19

132 23 0
                                    

Na szczęście jeszcze nie postanowiła wyciągnąć telefon i zacząć dzwonić na odpowiedni numer alarmowy. Jednał miał już tego wzroku dość i postanowił w końcu się do niej zwrócić. Chociaż zbytnio nie lubił odzywać się do obcych ludzi, bo nie wiedział, co oni o nim myśleli. A zapewne nic dobrego o nim nie myśleli.

━━ Czego pani ode mnie chce? ━━ warknął Jungkook w końcu, kiedy zaczęli mijać kolejne piętra, nie mogąc już dłużej wytrzymać tego jej spojrzenia.

━━ A nic, bo co? ━━ odparła po chwili, od niechcenia wciskając guzik, który oznaczał dwa piętra wyżej niż ten, który Jungkook wcisnął.

━━ Gdyby nic nie było, to by się pani tam mi nie przyglądała, więc niech pani nie struga wariatki i powie mi, o co pani chodzi! ━━ zauważył ironicznie Jungkook, wcale nie przejmował się swoim tonem głosu, który ewidentnie wskazywał na jego stan obecny nerwów.

━━ To chyba ty masz smarkaczu jakiś problem ze sobą, bo po czorta bym ci się przyglądała! A poza tym, to nie takiego tonu się używa w stosunku do osób od siebie starszych! ━━ odparła, niemało zbulwersowana to, w jaki sposób się do niej odezwał.

Na całe szczęście, zdążył opuścić windę, nim miała możliwość kontynuowania swojej tyrady, co było mu bardzo na rękę. Jeszcze nigdy w życiu, tak mocno nie poczuł Jungkook ulgi, jak teraz, gdy opuścił bez słowa w połowie tyrady tamtej kobiety, windę. Podejrzewał, że ta kobieta spoglądała na niego specjalnie, aby mogła wyżyć swoją frustrację na nim.

Chociaż z drugiej strony, mogłaby to być każda inna osoba, która w tym samym momencie, co ona zjawiła się na jego miejscu. Westchnął cicho, mając nadzieję, że więcej tej pokręconej baby nie spotka, ale znając swoje debilne szczęście. To nie było jego ostatnie spotkanie z nią, tego był w stu procentach, pewny.

Nie znosił Jungkook samego siebie, za taką parszywą zdolność, wpakowywania się w najdziwniejsze problemy. Tak jakby nie mógł przeżyć swojego życia w spokoju, jak każdy inny człowiek. Pewnie myślała, że przez jego obecny wygląd, jest jakimś obdartuchem, bezdomnym, to może się na nim wyżyć.

W sumie poniekąd miała co do tego rację, nie miał tak naprawdę domu, a miejsca, w których dano mu dorastać, nigdy nie nazywał swoim domem. A tym bardziej że już od dawna zapomniał, jak wyglądali jego zmarli rodzice. Nic nie wiedział Jungkook o reszcie swojej rodziny, czy w ogóle jakąś miał, nic zupełnie nic.

Nawet swojego własnego, prawdziwego imienia i nazwiska nie pamiętał, bo był pewny, że to, które używał obecnie, nie było jego prawdziwym. Tak mocno był zatopiony w swoich własnych myślach, że nawet nie zauważył, kiedy zjawił się tuż pod drzwiami mieszkania Jimin’a. A co za tym idzie, tak jakby jego własne nogi same go tam zaniosły, co było poniekąd dziwne, bo pierwszy raz, od tak dłuższego czasu go odwiedził w jego domu.

Widać pamięć Jungkook’owi nie zawiodła pod tym względem, ale postanowił, że więcej w ten sposób, rozmyślać nie będzie. Bo jeszcze przez to może sobie coś zrobić, a tego mu jeszcze do szczęścia brakowało. Zdejmując mokry od deszczu kaptur z głowy, poprawił nieco fryzurę, która i tak była mokra, jak sam kaptur.

Nie wspominając, że pasek od torby coraz bardziej pił go w prawe ramię. Więc postanowił go przenieść na lewe, ale tym razem już nie wieszać je przez ramię, jak miał do tej chwili. Dopiero wtedy poczuł Jungkook niemałą ulgę, dlatego też wcisnął dzwonek. Aby powiadomić domowników, że już jest pod ich drzwiami i czeka, aby otworzyli mu drzwi.

𝕳idden 𝕿ruth . 01 . ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz