17

669 72 175
                                    

Mimo wczesnej pory, kiedy miasteczko dopiero budziło się do życia, w redakcji słychać było szmer rozmów i cichy dźwięk telefonów. Przez to, że radio nie miało nocnych dyżurów, a ostatnia osoba wychodziła z pracy jeszcze przed północą, początek porannej zmiany zawsze był bardzo intensywny.

Jin skinął głową do Yongsun, która rozmawiała z kimś przez telefon i sięgnął po swój kubek, nawet nie zdejmując wcześniej płaszcza. Jego przełożony kilka razy nieśmiało proponował, że może Jin przeniósłby się do niewielkiego pokoju, po drugiej stronie korytarza, bo jako szef działu zasługiwał na własny gabinet. Jednak 'gabinet', który przypadłby mu w udziale miał jakieś cztery metry kwadratowe, dziwny zaciek na ścianie i w dodatku nie posiadał okna. No i chodziły pogłoski, że tamta część budynku jest nawiedzona.

Jin średnio wierzył w duchy tak samo, jak w legendy o Ukrytych Ludziach, ale wolał nie ryzykować. Nie wszystko w co się nie wierzy, naprawdę nie istnieje.
Poza tym samotne siedzenie w klitce bez okna nie do końca uznawał za kolejny szczebel w drabinie sukcesu.
Yongsun widząc, gdzie Jin się wybiera, szybko podała mu swój, niezbyt czysty kubek i uśmiechnęła się szeroko.
Jin nawet nie protestował. Prawdopodobnie to i tak była jego kolej, żeby umyć i nastawić stary ekspres. Kilka razy próbowali złożyć się redakcyjnie na jakiś nowocześniejszy sprzęt, ale zawsze kończyło się tym, że wydawali wszystko na alkohol, bo komuś urodziło się dziecko albo ktoś inny miał okrągłe urodziny. Głupio było nie świętować.

Dlatego ich ponad dziesięcioletni ekspres musiał jeszcze poczekać na zasłużoną emeryturę.
Maszyna wydała kilka chrapliwych dźwięków, zanim zaczęła wypluwać z siebie nierównym strumieniem kawę.

- Dzwoniła inspektor Kim z policji - powiedziała Yongsun, stając w drzwiach mikroskopijnej kuchni. - Powiedziała, że w ciągu ostatniej doby zgłoszono trzy zaginięcia.

- Ktoś stąd? - zapytał Jin, powstrzymując się resztkami woli, by nie walnąć w uparte urządzenie.

- Dwie osoby to turyści, którzy nie wrócili do domu - spojrzała na kartkę ze swoimi notatkami. - Rodzina nie może się do nich dodzwonić i są przekonani, że musiało stać się coś złego.

- Na przykład przedłużenie urlopu - mruknął Jin.

- To nie wyjaśnia braku kontaktu - zaprotestowała.

- To też nie oznacza czegoś... złego. Może po prostu chcieli spędzić kilka dni sam na sam, bez informowania o tym całej rodziny, to jeszcze nie zbrodnia - odparł.

W miasteczku każda potencjalnie zaginiona osoba od razu zostawała pogrzebana żywcem przez mieszkańców. I chociaż faktycznie znaczna część z tych osób nie wracała z gór, to jeszcze nie znaczyło, że padli ofiarami Ukrytych Ludzi albo morderstwa.

- Może masz rację - odparła Yongsun w zamyśleniu, prawdopodobnie przeklinając Jina w duchu, bo liczyła na sensacyjny materiał do popołudniowego reportażu. - Ale... - podniosła w górę zabazgraną kartkę. - To nie wszystko! Zaginęła też jedna z kelnerek z dinera - dodała, z tryumfem sięgając po swój kubek napełniony już kawą.

To faktycznie brzmiało poważniej, turyści pojawiali się i znikali, czasem w dość tajemniczych okolicznościach. Jednak główną przyczyną ich zniknięć był wyjazd, w najgorszym wypadku niedocenienie prawdziwej potęgi natury na dzikich, górskich szlakach.

Ludzie z miasteczka, nawet ci, którzy tak jak Jin i Yoongi, się w nim nie urodzili, wiedzieli, że ich możliwości w starciu z trudnymi warunkami w górach, mogą przegrać i to już w pierwszej rundzie. Nawet dzieciaki, a przynajmniej większość z nich, nie była taka głupia.

- Może zabalowała? - podsunął, chociaż wiedział, że to dość naiwne z jego strony. Diner nie zatrudniał ani studentów, ani dzieciaków, właśnie po to, by uniknąć takich sytuacji.

✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz