Rozdział 20

5.5K 217 71
                                    

Wychodzimy razem z wieży. Trzymając się blisko siebie. Gdy mijamy piętro w którym rozmawiałam z Nathanielem jeszcze raz zerkam na to miejsce, chcąc upewnić się czy już nikomu nie zagraża. Wszystko wygląda w porządku, po królu nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Zniknął bezpowrotnie, nie czuję ulgi, tylko dziwną mieszankę smutku i pustki. Żadna śmierć nie powinna być przyczyną radości, nawet jeżeli całkowicie na to zasługiwał. Zerkam niepewnie na wyjście, przygotowując się na kolejną walkę. Sebastian bierze mnie za dłoń.

- Już nie masz się czego bać.

Przytakuję zerkając mu w oczy i wychodzimy.

Na przeciwko mnie stoi Eryk, uśmiecha się lekko. Za nim ciągną się legiony potępionych, którzy dostrzegając mnie klękają, pochylając głowy. Obok niego dostrzegam zadowoloną Desdemondę i Aarona. Sebastian od razu podchodzi do czarnowłosej i bierze jej twarz w dłonie, spogląda na nią z powagą i całuje ją namiętnie. Spoglądam w fiołkowe oczy mojego demona. Czy jestem w stanie mu wybaczyć? Nie wiem tego, ale chcę spróbować. Oboje w tym samym momencie ruszamy ku sobie. Moje serce przyspiesza, gdy chowa mnie w swoich silnych, władczych ramionach. Gdy unoszę ku niemu twarz, całuje mnie tak jakby, od wielu dniu tylko o tym marzył.

- Wybacz mi, to ty jesteś wszystkim czego pragnę - szepcze z czułością, chowając twarz w moje włosy.

- Chcę ci wybaczyć...

Czuję jak zastyga, ponownie spoglądam na niego, nie rozumiejąc. Jego oczy są szeroko rozwarte, a z ust sączy się cienka strużka krwi.

- Nie... - szepczę nie mogąc pojąć co się dzieje.

Wszyscy spoglądają w naszą stronę. W końcu to dostrzegam. Aaron ociera mały sztylet w swoje spodnie. Wygląda na przestraszonego, ale jednocześnie zadowolonego ze swojej decyzji.

Eryk osuwa się w moje ramiona. Upadam z nim, kładąc jego twarz na swoich kolanach i szukam dłońmi rany. Jestem przerażona, nie wiem co robić. Łzy zalewają mi twarz. Nie mogę go stracić, gdy dopiero go odzyskałam.

- Eryk... - przejeżdżam dłonią po jego twarzy.

Wygląda coraz gorzej, jego twarz staje się coraz bledsza.

- Będę błagał Ojca by dał ci drugą szansę... - mówi cicho z ogromnym wysiłkiem.

- Nie... nie odchodź... nie możesz... nie dam rady bez ciebie... - słowa wylewają się ze mnie tak szybko, jak potok łez.

- Kocham cię, bądź szczęśliwa... - urywa, jego twarz zastyga z lekkim uśmiechem i oczami skierowanymi we mnie. Obejmuje go z całej siły, nie mogę pozwolić by zniknął. Nie teraz.

Po chwili nie ma już nic, tylko pustka. Nie wiem co dookoła się dzieje, słyszę krzyki Sebastiana i Aarona. Siedzę i wpatruje się w swoje dłonie którymi przed chwilą obejmowałam Eryka. Czuję rozlewające się po mym wnętrzu zimno. Przymykam mocno powieki, by się obudzić i stwierdzić, że to tylko jeden z koszmarów, które mnie nawiedzają, ale nic się nie dzieje, nadal tu jestem, a jego nie ma. Przed oczami wiruje mi jego twarz, jego słowa dźwięczą mi w głowie: kocham cię.

- Ja też cię kocham... - mimo tego, że jest już za późno by to usłyszał, wierzę, że to do niego dotrze.

Wstaję powoli, nogi same niosą mnie w stronę Aarona. Sebastian wrzeszczy na niego i potrząsa za ramiona. Chłopak ma pochyloną głowę, ale gdy zauważa mnie, jego wzrok tężeje.

- Obiecałaś, że go zabijesz! - wypluwa z gniewem.

Podchodzę do niego, ale drogę zasłania mi Sebastian. Spoglądam na niego ostro i kręcę głową. Sebastian z wahaniem i ciężkim sercem ustępuje, stając przy Desdemondzie, która kładzie pocieszająco dłoń na jego sercu.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz