku.
- Trochę tak, ale chciałem, żebyś była tego świadoma.
Niepokoi mnie zachowanie Marcina. Zaczyna się z nim robić coraz gorzej...
- Idziemy już do samochodu? Zimno się trochę zrobiło. - spytał, pocierając o siebie ręce.
- Jasne, chodźmy. - odparłam, a chłopak wstał i wystawił do mnie dłoń. Złapałam ją, po czym się podniosłam.
Kiedy wsiedliśmy do pojazdu okazało się, że w środku siedzą Kuba z Radkiem.
- Siema, co tam robicie? - spytał się Dubiel, odwracając się do chłopaków.
- Oglądamy materiały, które dziś nagraliśmy. - odrzekł Jakub, trzymając laptopa na kolanach. - Teraz jest ten fragment, na którym próbujesz pomóc Lexy.
- Co? To ty to dalej nagrywałeś? Totalnie tego nie zakodowałam. - odpowiedziałam.
- Ja tak samo. Byłem w takim szoku, że nawet nie zwróciłem na to uwagi. - oznajmił Marcin.
- Było warto. Patrzcie jak to zajebiście wygląda. - rzucił Radek i odwrócił ekran w naszym kierunku, a my zaczęliśmy oglądać.
Mimo, że nagranie nie odzwierciedlało doskonale tego, co czułam w tamtej chwili, zapierało ono dech w piersiach. Cała ta scena wyglądała jak z jakiejś komedii romantycznej. Kiedy zobaczyłam moment, w którym staliśmy przytuleni do siebie, przypomniały mi się wszystkie emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Czułam, że mimo ogromnego strachu, mogłabym to przeżyć jeszcze raz...
- To co dzieciaki, jedziemy już? - spytał Burton, pakując się na miejsce koło Marcina.
- Pewnie! Wracajmy szybko, bo umieram z głodu. - oznajmiła Julia.
- Oo! To zajedźmy do maka! - zaproponowałam.
- W sumie... Też bym coś przekąsił. - potwierdził Błoński.
- No dobra, to możemy jechać. Tylko przecież Julka jest wegetarianką, więc ona tam niczego nie zje. - zmartwił się.
- Luźno, zamówię kanapkę, tylko powiem, żeby była bez mięsa. - powiedziała blondyna.
- No to postanowione! - odrzekł Stuu, a ja się ucieszyłam w duchu, że moja modlitwy zostały wysłuchane.
Od autorki
Jest 5.32, niektórzy o tej godzinie wstają, a ja aktualnie padam na ryj xD Zachęcam do zostawiania gwiazdek. Miłego dnia
CZYTASZ
Tęsknię za Tobą i nie jesteśmy tacy sami...
Roman d'amourHistoria miłosna, którą powinien poznać świat. Jest to opowieść o dwojgu ludziach, która utwierdza w przekonaniu, że przypadkowa znajomość może być miłością na całe życie. Moi drodzy! Ta książka jest skierowana do tych, którzy kibicują shipowi Lexy...