4

720 78 129
                                    

Beomgyu jeszcze przez jakiś czas patrzył na ścieżkę w lesie, mając nadzieję, że Soobin i Kai zaraz znowu się na niej pokażą. Żaden z nich nie był jakoś szczególnie dzielny, więc chłopak wątpił, by starczyło im odwagi na eksplorację Góry. Jednak czas mijał, a na ścieżce nadal nikt się nie pojawiał.

Nie mógł uwierzyć, że jego tchórzliwi przyjaciele naprawdę odważyli się iść na Górę Zapomnienia. Jeszcze bardziej nie potrafił uwierzyć w to, że zdecydował się zostać w samochodzie i teraz siedział w nim zupełnie sam, na poboczu, w kompletnej ciemności. Przełknął głośno ślinę i jeszcze raz sprawdził, czy wszystkie drzwi od auta są zablokowane, tak na wszelki wypadek, na pewno nie dlatego, że się bał.

Było dość nudno i kiedy już zdążył przejrzeć już cały internet, zaczął się trochę niepokoić. Niby nie minęło jeszcze tak dużo czasu, odkąd Soobin i Kai weszli do lasu, ale z drugiej strony nie wiedział, ile właściwie powinno im to zająć, bo przed rozstaniem nic konkretnego nie ustalili. W dodatku nawet nie mógł do nich zadzwonić, zakładając oczywiście, że tam, gdzie się właśnie znajdują, jest zasięg. Obie komórki leżały na siedzeniu obok, niestety Beomgyu nie znał haseł, więc nie mógł nawet przesłać sobie z kont chłopaków diamentów, potrzebnych do kontynuowania gry.

W radiu tata Soobina podawał właśnie najnowsze wiadomości, Beomgyu szybko zmienił stację, uciszając w ten sposób wyrzuty sumienia. W końcu gwizdnęli jego samochód i zrobili tej nocy więcej zakazanych rzeczy niż przez ostatni rok. No, może pół roku. Radio szukało stacji, a jego cichy szum działał usypiająco.

Nagle, kiedy Beomgyu prawie zasypiał, coś tak mocno uderzyło w boczną szybę, że aż podskoczył. Rozejrzał się trochę zdezorientowany, na szczęście szybko poznał Soobina i Kaia, którzy dobijali się do samochodu, jakby ich życie od tego zależało. Szybko odblokował drzwi.

- Otwórz tył! - powiedział krótko Soobin, a Kai posłusznie jak nigdy, spełnił jego prośbę. Beomgyu odwrócił się przez ramię, próbując zrozumieć, co właściwie widzi.

- Co? Kto to? - zapytał zdezorientowany, kiedy Soobin władował do samochodu jakąś obcą osobę. - Kto to jest?

- Jedź! - krzyknął z tylnego siedzenia Kai, wyglądając przez okno, zaraz po tym, jak Soobin zajął miejsce na siedzeniu obok kierowcy.

- Ale... - zaczął, bo tak naprawdę do tej pory prowadził samochód kilka razy i niezbyt pewnie czuł się za kółkiem.

- No szybko, jedź! - popędził go Kai. Beomgyu zerknął we wsteczne lusterko i przekręcił kluczyk w stacyjce.

- Kto to jest? - zapytał Soobina, który wciąż z napięciem wpatrywał się w stronę lasu. - Soobin! - nadal nie doczekał się odpowiedzi. Ruszył gwałtownie z miejsca, a silnik zaryczał głośno, kiedy zapomniał zmienić bieg na wyższy. Jeszcze raz nerwowo zerknął w lusterko. Jakiś nieznajomy chłopak leżał nieruchomo na siedzeniu obok Kaia.

- Znaleźliśmy go w lesie - odparł w końcu Soobin. - Pod siedzeniem powinna być apteczka - głęboko nabrał powietrza i odgarnął z czoła mokre od potu włosy.

- Jak to w lesie? Gdzie w lesie?! - Beomgyu zwolnił trochę, starając się nie wściec. - Czy... czy on nie żyje?

- Żyje, jest tylko... ranny - odparł gdzieś spod siedzenia Kai. - Tak nam się wydaje - dodał już trochę mniej pewnie.

- Zapnijcie pasy! - przypomniał im Soobin, przez chwilę miotając się ze swoimi.

- I co chcecie z nim zrobić? Kto to w ogóle jest?!

- Nie wiem, ok? Nie było okazji się przedstawić. Znaleźliśmy go w lesie, jest ranny, więc... go wzięliśmy, żeby mu pomóc.

- I chcecie jechać z nim do szpitala? - dopytywał dalej Beomgyu, czując, że zaczyna się trząść ze stresu. Prawdopodobnie wszyscy to czuli, bo samochód przyspieszał za każdym razem, kiedy jego noga podskakiwała na pedale gazu.

✔Dream Chapter: Magic | TXT [Yeonbin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz