12

686 71 139
                                    

Beomgyu jeszcze nigdy nie cieszył się tak bardzo z wiadomości, że jakiś nauczyciel jest chory

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Beomgyu jeszcze nigdy nie cieszył się tak bardzo z wiadomości, że jakiś nauczyciel jest chory. A właściwie to z tego, że przez godzinę mogą nie robić absolutnie nic i będzie mógł odespać zarwaną noc, chowając się w jakiejś pustej sali albo w składziku koło sali gimnastycznej, gdzie przechowywano materace. To zawsze było premium miejsce na drzemkę.

Niestety, jego pierwotne plany legły w gruzach i to nie tylko przez jakieś eliminacje do zawodów lekkoatletycznych, które blokowały dostęp do składzika, ale też dlatego, że Soobin wybrał sobie najgorszy z możliwych momentów na załamanie nerwowe. I oczywiście Beomgyu był jedyną osobą, która musiała tego wysłuchiwać.

- Powinienem cię słuchać - jęknął Soobin, wtulając głowę w sweter Beomgyu, gdzieś na wysokości jego brzucha. Beomgyu nawet nie zareagował, chociaż oczywiście zgadzał się z tym stwierdzeniem w stu procentach. - Nigdy nie powinieneś mi pozwolić decydować o czymkolwiek. Mogłeś być bardziej stanowczy - dodał po chwili niewyraźnie Soobin, przesuwając głowę trochę wyżej. Wyjął z ust kłaczki z puchatego swetra. - Moje życie to koszmar - westchnął, zamykając oczy.

- Tylko nie zaśliń mi spodni - powiedział ostrzegawczo Beomgyu, szukając w plecaku odpowiedniego folderu.

Oczywiście od początku wiedział to, do czego Soobin doszedł po nieprzespanej nocy spędzonej z dwoma, niezbyt przyjaźnie nastawionymi do siebie, Ukrytymi Ludźmi.

Nigdy by do tego nie doszło, gdyby chociaż raz Soobin i Kai zrobili to, o czym im mówił. Jednak w ich małej paczce istniało prawo dżungli i ten, kto potrafił drzeć się głośniej, miał rację. W tej konkurencji Beomgyu nie miał żadnych szans z Kaiem. Dlatego teraz w ogóle nie współczuł przyjacielowi, bardziej współczuł sobie, bo prawdopodobnie jako jedyny z ich trzyosobowej bandy sprawdził, co teoretycznie grozi im za pobicie i porwanie, czyli za to, co tak naprawdę zrobili zeszłej nocy.

Nawet jeśli mieli dobre intencje, to technicznie i praktycznie, w świetle prawa, stali się przestępcami. W dodatku wszystko się wyda i to była kwestia godzin. Góra, kilku dni, bo to co wczoraj się stało, zwyczajnie nie mogło się udać.

- W dodatku tata mnie w nocy ochrzanił... - Soobin potarł oczy, które były tak czerwone i zapuchnięte, że pewnie i tak nic nie widział.

- Jin? Zawsze to robi przecież, pokrzyczy, pokrzyczy i od razu mu przejdzie - odparł Beomgyu nieuważnie, przeglądając papiery w swoim segregatorze.

- Nie... Yoongi, tata Yoongi, może nie ochrzanił, ale na jego standardy, no to ochrzanił, rozumiesz? - zapytał Soobin, przekręcając się na plecy. Beomgyu spojrzał na niego i kiwnął głową. Trochę rozumiał, ale też nie dziwił się jakoś za bardzo.

W nocy przeszli samych siebie i gdyby to się działo w jego domu, Beomgyu już by był w drodze do szkoły z internatem w Ameryce. I to takiej z wojskowym rygorem. Soobin wyjął kolejnego kłaczka z ust, marszcząc przy tym brwi, a następnie wypluł go na chusteczkę podaną przez przyjaciela.

✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz