Rozdział 15

2.7K 146 8
                                    

Pochłania mnie mrok. Gdy wynurzam się z jego głębi, czuję chłód i twardą powierzchnię pod palcami. Unoszę ostrożnie obolałą głowę i wypluwam z ust piasek. Gdy odruchowo zerkam w górę chcąc sprawdzić jak głęboko jestem, nie dostrzegam nic, ani jednego śladu światła, tylko bezkresną nicość. Przełykam ślinę, mam wrażenie jakby była pochowana żywcem. To miejsce jest wydrążone w czarnej, lśniącej skale. Wszystkie ściany, które mnie otaczają są misternie rzeźbione. Ciekawa postanawiam zobaczyć, co przedstawiają. Wydaje mi się, że się poruszają. Przecieram oczy i zerkam na nie ponownie. Wyrzeźbione twarze, mają rozwarte szeroko usta, krzywią się z niewyobrażalnego bólu, ich dłonie drżą w potwornych konwulsjach. Rozwarte, przerażone oczy, patrzą na mnie z niemym błaganiem. Odsuwam się szybko i padam na kolana, przyciskając dłonie do ust. Teraz jestem pewna, że trafiłam prosto do Piekła.

Gdy w końcu uspokajam się, postanawiam poszukać tego po którego przyszłam. Nie chcę i nie mogę dłużej tracić tu czasu. Wędruje długim ciemnym korytarzem, moje kroki odbijają się echem od wysokich ścian, na których tańczą przerażające cienie. Mrok rozświetlają kule energii, zwisające w dół z sufitów. Nie wiem, gdzie mam szukać. Korytarz nie ma żadnej odnogi, wydaje się, biegnąć bez końca. Przystaję w końcu, zmęczona błąkaniem się bez celu. Przypominam sobie, co wiem o tym miejscu, w którym panują zupełnie inne reguły. Desdemonda mówiła, że tu czas nie gra roli, że mogę iść bez końca, a tak naprawdę nie trafić nigdzie. Gdy robię kolejny krok na przód koncentruje się tylko na Eryku, nie pozwalając błądzić swoim myślą i zbaczać z obranego toru. W końcu dostrzegam na końcu zarys masywnych wrót. Obrzucam je uważnym spojrzeniem, badając wyryte na nich symbole, które są dla mnie zupełnie obce. Drzwi same ustępują, odskakuję do tyłu, spoglądając z niepokojem, w to co znajduje się po drugiej stronie.

Gdy spoglądam na nieruchome ciało Eryka, wbiegam do środka. Jestem przerażona myślą, że przyszłam za późno, że nie uratuję Sebastiana i nie powstrzymam ekspansji Nathaniela na ziemię. Kucam obok niego i spoglądam w jego spokojną twarz.

- Eryku! – potrząsam go za ramiona.

Całe jego ciało jest pokrytą warstwą piachu, najwięcej czarnego pyłu znajduje się w zagłębieniu jego powiek. Delikatnie dmucham w nie i pył odsłania szeroko rozwarte fiołkowe tęczówki Eryka.

- Eryku! – wołam go ponownie.

Jego usta wykrzywiają się w błogim uśmiechu.

- Jesteś. – Mruga kilkakrotnie i podnosi się do pozycji siedzącej. – Zasnąłem z nadzieją, że w krótce przyjdziesz.

Odsuwam się od niego i strzepuję wszędobylski pył, który bez przerwy zatyka mi usta i sprawia, że pieką mnie oczy. Chrząkam chcąc pozbyć się go z gardła.

- Musisz oddać część mojej duszy.

Eryk zaskoczony unosi brew, prostuje się i rusza szyją, a ja słyszę jak trzeszczą wszystkie jego zastane kości. Krzywię się, ten dźwięk nigdy nie należał do najprzyjemniejszych.

- Od razu do konkretów Saro. – Obrzuca mnie długim spojrzeniem, rozprostowując palce swojej dłoni. – Zatem, zacznijmy od początku. Jak dobrze rozumiem, mam oddać ci dusze, a ty w zamian mnie zabijesz?

Przystępuję z nogi na nogę. Nasze pierwsze spotkanie w Piekle miało wyglądać zupełnie inaczej, teraz chcąc nie chcąc muszę chwilowo zmienić plany.

- Chyba tak będzie sprawiedliwie, w związku z tym co mi zrobiłeś.

- Co ci zrobiłem Saro?

Moje oczy zwężają się.

- Zdradziłeś mnie demonie, przez ciebie straciłam duszę i zginęli moi przyjaciele, wystawiłeś ich na bezsensowną walkę.

Eryk zaciska palce w pięści.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz