━━ Wreszcie to mam! Nie sądziłem, że to się mi kiedykolwiek przyda! ━━ mruknął pełny zadowolenia Jimin, wyjmując jakąś szkatułkę, czy coś w tym deseniu, po chwili zdejmując z niej wieko.
Serce podskoczyło Jungkook’owi w tym momencie do gardła, kiedy ujrzał pistolet, a obok niego magazynek z nabojami. Spodziewał się wszystkiego po nim, ale nie tego, że posiadał broń, ale po chwili przypomniał sobie, że przechodził kurs na Łowcę. Więc powinien nie dziwić się, że coś takiego miał przy sobie, ale jednak pierwsze wrażenie było silniejsze od jego zdrowego rozsądku.
W sumie był poniekąd zły na siebie samego, że tak debilnie i dziecinnie się zachowa. Ale teraz, co stało się, nie odstanie i pozostało mu tylko przeć do przodu, nie patrząc za siebie. Poniekąd podejrzewał Jungkook, po co tego szukał, bo jakby nie patrzeć, nie było mowy. Ani tym bardziej opcji, aby latali ze ścierami, żeby je złapać i wywalić za okno.
Za bardzo się tłukły, aby można to było wykonać, tym bardziej że nie wiedzieli, jakie miały one intencje. Więc wcale się nie dziwił już, po co była mu ta broń. Coś czuł, że już nic go nie zdziwi, ale miał nadzieję, że uda im się ich pozbyć, bo jak nie, to nie miał pojęcia, co miałby dalej zrobić. Patrzył to na niego, to na stwory i czekał na dalszy rozwój sytuacji.
━━ Jimin, ty chyba nie próbujesz do nich z tego strzelać? ━━ spytał Jungkook po chwili, jak zobaczył ten przerażający uśmiech na twarzy Jimin’a, który przygotowywał broń, aby z niej strzelać.
━━ A co myślałeś, że jak inaczej się ich pozbędziemy? Na pewno nie za pomocą ścierek! ━━ odparł Jimin, spoglądając się na niego, jakbym go co najmniej pogięło i gadał od rzeczy.
━━ No nawet, ale nie pomyślałeś, że przez to możesz narobić niepotrzebnego bałaganu, a wiem, że krew tak łatwo nie schodzi. Gdzie potem niby będziemy spali, hę? A poza tym, co powiemy sąsiadom, którzy się zlecą, jak usłyszą strzały? Jeszcze mi tu policji brakowało do kompletu! ━━ stwierdził Jungkook po chwili, bo coś mu się wydawało, że Jimin wcale o tym nie pomyślał, kiedy ją wyjmował, ale co się dziwić, nie było innego wyjścia.
━━ Zdaję sobie z tego sprawę! Nie wyjąłbym jej, gdybym tego nie przemyślał! ━━ rzekł Jimin, nim zaczął celować w stwory z pistoletu, niczym jak zupełny zawodowiec, jak by coś takiego było jedno dniem powszednim.
Wówczas, te oto dwa stwory zatrzymały się w połowie walki i spojrzały się to na siebie, to na nich i na broń trzymaną w rękach Jimin’a. Wydawało Jungkook’owi się, że one wzdrygnęły się, jakby przeszły po nich ciarki. Widać, dopiero na dźwięk odbezpieczonego pistoletu, zdał im sprawę, że ci, co jeszcze chwilę temu sobie spali smacznie.
Obecnie są jak najbardziej obudzeni i przyglądają się ich niedorzecznej walce. Nie wiedzieć czemu, ale chciało mu się z tego powodu śmiać, ale musiał zachować kamienną twarz, bo jakby nie patrzeć, nadal nie byli bezpieczni. Po mimice twarzy Jimin’a poznał, że i on niemało był zaskoczony ich zachowaniem, jakby co najmniej zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji.
W jakiej się obecnie znalazły, co było jak dla niego nie do pomyślenia. Tak jakby były one ludzkimi istotami, które zdawały sobie sprawę z tego, co się dzieje i wiedzą, jakie konsekwencje swoich czynów poniosą. Nic więc dziwnego, że jeden z nich wziął drugiego za pas i spojrzał się na niego tak, jakby do niego mówił w stylu „Dokończymy naszą walkę na dworze!” i nim Jimin’owi udało się do nich strzelić, po prostu, jakby nigdy nic, przez otwarte okno opuściły pokój.

CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth . 01 . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...