20.

8.1K 455 12
                                    

Wzrokiem próbuję przebić się przez gęstą mgłę, która ukrywa świat otulając wszystko lepką, mleczną kurtyną. Zerkam w niebo, liczyłam, że zobaczę na nim gwiazdy. Jestem rozczarowana, nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór. Chciałam być może po raz ostatni nasycić oczy ich blaskiem. Eryk i reszta stoją obok mnie. Wszyscy rozglądają się po okolicy, czując to samo co ja. Rezydencja wyrasta z ziemi, niczym monstrualny potwór. Jest ciemna i otacza ją jakaś złowroga atmosfera, przesycona cierpieniem i skrywaną potęgą. Gdy wysilę wzrok i zmrużę oczy - dostrzegam zarys wielkich drzwi, które przypominają paszczę starożytnego potwora, a na nich wymalowane krwią najsilniejsze z run. Gdy mgła wstęgami wędruje dalej, zauważam coś jeszcze. Cały teren jest przesycony magią. Kucam i dotykam lodowatej ziemi. Moje palce natrafiają na coś mokrego i śliskiego. Gdy podnoszę palce na wysokość oczu, wzdrygam się - to krew. W porównaniu do lodowatej ziemi wydaje się jeszcze ciepła.

Eryk przygląda się mojej zakrwawionej dłoni z zaciśniętymi ustami.

- Przygotowali się. Jest świeża, prawda?

Powoli kiwam głową i ze wstrętem, ocieram śliską dłoń o spodnie.

Spoglądam za siebie, Laura jest blada i ma nienaturalnie rozszerzone oczy. Trzyma się kurczowo ręki Aleksa, który sprawdza czy jego broń jest na miejscu. Klaudia spogląda na trawnik i próbuję omijać kałuże krwi. Przypomina baletnicę, która uczy się nowych kroków. Doktor Ponczenko, patrzy nie mrugając w stronę wejścia, tak jakby bał się, że lada chwila otworzą się, a zza nich wyskoczy coś gorszego niż śmierć we własnej osobie. Robię krok, w stronę drzwi. Za plecami słyszę nieśmiałe kroki moich przyjaciół. Mieli szansę odejść, jednak idą za mną. Zaciskam mocno dłonie, tak, że czuję wbijające się paznokcie. Kolejne kroki nie są już tak trudne, gdy podchodzę do drzwi i wyciągam dłoń by pociągnąć za klamkę, wiem, że teraz już nie ma odwrotu. Wchodzimy, by walczyć i wygrać lub by przegrać i zginąć.

Nie wiem na co liczyłam, może na lochy? Więzienie? Twierdzę? Gdy drzwi się otwierają natrafiam na wielki, przytulny hol. Kobieta w szkarłatnej sukience, odcieniem pasującym do kolory szminki na ustach, wita nas skinieniem głowy. Gestem dłoni z szerokim uśmiechem na ustach zaprasza do środka. Moje serce bije niespokojnie. Rozglądam się po pomieszczeniu. Hol jest cały w bieli i jasnych beżach. Zasłony, obicia krzeseł i dodatki są bordowe. Królewskie i eleganckie. Słyszę jak Laura wzdycha z ulgą. Chociaż na to stanowczo za wcześnie. To, że weszliśmy nie daje nam przewagi. Ta rezydencja może okazać się naszym grobem. W oddali słyszę, stłumioną muzykę. Dźwięki skrzypiec próbują ukoić moje zmysły.

- I co teraz? - pytam przystępując nerwowo z nogi na nogę.

Eryk spogląda na schody.

- Spokojnie oni już wiedzą, że przybyliśmy. Chcą pograć, więc nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć wyzwanie i dołączyć.

- Mamy ich szukać?

Eryk spogląda na mnie ze sztucznym uśmiechem.

- Chyba o to im chodzi.

Kobieta w czerwieni podchodzi do nas z przyklejonym uśmiechem, który wygląda jakby był dorysowany czerwoną kredką.

- Zapraszamy w nasze progi! - Nie wiem jak to robi, ale jej wargi jeszcze bardziej się poszerzają. - Tu wszyscy jesteśmy tacy szczęśliwi! Przecież tego chciałam, o tym tylko marzyłam! - Zaczyna śmiać się spazmatycznie. - Oddałam za to nawet duszę! - Przybliża się do mnie, tak blisko, że czuję jej duszący oddech na twarzy. - Jestem taka szczęśliwa! - Usta pozostają rozciągnięte w szerokim uśmiechu, ukazującym zęby, a jej oczy są zaprzeczeniem tego co widzimy na twarzy. Wydziera z nich taka rozpacz i pustka, że moje serce na ten widok ściska się gwałtownie. Kobieta nadal zastępuje mi drogę, bierze moje dłonie w swoje ściskając je lekko.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz