24

751 75 155
                                    

a/n: #catonecstasyisoverparty

- Yeonjun tu mieszka - powtórzył za tatą Soobina jego drugi ojciec, gdy drzwi wejściowe zatrzasnęły się z hukiem.

Yeonjun odczekał, aż ich dźwięk wybrzmi do końca, silnik samochodu zapali, a jego warkot zginie gdzieś w odgłosach rzadkiego, siąpiącego deszczu, który zastąpił burzę niecały kwadrans minut temu.

Dopiero wtedy, gdy uznał, że zaczyna się czuć niekomfortowo przedłużającą się ciszą, uniósł głowę do góry i odważył się zerknąć w stronę schodów, gdzie wciąż stał Yoongi; upragniony książę Taehyuna i jego, jakby nie było, wujek.

Yeonjun nie raz zastanawiał się, gdzie jest legendarny Bezimienny Książę, o którym w ciemności nocy szeptali między sobą dworzanie. Czy to było możliwe, że zniknął ot tak z powierzchni ziemi? Co się z nim stało? Dlaczego zrezygnował z królestwa? Czy faktycznie przegrał bitwę z jego ojcem? A jeśli tak, to czy zginął, a może jednak dalej żyje i ma się dobrze. W jakiejś krainie za wielkim morzem, albo w puszczy tak gęstej, że ani człowiek, ani Wolny nie byłby jej w stanie spenetrować.

Yeonjun zawsze wierzył, że jednak został królem, stworzył nowy klan i ma się całkiem dobrze z dala od wszystkich dram i knowań Brugh. Przecież ktoś o magii tak potężnej, że był w stanie usunąć z pamięci wszystkich żyjących Wolnych i wszystkich kronik swoje imię, musiał wciąż panować i posługiwać się swoim darem.

Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna i Yeonjun nie dość, że czuł się zawiedziony, patrząc na poplamione farbą spodnie Yoongiego, to czuł się też oszukany i po prostu zły. Zły na siebie, że tyle lat spędził na obsesyjnym zastanawianiu się, co robi książę, ale też zły na Yoongiego za to kim nie był.

Czuł, jak gniew podchodzi mu do gardła i miał ochotę wykrzyczeć swój żal i pretensje o to, że porzucił Brugh i magię dla życia jak ludzie, ale nie potrafił tego zrobić. Bo mimo że czuł się zawiedziony tym, że Yoongi nie okazał się tym herosem, którym chciały być wszystkie dzieciaki w królestwie, rozumiał go.

Yoongi może nie miał wspaniałych pałacy, złota, mężczyzn i kobiet padających do jego stóp, ale widocznie Jin i Soobin wynagradzali mu to z nawiązką. To nie było piękne, idealne życie, jakie widział dla swojego księcia, ale było jego i nie mógł tego nie uszanować.

- Jak robisz taką minę... - zaczął Yoongi, kiedy cisza przedłużała się w nieskończoność. Widocznie sam nie czuł się z tym komfortowo. Poszedł do Yeonjuna i pokiwał palcem. - To wyglądasz jak Eunyoung.

- Moja mama? - spytał Yeonjun, chociaż wiedział, że nie powinien zadać tego pytania. Stwierdzenie oczywistości było domeną ludzi i oznaką braku wychowania w jego świecie. Aż miał ochotę zakląć na głos. Widocznie za długo przebywał w towarzystwie Soobina i weszły mu w krew jego niektóre nawyki. W dodatku te najbardziej irytujące, co nie wróżyło najlepiej. Yoongi wyłapał to od razu, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Mówisz jak Soobin - stwierdził, na co Yeonjun znów spuścił głowę. - I tak, chodziło mi o twoją mamę - ujął ostrożnie dłoń Yeonjuna.

Chłopak starał się nie wzdrygnąć ale nie potrafił, gdy smukłe palce przesunęły się wokół dużej rany o poszarpanych brzegach, którą zostawiła kość Sluagh. Przez to wszystko o niej zapomniał i dopiero teraz, gdy Yoongi złapał za jego dłoń, poczuł, że faktycznie go boli i to bardzo.

- Znaliście się? - spytał, starając nie poznać po sobie, że to co robił mężczyzna było bolesne.

- W końcu była żoną Hoseoka... jest żoną mojego brata - poprawił się Yoongi. - Wiesz, nie zawsze było z nami źle. Dopiero, gdy twój dziadek umarł... - urwał i uśmiechnął się w dziwny, smutny sposób, co od razu rzuciło się Yeonjunowi w oczy. - Kiedy odchodziłem nawet nie miałeś imienia - dodał niespodziewanie.

✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz