A/N: prawdopodobnie powinnam dodać TW krew, ale nie wiem, czy jest sens, skoro nigdy wcześniej tego nie robiłam. ooops
Yoongi nie potrzebował żadnych kryształów, olejków, kadzideł, czy śmierdzących, ziołowych mieszanek z kolekcji mamy Kaia do wzmocnienia bariery ochronnej wokół domu. Należał raczej do tradycjonalistów wyznających zasadę: "Im mniej, tym lepiej".
Preferował słowa, czasem używał zielonej świeczki jeśli uważał, że wróżby, które wypowiadał potrzebowały dodatkowej mocy, ale jego głównym i podstawowym narzędziem były krwawe sigile namalowane na granitowych kamieniach rozstawionych w czterech rogach działki.
Przez ostatnie deszcze i wiatry rozmyły się na brzegach i mimo, że Yoongi nie miał magii, doskonale wiedział, że nie są tak skuteczne jak powinny.
- Powinienem robić to częściej - mruknął, wyjmując ze skórzanej pochwy długi nóż, który błysnął srebrem, gdy uniósł go do góry żeby lepiej mu się przyjrzeć. Ostrze było doskonałe. Papierowo cienkie i Yoongi mógłby przysiąc, że widzi przez nie to co dzieje się za oknem kuchni. Zielone drzewa, ogród, który wciąż kwitł mimo późnej pory.
Przesunął palcem po czubku noża. Mała czerwona kreska krwi wykwitła prawie od razu na opuszku, ale nie czuł bólu. Ostrze było zbyt ostre, a nacięcie zbyt czyste, żeby boleć.
Bez wahania przystawił je do środka lewej dłoni i przesunął je w bok. Krew trysnęła od razu, barwiąc przy okazji kolano jego ogrodniczek i podłogę obok zlewu, ale Yoongi nie zwracał na to uwagi.
Teraz najważniejszy był rytuał, nie sprzątanie, bo krew musiała być świeża i nie miał wiele czasu zanim zacznie tężeć.
- W związku z ostatnimi wydarzeniami, godzina policyjna obowiązuje w hrabstwie do odwołania. Potwierdził dziś na konferencji prasowej... - głos Jina dochodzący z radia w pracowni słychać było prawie jak w studni. Cichy trzask przerwał jego program, a potem nastał szum i Yoongi w pierwszym odruchu chciał pobiec do pokoju i pokręcić gałką, żeby złapać z powrotem stację, ale zamiast tego zacisnął mocno pięść i wylał krew z garści do miedzianego kociołka, który stał w zlewie.
Był uważny i starał się zebrać wszystkie krople, co do ostatniej. Co prawda, nie potrzebował dużo krwi, tak naprawdę to tylko tyle żeby pokryć dno naczynia. I tylko tyle, by odświeżyć znaki na kamieniach przy wejściu do domu, z tyłu obok jego własnej pracowni, przy garażu i od strony pokoju Soobina i tyle żeby zanurzyć w niej pędzel, ale i tak wolał mieć zapas.
- Binnie, idę do ogrodu! - krzyknął głośno i złapał za szmatkę, którą przygotował sobie wcześniej żeby zatamować krwawienie. Nie spodziewał się, że syn go usłyszy, ale i tak zrobił to na wszelki wypadek.
Świeczka syczała cicho na dnie kociołka, gdy wyszedł z nią na zewnątrz. Powietrze było mroźne i pachniało intensywnie dymem z ogniska, które paliło od rana starsze małżeństwo mieszkające naprzeciwko. Yoongi kojarzył ich jeszcze z dzieciństwa. Jin często śmiał się, że byli pewnie starsi od samego miasteczka, a w dodatku nieśmiertelni, co nie wydawało się Yoongiemu aż takie nieprawdopodobne. Państwo Kim zawsze byli starzy i mimo upływu lat, nie zmienili się za bardzo. Wciąż byli wysocy i wysuszeni, a siwych włosów wcale im nie przybywało.
- Powodzenia! - krzyknęła pani Kim, gdy Yoongi klęknął obok bramki i zabrał się za odświeżanie sigili.
- Dziękuję pani Kim - odkrzyknął Yoongi równie głośno. Uśmiechnął się do sąsiadki, która dorzucała właśnie do ogniska kolejne wiśniowe gałęzie. Siwy dym buchnął w górę, strasząc kruki siedzące na wysokiej sośnie rosnącej obok jej domu.
CZYTASZ
✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]
Fanfiction[Skończone] Nikt nie wraca z Góry Zapomnienia. Tajemnic Ukrytych Ludzi, którzy na niej mieszkają strzeże gęsta mgła. Nikt nie odważyłby się przekroczyć granicy, którą wyznaczyła. Jednak pewnego dnia mgła znika i od tej chwili nic już nie jest takie...