Aby wyrżnął, jak długi potykając się o kołdrę, próbując dotrzeć po ciemku do okna. Klnąc jak szewc pod nosem, dotarł Jungkook do okna i przycisnął nos do szyby, aby lepiej zobaczyć, czy czegoś nie widzi. Chociaż, tak naprawdę nie był pewny, co tam tak naprawdę zobaczy. Jimin dalej w najlepsze sobie spał jak zaklęty królewicz, nawet nie drgnął, kiedy ten hałas się wydobył z czeluści piekielnych.
Kiedy już sądził, że musiał to być wiatr i tak dalej i po prostu gałązka uderzyła o szybę i nic więcej. Wówczas, nagle coś przed jego nosem, załopotało czarnego. Wlepiając w niego niczym krew parę oczu, chociaż nie był pewny, czy to były oczy, czy też coś innego. Jedno było stu procentach pewne, że to coś zaskrzeczało, zapiszczało tak przeraźliwie.
Jakby było obdzierane ze skóry żywcem, że aż włosy na całym jego ciele stanęły Jungkook’owi dęba i nie tylko na głowie. Serce podskoczyło mu do gardła, bo zaraz potem pojawił się tuż za nim kolejny, który chyba go atakował. Albo walczył, nie był co do tego pewny, co się tak naprawdę działo.
Za to, niczym jak oparzony, odskoczył od okna, cofając się, przewalił krzesło, które stało chyba przy biurku. Robił jeszcze większego hałasu niż te dwa stwory za oknem. Na tym jednak się nie zakończył Jungkook swojego rozbijania się po pokoju Jimin’a. Bo błądząc, niczym dziecko we mgle w ciemnościach, rozbijał się dalej, jak widział.
Nie zważając na to, że może go przyprawić o zawał serca, taką o to rozróbą w środku nocy. Niedługo potem lotem ślizgowym wylądował na podłodze. Zapominał z nerwów i wrażenia, o tym jebanym materacu, na którym nomen omen spał. Co jak wiadomo było zrozumiałe, zważywszy, na to, co się aktualnie wyprawiało.
Klnąc dalej, ile widział, próbował się wyswobodzić ze szponów prześcieradła i kołdry, które za wszelką cenę nie chciały dać za wygraną. W końcu podniósł się z niej i ruszył w kierunku łóżka, gdzie spał sobie w najlepsze Jimin, kompletnie nieświadomy tego, co się teraz wyrabiało. A tego, już dłużej nie był w stanie znieść, więc odezwał się tak, a nie inaczej.
━━ JIMIN, KURWA WSTAWAJ! ━━ zaczął go Jungkook szarpać, próbując go obudzić, bo te stwory chyba przez uchylone okno wleciały do pokoju, dalej ze sobą zażarcie walcząc i nie robiąc sobie nic z tego, że kto to widział.
━━ Daj mi spokój! Idź spać! ━━ mruknął, odpędzając się od niego, jak od jakiegoś cholernego robala, Jimin przez sen, nie zdając sobie sprawy z tego, co właśnie się rozgrywało w jego pokoju.
━━ NIE MOGĘ! JAKIEŚ DWA STWORY NAPIEPRZAJĄ SIĘ JAK ZAWODOWI MORDERCY TUŻ POD TWOIM SUFITEM, A TY KAŻESZ MI IŚĆ SPAĆ! A!!! ━━ wrzasnął Jungkook po chwili.
Kiedy ujrzał jak te dwa stwory o zębiskach niczym piła i czerwonych, świecących ślepiach niczym reflektory samochodowe. Kierowały się w jego stronę, jakby chciały go zamordować. Nie mając innego wyboru, wślizgnął się Jungkook niczym jak zawodowiec pod kołdrę, pod którą spał Jimin. Nie zważając już, że to, co robi, było niedorzeczne i dość ryzykowne, nieważne jakby, na to, z której strony spoglądał, bo to była jedyna opcja, jaka mu na tę chwilę pozostała.
━━ KURWA, JUNGKOOK, KTO CI POZWOLIŁ WLEŹĆ MI POD KOŁDRĘ?! ━━ warknął półprzytomny Jimin, kiedy nagle z bliska ujrzał jego twarz, która go w cholerę wystraszyła.

CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth . 01 . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...