S E B A S T I A N M I C H A E L I S
Księżyc o pełnym kształcie świecił na ciemnym niebie, otoczony zewsząd jasnymi gwiazdami. [Kolor]włosa stała akurat na balkonie kurortu królowej Wiktorii, opierając się o kamień. Jej głowę przepełniały chaotyczne myśli, kiedy usłyszała za sobą czyjeś nadchodzące kroki.
– ...Piękna dzisiaj noc, prawda? – Charakterystyczny melodyjny głos rozbrzmiał nieopodal jej, sprawiając iż niemalże błyskawicznie rozpoznała jego właściciela.
– Wydaje mi się, iż ostatnim razem dałam ci jasno do zrozumienia, że nie chcę cię widzieć – wypowiedziała i choć podniosłą głowę, nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. – Tymczasem ty cały czas mnie nachodzisz... gdzie podziała się cała ta twoja elokwencja, Sebastianie?
Tak było, odkąd wyrzuciła go z pokoju tamtej nocy, ten łapał każdą możliwą okazję by się do niej zbliżyć i w jakiś sposób przekonać do porozmawiania sam na sam... oczywiście, bohaterka za każdym razem sprawnie tego unikała. Jednakże każde szczęście ma przeznaczenie się wyczerpać, czyż nie?
– Tak to jest, gdy za nic w świecie nie jest się w stanie zapomnieć o pewnej osobie – rzekł, pozwalając sobie stanąć tuż obok niej. Aczkolwiek w przeciwności do kobiety, jego tęczówki patrzały w niebo, podczas gdy jej w ogród znajdujący się pod nimi. – Odkąd trzymałem cię w swoich ramionach, panienko... stale marzę by ponownie to uczynić.
– ...O jakich ty bzdurach znowu mówisz? – Mimo że nie planowała się zezłościć, w tamtym momencie jej knykcie aż pobielały na skutek zaciśnięcia palców na balustradzie.
– Tak ciężko dać wiarę, że obudziłaś we mnie to, co myślałam, iż dawno jest martwe? Moje serce... bije tak szalenie, gdy jedynie na panienkę patrzę. – Sebastian wyciągnął ku niej odzianą w rękawiczkę dłoń, by złapać jej odpowiedniczkę i przystawić ją w okolice wspomnianego wcześniej narządu. Nim jednak choćby dotknął jej skóry, ta gwałtownie się odsunęła.
– Przestań wreszcie żartować! – podniosła ton, powoli czując jak traci na stanowczości. A to czemu tak zaparcie zaprzeczała z każdym jego słowem coraz bardziej chciało wyjść na zewnątrz. – Znasz mnie zaledwie kilka tygodni, zupełnie nic o mnie nie wiesz... a próbujesz mi wmówić, iż masz do mnie uczucia? To nonsens!
– ...Czasem nie potrzeba wiele czasu, by znaleźć w kimś swoją bratnią duszę – kontynuował swoje 'wyznanie' spokojnie, zbliżając się do niej jeszcze bardziej. – Doprawdy nigdy nie słyszała panienka tej legendy, według której ludzie kiedyś mieli dwie pary nóg oraz rąk–?
– ...Aczkolwiek bogowie uznali, iż mogą stanowić zbytnie zagrożenie i każdego rozdzielili na dwie części? I od tej pory jedną połówka zawsze szukała drugiej – dokończyła, będąc świadoma iż sama sięga swojego limitu. Zwłaszcza, gdy ostatecznie poczuła jego przeszywające spojrzenie na sobie. – Oczywiście, jednak cała ta historia jest taka samą głupotą, jak w tym momencie ten twój teatrzyk. Czy ty naprawdę nie możesz zwyczajnie dać mi spokoju i dopuścić do tego, byśmy rozeszli się w profesjonalnych warunkach? – Jedyne czego wtedy chciała najbardziej było jak najszybsze opuszczenie jego osoby, jednakże Sebastian miał zupełnie inne plany co do tego.
Od początku tak naprawdę przyglądając jej się z uwagą, wyłapywał wszystkie najdrobniejsze szczegóły w jej zachowaniu. Stąd błyskawicznie spostrzegł, jak cała jej twarz rozjaśniała, kiedy jedynie przytoczył ową 'baśń'... i w ten sposób wykorzystując jej chwilowe rozkojarzenie, złapał jej brodę. A następnie przyciągając ją ku siebie, sprawił iż dzieliły ich centymetry.
– Jeśli naprawdę panienka tak gardzi tym wszystkim, to dlaczego jej tęczówki zabłyszczały tak pięknie, kiedy jedynie o tym wspomniałem? – zadał pytanie, koniec końców patrząc jej prosto w oczy. Jego mimika zdawała się być skruszona, gdy obserwował ją z zmarszczonymi brwiami. – Wiem, ze oboje jesteśmy dorośli... wiem, że jestem zaledwie lokajem i wiem, że tego nie zmienię... lecz czemu nie chcesz przyjąć mnie jako swojego własnego księcia? Wiernego sługę damy, jaki zawsze będzie obdarzał cię ciepłem?
– Książę? Dama? W jakim ty świecie żyjesz? Nie wiem czy jesteś ślepy czy głupi, ale już dawno przestałam być małą dziewczynką. – Utrzymywała silną minę, podczas kiedy w głębi siebie czuła jak się rozpada pod wpływem tej bliskości, o jakiej zawsze marzyła. – Nie w-wierzę w miłość, tak s-samo n-nie wierzę w twoje słowa–!
Aczkolwiek on nie pozwolił jej dokończyć... jakby spodziewając się tego typu reakcji, zrezygnowanie spuścił wzrok i począł zmniejszać siłę użytą w swoim uścisku.
– ...Jeśli naprawdę tak bardzo mnie panienka nie chce, to zostawię ją w spokoju i nie pojawię się więcej na jej drodze. Jednak czy pozwolisz chociaż raz posmakować mi swoich ust, ponieważ–?
Nim jednak jego ręka całkowicie opadała, stało się coś nagłego. [Nazwisko] stanęła na palach i mocno łapiąc za krawat, gwałtownie przybliżyła do siebie jego osobę. Jej delikatne usta spotkały się z wargami Sebastiana w gorzko-słodkim pocałunku w ułamku sekundy.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku, wyłącznie po to by zaraz jego kąciki podniosły się w podstępnym uśmiechu. Dokładnie wtedy, gdy młoda dorosła oderwała się od niego i nie mogąc ponownie spojrzeć mu w twarz, zaczęła pospiesznie odchodzić.
– ...Ponieważ jest to n-nasza o-ostatnia noc tutaj i nie wiadomo k-kiedy znów się zobaczymy!
Chociaż stale powtarzała sobie, iż jedynym co do niego czuję był wstręt... rzeczywistość była całkiem inna. To nie ona poruszyła serce tego piekielnie dobrego kamerdynera, tylko on jej. I choć niewiarygodnie planowała by było inaczej, były to zaledwie złudne marzenia.
To było coś co ten demon wiedział, dlatego nie mógł zostawić owej sytuacji na tak niepewnym polu. Wystarczyły tylko trzy jej kroki, by ten złapał ją za nadgarstek i na powrót odwrócił w swoją stronę. Kiedy ich usta znowu się dotknęły, a jego palce wplątały się w jej włosy... tymczasem jego język zdawał się błagać o dostęp, tym razem [imię] kompletnie mu uległa.
Zezwalając sobie na zatracenie w tym chwilowym cieple, mocno złapała za guziki jego marynarki. Jej powieki ją piekły, podczas gdy cały jej dotychczasowy ból, gorycz oraz wściekłość zdawały się przemieniać w emocje silniejszą... emocje, która nie rozdzieliła ich dopóty nie zabrakło im oddechu.
Czując jak kobieta słabnie w jego rękach, Sebastian ostatecznie oderwał się od niej. Srebrny blask księżyca automatycznie oświetlił jej twarz wraz z pojedynczą łzą spływającą jej po policzku... Wówczas od razu ocierając ją kciukiem, oparł swoje czoło o jej.
– ...Nie pozwolę ci odejść, [imię].
Jego cichy szept został poniesiony przez wiatr, kiedy delikatnie wypuścił ją z swoich objęć... A następnie zniknął w głębi kurortu w pełni usatysfakcjonowany faktem, iż wszystko szło zgodnie z jego planami.
CZYTASZ
Między wersami || kuroshitsuji scenarios
FanfictionScenariusze oparte na anime na podstawie mangi stworzonej przez Yanę Toboso o tytule 'Kuroshitsuji': - zawierają osiem historii Reader, - z ośmioma różnymi bohaterami, - każda z nich jest zupełnie inna. Czyli innymi słowy, ggoliaa kopię sobie dziurę...