13

164 30 0
                                    

Jednak i to nic mu nie pomogło i dalej rozglądał się jak ostatni idiota, próbując dociec czy dobrze trafił. Zdawał sobie sprawę z tego, jak głupio mógł w tym momencie wyglądać, ale nic na to poradzić nie mógł. Pozostało mu jednak w końcu przypomnienie sobie, bo inaczej za żadne skarby nie dotrze do swojego jedynego przyjaciela. A tego, jak najbardziej by nie chciał i musiał to jakoś pod tym względem przebrnąć.

Co nie było takie proste, jak mu się na samym początku wydawało, ale nie znaczyło, że musiał pod tym względem się poddać. Stąd wziął się w garść, bo innego pod tym względem wyboru nie miał. Bo przecież nie miał zamiaru powrócić do tamtego miejsca, prawda? Nie chciał tam wracać, ale wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi, to tam wróci, a tego by nie chciał, tego był Jungkook w stu procentach pewny!

━━ Przecież nie mogłem ot, tak zapomnieć, gdzie mieszka mój przyjaciel?! ━━ dodał po chwili Jungkook, czując się niczym jak dziecko we mgle.

Albo - co gorsza - jakby miał amnezję cyfrowo-uliczną, co mu się wcale, prawdę mówiąc, nie podobało ani trochę. Pokręcił tylko głową, jeszcze raz wytężając swój wzrok i umysł. Normalnie by wziął telefon i zadzwonił, ale w takiej sytuacji, w jakiej się obecnie zdawał. Nie było mowy, aby do kogokolwiek zadzwoniłby dowiedzieć się gdzie mieszka.

Z drugiej jednak strony, nie żałował wcale Jungkook swojej decyzji o ucieczce. Bo to była najlepsza decyzja, jaką mógł aktualnie i jedynie podjąć. W końcu jednak przypomniał sobie, gdzie mieszkał Jimin. Więc ruszył w kierunku najbliższych pasów, aby mógł przejść na drugą stronę ulicy. Na jego szczęście deszcz powoli przestawał już padać i zaczęło przez ciemne chmury, wychodzić już słońce.

Stąd zrobił daszek z dłoni, spoglądając się w jego kierunku, ale uśmiech nie zagościł przez niego na jego twarzy. Każdy normalny człowiek, pewnie byłby zadowolony, że przestało w końcu padać, ale Jungkook się do normalnego człowieka nie zaliczał. Kiedy tylko światła się zmieniły na kolor zielony, po rozejrzeniu się na prawo i lewo, mógł w końcu ruszyć jak reszta przez pady na drugą stronę.

Nie lubił przez nie przechodzić, ale nawet na chodniku nie był również bezpieczny. Nic więc dziwnego, że chwilę po tym, jak udało mu się dotrzeć na drugi koniec jezdni i parę kroków na środek chodnika, nie odetchnął z ulgą. A to dlatego, że usłyszał za sobą pisk samochodów i krzyki ludzi. Odwrócił się na pięcie i zamarł w pół kroku, myśląc, że mógł być na miejscu tejże kobiety, która widocznie szła tuż za nim.

Na całe szczęście nic poważnego się jej nie stało, ale i tak wszyscy przechodnie i paru kierowców najadło się niemałego strachu. Widział, jak wielu z nich wyjmuje telefony komórkowe, co znaczyło, że musieli dzwonić po policję i karetkę, jeśli dobrze się orientował w sytuacji. Chociaż i tego w stu procentach nie mógł być tak naprawdę pewny.

Nie zdał sobie sprawę z tego, że lepiej było dla niego jak najszybciej opuścić to miejsce, aby policja go nie zaczęła przesłuchiwać. A tego, jak wiadomo, za bardzo w takim momencie jak ten nie chciał. Nie mógł pozwolić na to, aby policja się do niego zbliżyła, bo wówczas cały plan do niczego by się nadawał.

Policja by go zaczęła przesłuchiwać, a potem jeszcze odesłała by do tamtych ludzi. Nie mając zamiar słuchać tego, że on nie chciał do nich wracać. Tylko by mu mówili, że to byłoby dla niego najlepsze rozwiązanie i tak dalej. Co byłoby błędem, bo tamci byli jego porywaczami, a nie rodziną. Taka była parszywa prawda i nic na to poradzić nie mógł.

𝕳idden 𝕿ruth . 01 . ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz