Wiatr był tak mocny, że każdy krok, który kończył się sukcesem, wydawał się Beomgyu, małym cudem. Chłopak był naprawdę wdzięczny Kaiowi za to, że wpadł na pomysł wzięcia ze sobą liny. Był prawie pewien, że gdyby nie to, że był przewiązany nią w pasie, a wraz z nim pozostała piątka chłopaków, zaraz zostałby zmieciony przez wiatr. Jeśli nie wpadłby w przydrożne krzaki, to prawie na pewno skończyłby pod jakimś samochodem, bo te wciąż krążyły po mieście.
Nie było ich wiele, raptem kilka sztuk, niedobitków, które przejeżdżały uliczkami miasta, jakby ktoś pijany siedział za ich kółkiem. Beomgyu przypuszczał, że przy takiej pogodzie i potworach ojca Yeonjuna czyhających na każdym kroku, każdy, nawet najlepszy kierowca właśnie tak prowadziłby swoje auto. Niezdarnie, szybko i niebezpiecznie.
Czasem kierowcom udawało się nawet przeżyć. Nie wszyscy rozbijali się o słupy telefoniczne, albo o inne, pośpiesznie i źle zaparkowane samochody. Nie wszyscy znikali raptem w nicość, zostawiając po sobie tylko odcisk własnego cienia, gdy czarna, jak najgorsza burzowa noc, chmura Dullahan okrążała ich pojazd z każdej strony.
Czasem udawało im się nawet zatrzymać swoje auta, zaparkować; może niezbyt porządnie, ale zawsze. Czasem nawet udawało im się je zamknąć, złapać kluczyki i dobiec do własnych domów, ale Beomgyu nie był pewien, czy wszystkie te próby kończyły się sukcesem. Wolał nie zastanawiać się nad tym, ilu ze swoich sąsiadów już nigdy nie zobaczy.
Ryk wiatru i krzyki ludzi, który co jakiś czas przebijał się na pierwszy plan, nie napawały go optymistycznie. Pewnie mógłby spojrzeć, zatrzymać się na chwilę, ale Kai, który po rozmowie z Yeonjunem dostał jakiegoś dzikiego przypływu energii, parł do przodu, nie zwracając na nic uwagi. W sumie może i dobrze, bo Beomgyu nie potrzebował dodatkowych koszmarów.
- Daleko jeszcze? - spytał Yeonjun, a jego głos porwany przez wiatr zaraz zginął zagłuszony przez kolejny podmuch, który uderzył ich z prawej strony. - Kai?! - ryknął, ale chłopak nie odwrócił się. Na szczęście zatrzymał się, za co Beomgyu był trochę wdzięczny. Spacer w trakcie burzy nie należał do najłatwiejszych i był bardziej zmęczony po jego niecałych pięciu minutach, niż po dwóch godzinach ostrego wuefu.
- Dwie ulice - odparł Soobin, na chwilę puszczając rękę Taehyuna. Przydługie włosy wpadały mu do oczu i widać było, że sobie z nimi nie radzi. Poprawił je szybkim, nerwowym ruchem dłoni, jednak wiatr nie przejmował się tym, rozwiewając je w każdą stronę.
- Załóż kaptur i zawiąż sznurek - polecił mu Yeonjun, ale Soobin dalej z uporem próbował założyć je za ucho. Yeonjun niewyraźnie mruknął coś pod nosem. Brzmiało to trochę jak jakieś dziwne, zwierzęce warknięcie, na które Beomgyu od razu zwrócił uwagę, ale nie wyglądał na złego. Patrzył na Soobina z czułością i dziwnym lękiem, co było dość dziwnym odkryciem. Beomgyu zdążył przyzwyczaić się do gniewnego grymasu, który zazwyczaj gościł na twarzy księcia.
Yeonjun złapał za troczki kurtki Soobina i pociągnął je w dół, a potem z wprawą zaczął zaplatać dwa sznureczki ze sobą, dbając o to, żeby żaden, nawet najmniejszy kosmyk włosów młodszego chłopaka nie wydostał się spod kaptura. Widać było, że robił to wiele razy.
Soobin nawet nie protestował, po prostu poddał się chłopakowi i o ile Beomgyu jeszcze wcześniej miał jakieś wątpliwości co do tego, czy Soobina i Yeonjuna łączy coś bardziej romantycznego, pozbył się ich w jednej chwili. Jego przyjaciel wpatrywał się w chłopaka przed sobą z takim uwielbieniem, że równie dobrze mógłby zacząć krzyczeć na cały głos o tym, że tak i owszem, łączy ich bardzo wiele bardzo romantycznych uczuć.
Żadnych udawanych związków.
Tak naprawdę obaj byli mało dyskretni, ale nie wyglądało na to, żeby Taehyun coś zauważył. Beomgyu podejrzewał, że gdyby tak się stało, mieliby przed sobą kolejną awanturę, a tego nie chciał. To by znów tylko ich spowolniło, a jeśli to, co Yeonjun mówił było prawdą, musieli dostać się do Brugh przed rodzicami Soobina. Na szczęście Taehyun nie był taki bystry, za jakiego się uważał.
CZYTASZ
✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]
Fanfiction[Skończone] Nikt nie wraca z Góry Zapomnienia. Tajemnic Ukrytych Ludzi, którzy na niej mieszkają strzeże gęsta mgła. Nikt nie odważyłby się przekroczyć granicy, którą wyznaczyła. Jednak pewnego dnia mgła znika i od tej chwili nic już nie jest takie...