17.

9K 527 19
                                    

Odkąd zamieszkała z nami Olivia, bardzo rzadko spotykam Eryka. Cały czas widuję ich razem. Ona snuje się za nim jak cień. Pocieszające jest tylko to, że on nie wydaje się zadowolony z jej ciągłej obecności, dlatego zaszywa się w bibliotece, gdzie nikt nie może mu przeszkadzać. Myślę o tym jak musiało wyglądać jego życie gdy mieszkał w piekle i był bratem najpotężniejszego. Jego brat był królem, a Eryk nie przywykł do wykonywania rozkazów innych. Chyba ciężko było mu się pogodzić z tym faktem. Świat w którym się obracał jest mi zupełnie obcy. Nie wiem jak twardym lub bezwzględnym trzeba być by połapać się w tych wszystkich intrygach, koligacjach i spiskach. Nie mam pojęcia o władzy. Wiem tylko tyle, że kto raz jej skosztował, nie zadowoli się normalnością... i tego obawiam się najbardziej. Postanawiam pospacerować w ogrodzie. Odetchnąć od tej dusznej atmosfery. Oczyścić umysł. Niebo przybrało stalowy, ciemny odcień. Jesień się kończy, zima szykuje się do objęcia panowania nad światem. Już czuć jej mroźny oddech w powietrzu. Udaje się ścieżką wokół ogrodu różanego. Wszystko wydaje się jakieś szare pozbawione koloru i życia, chociaż wiem, że to tylko pozory. Na wiosnę wszystko odżyje, na nowo zachwycając bogactwem barw. Widzę, że Aleks zabezpieczył większość roślin przed mrozem. Odkąd widział mnie w tej dziwnej sytuacji z Erykiem, zdaje się mnie unikać. Wiem, że muszę z nim porozmawiać, ale to bardzo krępujące. Na ścieżce słyszę kroki. Obracam się, niestety widok zasłania mi gęsty żywopłot. Postanawiam poczekać i dowiedzieć się kto za mną podąża.

Gdy dostrzegam białą głowę i złośliwy uśmiech, postanawiam ratować się ucieczką. Obracam się w przeciwną stronę i przyspieszam. Wolałabym spotkać raczej kogoś z bractwa niż tą nadąsaną księżniczkę.

- Czekaj! - woła.

Przewracam oczami i nie zatrzymuję się.

- Nie będę cię gonić! - krzyczy. - Chcę porozmawiać.

Niechętnie muszę ustąpić i stawić jej czoło. Ta rozmowa prędzej czy później musi mieć miejsce, chociaż liczyłam na to, że Olivia wyjedzie wcześniej.

Zaplatam dłonie na piersi i hardo wysuwam podbródek.

- Czego?

Olivia prycha.

- Ton godzien Eryka.

- O czym chcesz rozmawiać? - Nie daję się sprowokować.

- O moim narzeczonym.

W jej oczach zapala się gniewny płomień. Podchodzi do mnie bliżej.

- To ciekawe Eryk mówił, że nic was nie łączy.

- Ale łączyło. - Olivia okrąża mnie dookoła. - Myślisz, że go znasz? Sądzisz, że mógłby się dla ciebie zmienić? - zaczyna śmiać się głośno.

- Może znam go lepiej niż ty? - Mrużę oczy.

- Wiem co jest dla niego najważniejsze i znam twoje pragnienia. Wiesz, że w obu przypadkach różnią się diametralnie? Władza i miłość nigdy nie szły w parze. Przekonałam się o tym.

Wpatruje się intensywnie w moją twarz, czekając na to jak zareaguję.

- Nie zasiejesz we mnie zwątpienia.

Olivia unosi lekko brew.

- Wydaję się, że już mi się udało. Poza tym spójrz na siebie? Czy facet którego nawet JA nie byłam w stanie zadowolić, zauroczyłby się w kimś takim jak TY.

Próbuję coś odpowiedzieć, ale ona nie daje mi dojść do słowa.

- Jesteś nikim, nędznym... człowiekiem. Może masz teraz moc, ale gdy ją stracisz już nie będziesz mu potrzebna! Wiesz co się wtedy stanie? Utkwisz w piekle, będziesz tylko zniewoloną błagającą o śmierć duszą. Skazaną na wieczne potępienie!

Nie wiem co się dzieje, może mam już tego wszystkiego dość. Mam dość tego, że takie osoby jak Olivia mają mnie za nic, mam dość kłamstw wokół siebie i niepewności co do uczciwości Eryka. Coś we mnie pęka i już nie mogę tego powstrzymać. Niebo ciemnieje, natura milknie, a w moim wnętrzu rodzi się coś złego. Przez palce przemykają roziskrzone grzmoty. Moja ręka wystrzela do przodu, chwytając przestraszoną Olivię za gardło.

- Tak masz rację, może wszyscy wokół kłamią. - Zwiększam nacisk na jej krtań. To chore, ale sprawia mi przyjemność patrzenie w jej rozszerzone ze strachu źrenice. - Sprawdźmy więc jedną rzecz... Eryk kiedyś wspominał, że ginąc na ziemi, po prostu przestajecie istnieć... pufff... i już was nie ma. Chyba jestem zmuszona przetestować jego prawdomówność. - Uśmiecham się szeroko.

Olivia zaczyna się dusić, wbija paznokcie w moją dłoń, ale ja pchana przez moc nie czuję bólu. Właściwie czuję się cudownie niezwyciężona.

- Saro!

Słyszę za sobą głos Eryka.

Nie obracam się, przechylam lekko głowę i wpatruję się w blednącą twarz wiedźmy.

Gdy Eryk kładzie dłoń na moim ramieniu, puszczam dziewczynę. Olivia wije się na ziemi i krztusi powietrzem. Dopiero ten widok uświadamia mi co zrobiłam, cofam się do tyłu i trafiam wprost w objęcia Eryka.

- Co ja zrobiłam?

Eryk obejmuje mnie mocno ramionami.

- Chyba wreszcie pokazałaś swoją moc.

Gdy spoglądam na niego, widzę uśmiech na jego twarzy, ale w oczach czai się coś jeszcze - gdy uświadamiam sobie, że to strach, zaczynam drżeć. Eryk się mnie obawia i może rzeczywiście ma czego. Gdy raz to poczujesz, chcesz zrobić to ponownie. Wiesz, że to złe, ale to za mało by mogło cię powstrzymać. Po raz pierwszy czuję, że nie muszę się niczego, ani nikogo bać, to ja mam władzę i skłamałabym gdybym zaprzeczyła, że mi się to nie podoba.

***

Mama bierze mnie na kolana i zaplata w moje włosy polne kwiaty. Uwielbiam takie dni, gdy jest szczęśliwa, gdy wokół pachnie łąkom, a ptaki świergoczą wesoło. Gdy kończy, biegnę podziwiać piękne, kolorowe motyle.

- Saro. - Obracam się w pół drogi.

- Tak?

Mama schodzi z ławki i kuca przede mną. Bierze moje dłonie w swoje i delikatnie je ściska.

- Wiesz, że cię kocham.

Przytakuję, ale już rwę się do oglądania motyli, jeden właśnie przelatuje tuż nad głową rodzicielki.

- Musisz wiedzieć, że życie jest najważniejszym darem. Jestem szczęśliwa... - mama odchrząkuje, a ja ponownie zwracam na nią uwagę. W jej oczach lśnią łzy.

- Mamo nie płacz.

- Nie płaczę skarbie, to tylko pyłki wpadły mi do oka. - Uśmiecha się do mnie szeroko.

Przykłada swoją dłoń do mojego serca. - Gdy się pogubisz ufaj zawsze temu. Serce nigdy cię nie zawiedzie i nie oszuka. To jak kompas, który w mroczne dni potrafi wskazać właściwą drogę. Kiedyś zrozumiesz, dlaczego tak postąpiłam.

Przytula mnie mocno.

- Mogę już iść? - mówię w jej włosy, które pachną malinami.

Mama wstaje na nogi.

- Biegnij.

Tego dnia widziałam ją po raz ostatni.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz