9.

13K 634 175
                                    

Z każdym kolejnym dniem czuję się coraz bardziej świadoma mocy która we mnie jest. Moje ciało robi się coraz bardziej wytrzymałe, ćwiczenia z Sebastianem sprawiają mi coraz mniej trudności. Seba nauczył mnie posługiwać się małym sztyletem. Obiecałam mu, że nigdy się z nim nie rozstanę. To moje dodatkowe ubezpieczenie, nigdy nie wiem gdy moja kapryśna energia ulegnie wyczerpaniu. Znam coraz więcej run. Umiem je już rozróżniać i wiem który co oznacza. To nie było trudne, to jest we mnie. Czuję to w każdym ruchu i każdej myśli. Potrafię już znacznie szybciej przywoływać obraz mojej tarczy. Mimo tego, że potrafię to robić w naprawdę niezłym czasie, nie widziałam już ani razu mamy. Napawa mnie to smutkiem. Za każdym razem gdy to ćwiczę, jakaś iskierka nadziei mówi mi, że ona dziś tam będzie, ale jej ciągle nie ma. Mimo tego wyczuwam jej obecność. Czuję nad sobą jej ramiona. Wiem, że mnie chroni. Coraz częściej nawiedzają mnie koszmary. Nie wiem czy to przez tajemniczą i mroczną atmosferę domu, czy przez to, że stale jestem zdenerwowana. Odwracam się na każdy najcichszy szelest, strachem napawają mnie nawet cienie za oknem. Być może popadam w paranoję, ale podczas mojej nauki uświadamiam sobie, że nie mam wyjścia. Jeżeli chce przeżyć muszę być niesamowicie czujna. Czujna za dwoje. Eryk od naszego ostatniego spotkania, często przychodzi na moje treningi. Nigdy nie mogę dostrzec gdy wchodzi. Zawsze gdy czuję ostre iskierki wbijające się w mój kark, wiem, że on już jest i obserwuje moje poczynania. Robię się wtedy niezdarna, ponieważ jego spojrzenie jest bardzo intensywne, wwierca mi się w duszę.

- Saro! Koncentracja!

Sebastian po raz kolejny przyszpila mnie do podłogi. Syczę z bólu. On wstaje i podaje mi dłoń. Gdy już przywraca mnie do pionu, kontynuujemy dalej. Jestem strasznie poobijana, Sebastian nie ma litości nawet dla kruchej dziewczyny. Samoobrona to mój koszmar. Myślę, że nigdy z nim nie wygram, a co za tym idzie nigdy nie przejdę treningu i będziemy wałkować to do końca moich dni.

- Postawa! - krzyczy.

Czuję jak do pomieszczenie wchodzi Eryk. Rozglądam się, on stoi jak zwykle oparty o ścianę. Przez moją nie uwagę, znowu ląduje na ziemi.

- Chyba uwielbiasz lądować na tyłku! - naśmiewa się ze mnie mój trener.

Pokazuje mu środkowy palec, wiem to niedojrzałe... Mam już dość. Sebastian chyba także ponieważ przykuca przy mnie.

- Kończymy na dziś? - pyta spokojnie.

Kiwam uradowana głową, w końcu dostrzegam w nim jego ludzką naturę i jestem wdzięczna za ten przejaw litości.

- Pokonaj mnie!

Obracam się zaskoczona.

- Pokonasz mnie, a zwolnię cię z treningów.

Eryk podchodzi do mnie z swoim szatańskim uśmieszkiem.

Zerkam na Sebastiana, który wpatruje się z napięciem w Eryka.

- Nie powiem, że nie marzyłam o tym, żeby skopać ci tyłek. - zwracam się do tego aroganta.

- Więc, na co czekasz? Przyjmujesz wyzwanie?

Eryk wyszczerza zęby. Chyba postradałam rozum.

- Zgadzam się.

- Skop mu też tyłek za mnie. - Sebastian szepcze wprost do mojego ucha.

Tego się nie spodziewałam. Patrzymy na siebie i trener pokrzepiająco ściska moje ramię.

- Dobra jestem gotowa.

Kiwam w stronę Eryka. Zaczynamy. Eryk od razu atakuje. Uginam nogi i blokuje jak tylko mogę jego liczne, szybkie ciosy. Po paru sekundach jestem już naprawdę nieźle wykończona. Nie mogę oddać żadnego ciosu. Nie spodziewałam się, że potrafi tak dobrze walczyć. Dlatego przyjęłam jego wyzwanie. Jego noga, uderza mnie w nos. Czuję jak lepka krew spływa do moich ust. Przykładam dłoń do nosa i próbuje powstrzymać krwawienie. Oby nie był złamany. Eryk uderza nadal.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz