26.

1K 57 12
                                    

Pov. Lexy

Siedziałam sobie w altance, patrząc jak Marcin i Kacper grają z Xavierem w piłkę. Mimo, że to dziecko było bardzo nieśmiałe i zazwyczaj się nie odzywało w towarzystwie, to do chłopaków wręcz glnęło jak szalone i często z nimi przebywało. To był naprawdę cudowny widok. Bruneci wyglądali jak rodzeństwo, opiekujące się młodszym bratem. Nagle zza moich pleców usłyszałam Kosterę:

- Siemka, co tam robisz? - zajęła miejsce koło mnie.

- A nic tak sobie na nich patrzę. - wskazałam ręką na rozczulającą scenę.

- Oo jakie to słodkie! - powiedziała, uśmiechając się.

- Yeah, it's really cuuuuteee!- odparłam, zachwycając się. - Boże, Kostera, jak ja chciałabym mieć już dziecko...

- Co ty oszalałaś? Przecież masz dopiero 20 lat kobieto. - zdziwiła się.

- No tak, ale ja zawsze chciałam być młodą mamą. You know, wtedy ma się taką więź z tym dzieckiem.

- No, ale się wtedy nie wyszalejesz. Wiesz, imprezki i te sprawy. Ja bym chciała jakoś przed trzydziestką.

- Nawet gdybyś miała to dziecko po czterdziestce, to i tak będziesz mamą szybciej niż ja. - popatrzyłam na dziewczynę.

- Co? Niby dlaczego? - spytała, dziwiąc się.

- No bo ty sobie szybko kogoś znajdziesz, a ja ummm... not really.

- Co ty gadasz w ogóle? Jestem przekonana, że u ciebie ten ktoś się niedługo pojawi i będzie to o wiele szybciej niż sądzisz.

- No nie wiem... - westchnęłam. - Ale za to widzę, że ty już tego kogoś znalazłaś. - odparłam z uśmiechem. - Coś więcej się szykuje z Kacprem?

- To znaczy... - zastanowiła się. - Podoba mi się, serio. Problem w tym, że jest spora różnica wieku.

- To jest akurat wasz najmniejszy problem, serio. Największe nieporozumienia wychodzą dopiero po ślubie. - odetchnęłam, patrząc przed siebie. - Dżulia, be honest with me. To tylko zauroczenie czy jednak coś więcej?

Dziewczyna na chwilę zamilkła, tocząc bitwę z myślami w swojej głowie. Po chwili odrzekła:

- Jeśli mam być szczera... to nie wiem. Chyba wolę, żeby na razie zostało tak jak jest. Zobaczymy, co los przyniesie.

- Okej, ale jak tylko coś się zacznie dziać, to możesz mi się zwierzyć jak coś... - mówiłam, jednak przerwał mi ból, który poczułam na moich plecach, jakby coś we mnie uderzyło.

Obejrzałam się i zobaczyłam, że tym czymś była piłka, która potoczyła się w stronę Julii.

- Wy jeban... - powstrzymałam się od przekleństw, bo przypomniałam sobie, że przecież Xavier jest z nami.

- Kto taki? - zaśmiał się Błoński, a ja posłałam mu wrogie spojrzenie. - Nic Ci nie jest? - spytał się mnie.

- Chyba nie, ale szczypie trochę. - odparłam, łapiąc się za podrażnione miejsce.

- Ee tam... Nic Ci nie będzie. - stwierdził Dubiel i poszedł po piłkę.

Nie wiem czemu, ale odrobinę dotknęły mnie jego słowa. Aby zrobić mu trochę na złość, zastawiłam mu drogę. Chłopak się tylko na mnie spojrzał i zaczął się ze mną przepychać, natomiast ja dalej stawiałam opór. Kiedy w końcu udało mu się mnie przesunąć, krzyknęłam:

- Julia! Szybko, podaj tu! - blondyna posłuchała się mnie i szybko rzuciła do mnie przedmiot.

Mając zdobycz w rękach zaczęłam z nią uciekać. Moja ucieczka nie trwała zbyt długo, ponieważ jestem jebanym żółwiem. W dodatku byłam sama na trzech chłopów, co wręcz zniwelowało moją szansę na wygraną. Otoczona przez całą trójkę, stałam jak kołek, szukając wyjścia. Po paru sekundach zobaczyłam szparę między Xavierem a Marcinem. Szybko w nią wbiegłam, mając nadzieję, że dam radę uwolnić się z ich sideł. Jednak Dubiel w porę złapał moją nogę, przez co się wywaliłam.

Tęsknię za Tobą i nie jesteśmy tacy sami...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz