Rozdział 1

4.5K 202 9
                                    

Zerkam przez szybę na dziedziniec. Głupiutkie dzieciaki z Bractwa, radośnie biegają, rzucając piłkę. Starsi siedzą na kocach rozkoszując się gorącym letnim dniem w cieniu. Przygryzam język by po raz setny tego dnia nie wybuchnąć sarkastycznym śmiechem, zamiast tego zaciskam pięści i uderzam w stół.
- Mam dość!
Gdy mam ochotę roznieść budynek w proch, by wnieść w życie tych niewinnych istot odrobinę grozy, słyszę dudniące ciężkie kroki na korytarzu.
- Udało nam się zebrać radę starszych. - Informuje mnie Aaron, chłopak który mnie tu sprowadził i zasiał niepewność, co do tego czy Eryk żyje. Jego imię ponownie sprawia, że zaczynam drżeć. Nawet teraz potrafię przywołać z każdym najmniejszym detalem jego twarz. Widzę wyraźnie jego niebieskie oczy, ciemne włosy. Władczy grymas na twarzy, smak jego ust. Próbuje się uwolnić od wspomnień, ale to próżny trud. Przejeżdżam dłonią po bliźnie, pamiątce, którą zostawiły zachłanne usta demona.
- To boli? - Głos Aarona na chwilę wyrywa mnie ze wspomnień.
Nie odpowiadam mu. Zamiast tego rzucam mu złowrogie spojrzenie.
- Przyszłam tu tylko z jednego powodu. - Wstaję gwałtownie i maszeruję do drzwi. - Mam dość czekania. - Chwytam za klamkę i odsuwam szybko dłoń. Zaklęcie zamknięcia. Obracam się do Aarona ze złowrogim uśmiechem. Widzę jak się wzdryga. Z powrotem zerkam na drzwi. Dotykam dziurki od klucza wskazującym palcem, a drzwi zamieniają się w stos ostrych drzazg.
- Naprawdę myśleliście, że to mnie zatrzyma? - ponownie zerkam w stronę chłopaka.
- To nie był mój pomysł. - obrzuca mnie uważnym spojrzeniem.
Dopiero teraz uświadamiam sobie, że przypomina mi kogoś. Ma te same orzechowe, ciepłe oczy. Oczy Sebastiana.
Podchodzi do mnie powoli, nie przestając wpatrywać się we mnie. Po chwili odwraca wzrok, nikt nie może zbyt długo patrzeć w oczy, w których nie widać duszy.
Uśmiecham się drwiąco.
- Rada czeka na ciebie. Wyjawią ci wszystko co wiedzą o Eryku.
- W samą porę, bo zaczynałam wątpić w tą całą historyjkę.
Podążamy przez labirynt kamiennych, zimnych ścian. Wszędzie widzę jak żyją ci z Bractwa. Na każdym kroku wyczuwam runy. Błyszczą na ścianach, gdy natrafiam na nie, lekko ich dotykam, a one przestają istnieć. Bawi mnie to.
- Przestań, to nasze runy ochronne. Nie którzy oddali życie by je stworzyć. - Aaron jest wściekły, ale pod spodem wyczuwam także smutek.
- Są słabe.
Ponownie dotykam niebieskiej poświaty na ścianie.
Aaron niespodziewanie chwyta mnie za dłoń. Widzę ból na jego twarzy, gdy bronię się swoją mocą, lecz nie puszcza mnie. Unoszę z podziwem brew.
- Nie potrafisz wytrzymać spojrzenia demona, a z chęcią przyjmujesz ból. Ciekawe... - urywam i uwalniam swoją rękę.
Widzę, że jest na mnie zły, ale obraca się i nie mówi nic, odzywa się dopiero gdy trafiamy pod niebieskie drewniane drzwi.
- To tu. Miejsce spotkań Rady.
Przymykam na chwilę oczy, koncentruje się maksymalnie. Nie jestem głupia. W chwili gdy dowiedziałam się kim, lub czym jestem, zyskałam całe tabuny nowych wrogów. Wszyscy - anioły i demony chcą się mnie pozbyć, ponieważ w pojedynkę jestem silniejsza niż ich całe armie.
Jest czysto, nie wyczuwam najmniejszych drgań magii.
Kiwam głową w stronę Aarona. Jestem gotowa. Drzwi otwierają się, a na sali robi się zupełnie cicho. Chyba zaczynam lubić, to uczucie. Strach ludzi sprawia, że kroczę dumnie z podniesioną głową. Znajdujemy się w szklanym ogrodzie, powietrze jest ciężkie i nieruchome, przesycone silną wonią egzotycznych kwiatów. Na przeciwko mnie pośrodku ogrodu stoi kobieta, ubrana w kolorową zwiewną sukienkę w odcieniu lawendy.
- W końcu się spotykamy Saro. - uśmiecha się do mnie, ale pod tym tymi przyjaźnie rozciągniętymi wargami kryje się coś mrocznego. Od razu to rozszyfrowuje, zbyt długo miałam doczynienia z zawodowym łgarzem. Ona tak jak i wszyscy tu zgromadzeni, patrzą na mnie z mieszanką strachu i odrazy.
- Gdzie Eryk? - nie ukrywam irytacji w głosie. Tylko to chcę wiedzieć. Tylko to jest dla mnie ważne.
Kobieta wystawia śniadą twarz do słońca, które przedostaje się ciepłym błyskiem przez szyby, przymyka oczy. Słońce znika za chmurą, a jej twarz chowa się w cieniu.
- Od razu do rzeczy. - otwiera zielone oczy. - Powiem ci, ale chcę coś w zamian.
Zaplatam dłonie na piersi.
- Kolejna umowa? Wybacz, ale nie mam już duszy bym ci ją mogła ofiarować.
Kobieta zaczyna śmiać się sztucznie.
- Chyba mylisz mnie z kimś innym. My stoimy na drodze złu. Jesteśmy ludem wybranym, służymy światłości. Przeciwstawiany się piekłu. Walczymy o to by demony nie zabierały dusz niewinnych ludzi.
- Dla mnie jesteście tacy sami: anioły strącone to upadłe anioły. Nie interesuje mnie wasze niesnaski, dla mnie nie ma różnicy, wszyscy jesteście mordercami. - zerkam na twarze pozostałych członków Bractwa Kruka. - Wykorzystaliście Sebastiana. - widzę, że jego imię wywołuje u zgromadzonych szok. Największy u Aarona, który stoi obok mnie. Chłopak ma rozszerzone szeroko oczy i oddycha szybciej. Obracam twarz w jego stronę.
- Znałeś go? - Nie musi nic mówić, odpowiedź ma wypisaną na twarzy.
- To jego brat. - Potwierdza moje przypuszczenia naczelna Rady.
Gdybym miała w sobie chodź odrobinę łez, zapłakała bym nad przyjacielem, ale już tego nie potrafię. Kolejna część mnie, która znikła.
- Był mi bliski - mówię tylko.
Aaron zastyga w bezruchu, widzę jak drży mu szczęka.
- Wszyscy wspominamy go jako dumnego wojownika. - Nie zauważam ostrego spojrzenia, które rzuca Aaronowi. - Mam na imię Maja. Jestem ziemskim przedstawicielem Najwyższego. Chcemy ci pomóc Saro. Musimy zakończyć wojnę i proceder odbierania dusz, ponieważ tylko wtedy wrócimy do Raju.
Zerkam podejrzliwie na Maję, nie wiem jeszcze czego ode mnie chce.
- Więc? Jakie są warunki?
Kobieta powoli do mnie podchodzi. Przyglądamy się sobie, zauważam, że jej oczy nie są zwyczajnie zielone. Mają w sobie żółte plamki. Na myśl przychodzi mi kot Eryka. Cóż to była za wredna bestia.
- Warunki są bardzo proste: zabijasz Eryka i kogo tam chcesz po drodze, ale musisz także zniszczyć portal przez który odradzają się tu na ziemi. - Bierze moją dłoń w swoją. - Czuję jak próbuje we mnie czytać, ale jej moc jest zbyt słaba, na mury w moim wnętrzu. - puszcza dłoń i masuje sobie skronie. - Tyle murów... Nigdy nie czułam tyłu murów...
Tym razem ja biorę ją za rękę.
- Gdzie Eryk?
Słyszę jak głośno wciąga powietrze.
- W domu, schronił się w piekle. - odpowiada szybko.
Chcę by poczuła mój mrok, gdy zaczyna krzyczeć dopiero wtedy puszczam.
- Gdzie mam szukać wejścia? - Obracam się w stronę Aarona, ponieważ Maja nie przestaje wrzeszczeć. Za plecami słyszę głosy obecnych, szepczące: potępiona. Tak, jestem potępiona, ale jestem także ich jedyną nadzieją na zakończenie wojny.
- Musisz czekać na znak.
- Jaki znak.
- Księżyc musi przybrać barwę czerwieni - wyjaśnia.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz