Rozdział 6

3.5K 180 1
                                    

Gdy wracam w progu widzę Aarona. Wygląda dużo lepiej.
  - Idziesz ze mną. Szykuj się - oznajmiam, bez przywitania. Chłopak wcale nie wygląda na zaskoczonego.
  - Dowiedziałaś się czegoś o tym?- klepie miejsce, gdzie znajduje się znamię.
  - To efekt mojej mocy. Zostałeś moim osobistym strażnikiem.
  Spodziewałam się innej reakcji, strachu, choćby cienia zaskoczenia, tymczasem chłopak wydaje się być zadowolony.
  - Czuję zmianę, jestem silniejszy, ale jest też coś jeszcze... - Spogląda mi głęboko w oczy. Nie jestem głupia, wiem co taki wzrok oznacza.
  - Nie kończ. - Nie mam teraz siły na wyznania miłosne, nie po tym jak widziałam Eryka. - To złuda, wydaje ci się, że tak jest. - Zerkam za jego ramię. Eliza stoi z nie pewną miną. - Ktoś chce z tobą porozmawiać. - Wskazuje miejsce, gdzie stoi dziewczyna.
Aaron obraca się. Chce jeszcze coś powiedzieć, ale daje sobie spokój, wzdychając głośno.
  - Wrócimy do tego.
  Mijam go kręcąc głową.
  - Żadnych wyznań, jutro przedstawię ci mój plan.
  Eliza podchodzi do Aarona, rzucając mi po drodze jedno z jej zabójczych spojrzeń.
Wchodzę do pokoju, zamykam drzwi i opieram się o nie, delektując się ciszą i samotnością.
Gdy odrywam się w końcu od drzwi, zrzucam ciuchy i w samej bieliźnie kładę się na łóżku. Moje myśli wędrują do jutrzejszego dnia i tego co szykuje Nathaniel - brat Eryka. Wiem co zrobię najpierw, gdy zjawię się na mrocznej ziemi. Znajdę Sebastiana i wyślę, go portalem wraz z Aaronem z powrotem. Zniszczę portal, by ani ja, ani nikt inny nie miał możliwości ucieczki. Jestem pododzona z losem, Bractwo nie mówi tego głośno, ale oczekuje tego odemnie. Nie pozwolę by demony, zabierały ludzkie dusze. Nie po tym co sama przeżyłam i co zrobiono moim rodzicom. Kiedyś cieszyłam się, że Eryk uratował mi życie, ale coraz częściej zastanawiam się czy powinnam żyć? Może ta mała dziewczynka, powinna odejść spokojnie w objęciach matki. Eryka zaś zostawię na sam koniec. To będzie zwieńczenie wszystkiego.
Poprawiam poduszkę i chcę po prostu odpocząć od wiecznie wirujących myśli i wyrzutów sumienia. Może gdybym była mniej zaślepiona zobaczyłabym jego prawdziwą naturę, a tak widziałam tylko maskę i to co chciał bym zobaczyła.
Sięgam po wyłącznik lampy, która stoi na szafce obok mojego łóżka. Dłonią natrafiam na zapomniany szkicownik. Waham się przez chwilę, nie wiem czy ponownie chcę otwierać wspomnienia. Biorę go jednak i przewracam powoli kartki. Z sentymentem spoglądam na szkice. Rezydencja, park na jej tyłach - wszystko żywe. Uśmiechnięta, dumna Klaudia, profil Sebastiana, doktor Ponczenko skupiony, Laura z uroczymi piegami. Wszyscy radośni, zżyci ze sobą na przekór losu, który wybrali. W cząstkach siebie odnaleźli pocieszenie, zawarli przyjaźnie, a nie tylko sojusze. Walczyli razem, razem zginęli. Luzem wypada kartka, twarz Eryka spogląda na mnie złowrogo. Nakreślona w kilku kreskach, nie oddaje jego urody. Na tą twarz dałam się nabrać, nie chciałam wierzyć, że ktoś o tak pięknym obliczu może być zły. Kierowana złością wstaję i podpalam kartkę, długo trzymam ją w dłoni, nawet wtedy, gdy ogień boleśnie parzy moje palce. W końcu puszczam, popioły lądują u mych stóp. Kładę się z powrotem, nie doznając ani krzty ukojenia.

Widzę ich twarze, wykrzywione w grymasie bólu. Krzyczą jeden przed drugim, nie rozpoznaję słów. Sam dźwięk sprawia, że chcę uciec, ale stoję. Wiem, że muszę patrzeć, to moja kara. Setki ludzi wiją się u mych stóp. Ciała bez duszy, skazani na wiecznie cierpienie. Ktoś kładzie dłoń na mym ramieniu. Nie obracam się, nie muszę, on zawsze towarzyszy mi w snach.
  - Po co katujesz się ich widokiem?
Odpowiadam spokojnie, chodź w moim gardle narasta szloch.
  - Muszę pamiętać, kim jestem i co to oznacza.
  Eryk staje blisko, nasze ramiona stykają się. Wrzaski nasilają się, w końcu rozpoznaję słowa. Oni błagają o łaskę.
  - Mogłabyś jednym ruchem zakończyć ich cierpienia. Dlaczego tego nie zrobisz?
Obracam ze złością twarz.
  - Bo nie potrafię.
  Milczy, niespodziewanie chwyta mnie za dłoń.
  - Zrobię to za ciebie.
  Moc narasta, krzyki cichną. Nagle nie ma nikogo, tylko pustka.
  - Nie potrzebuję cię, nie chcę twojej pomocy! W tobie jest tylko zło! Udowodniłeś to.
  - Czyżby? - Eryk unosi brew. - Poczułaś ulgę, ale nie przyznasz tego. Twoje dłonie pozostaną czyste.  - Powoli kciukiem gładzi moją dłoń. Wyrywam ją ze wstrętem.
  Gdy spoglądam na nie zauważam ślad krwi. Dłonie Eryka są nią całe pokryte.
  - Tak to działa, czasami nie mamy wyboru.
  -  Zawsze jest wybór, a ty wybrałeś źle.
  Wzdycha ciężko.
  - Nie wybrałem ciebie, żałuję.
  - Mącisz mi w głowie. Tak jak tym ludziom, którym ukradłeś duszę, myślisz, że wiesz czego chcę? Napewno nie chcę ciebie.
Kąciki ust Eryka wędrują do góry.
  - Wiem czego pragniesz Saro, ale teraz tego nie przyznasz. Wypełnia cię gniew, nienawiść zaślepia. Wiem, o czym mówię. - Jego wzrok przeszywa na wskroś. - Ja także taki byłem.
  Wszystko wiruje, prawda dusi.
W tej chwili pragnę tylko jednego obudzić się.

Gdy nastaje dzień, jestem wykończona nocą. Powoli zwlekam się z łóżka. Masuje skronie, dziś jest ten dzień. Wszystko musi pójść idealnie, dlatego muszę upewnić się czy Aaron potrafi słuchać i wykonywać moje polecenia. Nic nie może stanąć mi na przeszkodzie. Ubieram się powoli. Przeczesuje włosy i gdy myję dłonie zauważam na nich zaschnięte ślady krwi. Zmywam je trąć mocno. Krew barwi wodę na czerwono. Obserwuję jak spływa do odpływu i znika całkowicie. Spoglądam na ślad na mojej szyi. Piętno demona, symbol jego własności. Mam wrażenie, że tracę zmysły. Sny, które są rzeczywistością, Eryk, który miesza mi w głowie. Wiem, że w Piekle nie będzie łatwo, ale coraz bardziej boję się, że nie poradzę sobie. Czasami mam wrażenie, że człowiek nie powinien nosić w sobie tyle energii, ponieważ jego umysł nie jest w stanie tego pojąć. Zaciskam dłonie na umywalce, by powstrzymać krzyk. Zagryzam zęby i zamykam oczy, oddychając głęboko. Nie pozwolę by zawładnął mną strach.
Powoli otwieram oczy, dziewczyna, która na mnie spogląda, nie przypomina dawnej mnie, jest silniejsza i niezwyciężona.
Wychodzę by porozmawiać z Aaronem.
Znajduję go w szklarni, rozmawia cicho z Mają. Gdy mnie spostrzegają przerywają rozmowę. Kobieta uśmiecha się do mnie sztucznie.
  - Słyszałam, że Aaron idzie z tobą?
  Przytakuje.
  - Chcę z nim porozmawiać. Zostaw nas samych.
  Widzę, że chce zaprotestować, ale widząc moją zacięta minę przygryza zęby i dumnie odchodzi.
Aaron wygląda na wściekłego.
  - O co chodzi? - pytam.
  - Nie mogę zostać w Bractwie. Maja nie przyjmie Sebastiana, a odemnie wyczuwa mrok. Twierdzi, że bliżej mi do piekła niż światłości.
  Zamyślam się.
  - Skoro nie chcę was przyjąć, może powinniście stworzyć własne miejsce do życia?
  Na twarzy Aarona błądzi słaby uśmiech.
  - Z tobą mogę nawet zostać w Piekle.
  - Nie, mój plan jest taki, że ty i Sebastian wychodzicie przez portal, a ja sama idę szukać Eryka. Jeżeli, chcesz iść musisz to zaakceptować.
  - Nie zostawię cię.
  Rzucam mu ostre spojrzenie.
  - Nie jesteś mi nic winien. Przypadkowo zostałeś moim strażnikiem. Nigdy, nie wybrałabym kogoś takiego jak ty. Prędzej Maję lub Elizę. Mają więcej charakteru. Wchodzisz, razem szukamy Sebastiana, później się żegnamy.
Widzę, że go zraniłam.
  - Mogę ci się przydać. - Próbuje jeszcze mnie przekonać.
  Wciągam głośno powietrze.
  - Taki jest mój warunek, albo się zgadzasz, albo zostajesz. - Zaplatam dłonie na piersi i przygryzam ze złości wargi.
  - Wiem, że Eryk cię zranił, ale ja jestem inny. Nigdy bym cię nie zdradził.
  - Posłuchaj mnie uważnie. Wiem co cię do mnie przyciąga. To wpływ mojej energii. Wszyscy strażnicy ślepo wielbili swojego Pana.
Aaron obrzuca mnie uważnym spojrzeniem.
  - To coś więcej. Wtedy, gdy twoja moc przeszyła mnie na wskroś poczułem coś. To... nie wiem jak to określić. Poza mrokiem było jeszcze coś...
- Myślisz, że dzięki temu mnie poznałeś? - Podchodzę do niego blisko, tak, że dzielą nas tylko milimetry. - Prawda jest taka, że ja sama nie znam już siebie. Mogę robić straszne rzeczy, bez mrugnięcia okiem, więc radzę ci być posłusznym.
Aaron odsuwa się minimalnie. Dzięki temu wiem, że wygrałam, będzie mnie słuchał, ponieważ zdołałam go przerazić.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz