03

309 38 2
                                    

Ona zapewne sądziła, że jej synalek to czyste złoto i jest aniołkiem o niezachwianej reputacji. A tak naprawdę był z niego kawał zbira, który nawet nie umiał prostego zadania z matematyki wykonać. Nic więc dziwnego, że nieraz już chciał Jungkook skończyć ze sobą, kiedy wylądował ciężko pobity w szpitalu, gdzie jak na złość go odratowano.

Chociaż on tak naprawdę marzył o śmierci, która jako jedyna była dla niego zbawieniem. A wspomnienie o ranie, która obecnie zamieniła się w paskudną bliznę, nadal nie dawała mu spokoju. Wówczas jeśli dobrze pamiętał, miał wtedy zaledwie czternaście lat, jeśli się pod tym względem nie mylił. A to dlatego, że od dawna już nie obchodził swoich własnych urodzin.

Prawdę mówiąc, ostatni raz, kiedy je Jungkook obchodził miał zaledwie pięć lat, jeśli pamięć go nie zawodziła. A i było to kilka miesięcy przed tym pożarem, który zaprószył jakiś zwyrodnialec. Niedługo po tym, jak dotarł do swojego pokoju, walnął drzwiami z całym impetem i szybko pakował do swojej znoszonej torby to, co należało do niego.

Zarazem zdawał sobie sprawę z tego, że nie miał za dużo czasu i musiał się śpieszyć, nim on wróci, bo wtedy będzie miał przerąbane jak nic. Wystarczyło, że Jungkook musiał przechodzić piekło w szkole. A gdyby nie oceny i stypendium, które samodzielnie zdobył pewnie i ze szkoły by zrezygnował. W porównaniu z ich synem, który był debilem i głupkiem, miał on o wiele wyższy iloraz inteligencji.

Ale to ona sądziła, że on był głupi, a jej cudowny syn, był geniuszem, którego po prostu nie odkryli. Nieraz próbował otworzyć jej oczy, ale to nic nie dawało. A jej synalek tylko głupio się uśmiechał, mrucząc pod nosem „i tak oberwiesz!”, tak aby jego rodzice go nie usłyszeli, a tylko Jungkook. To już było ponad Jungkook’a siły, po raz ostatni spojrzał na podniszczone zdjęcie swoich rodziców, które jako jedyne ocalało z pożaru.

Nie tracąc już ani jednej chwili dłużej, schował je do torby i zapiął ją. Wówczas usłyszał znajome głosy na dole, co znaczyło, że ta kobieta rozmawiała ze swoim mężem o nim, a nie o swoim synu. A co za tym idzie, musiał on już wrócić z pracy, a to naprawdę dla niego źle wróżyło. Nie miał Jungkook zamiaru się z nimi konfrontować, bo wiedział doskonale, że był na spalonej pozycji.

A nie miał zamiaru obrywać za coś, czego nie zrobił, tego był w stu procentach pewny. W ich mniemaniu to on się nad ich synkiem znęcał i nadal znęcał, a nie odwrotnie jak było naprawdę. Dlatego też zdawał sobie sprawę z tego, że jedyną opcją, jaka mu pozostała, to ucieczka z tego domu. Wiedział, że to było niebezpiecznym ruchem, ale nie miał innego wyboru.

━━ Cholera! ━━ mruknął Jungkook, otwierając okno i spoglądając w dół, nim dodał: ━━ Teraz albo nigdy!

Tym bardziej, nie miał Jungkook zamiaru w ten o to bardzo niebezpieczny sposób opuścić to miejsce, ale nie miał żadnego innego wyboru. Gdyby je miał, pewnie inaczej by to zrobił, a teraz jedynie pozostało mu wdrapanie się na parapet i ślizgiem skoczenie na schody przeciwpożarowe. Chociaż zdawał sobie sprawę, że to, co chce właśnie zrobić, jest cholernie niebezpieczne, ale jak już wcześniej wspominał, nie miał innej drogi ucieczki.

Im dłużej jednak się Jungkook zastanawiał, tym mniej czasu miał na jakikolwiek ruch. Tym bardziej zabarykadowanie drzwi od środka, tylko trochę mogło ich spowolnić. Wcześniej, czy później i tak by się dostali do środka, a wtedy porządnie by mu się od nich dostało. Nawet nie zwrócą uwagi na to, że jest cały poobijany, tylko jeszcze bardziej mu dokopią. Ich głosy coraz bardziej się zbliżały, a jemu serce z każdą chwilą, coraz bardziej waliło, niczym jak opętane.

𝕳idden 𝕿ruth . 01 . ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz