Rozdział 2

3.8K 181 0
                                    

- Księżyc zaświeci na czerwono dopiero za tydzień?
Siadam na łóżku w przydzielonym mi gościnnie pokoju.
Aaron przyprowadził mnie tu, po zebraniu.
- Dokładnie za osiem dni.
Zerkam na niego ze złością i rzucam się z rozłożonymi ramionami na miękki materac. Chcę zostać sama, więc zamykam oczy. Aaron jednak nie odchodzi. Podrywam się na łokcie.
- Chcę zostać sama.
Aaron wpatruje się we mnie przez chwilę.
- Jaki on był?
- Kto?
Chłopak niespodziewanie siada obok mnie.
- Mój brat.
Przyglądam się jego profilowi. Już wcześniej zauważyłam, że mają podobne oczy, ale teraz zauważam inne podobieństwa. Kształt szczęki, miodowe niesforne włosy. Uśmiecham się.
- Nie znałeś własnego brata?
- Znałem... Chcę wiedzieć czy po tym jak oddał duszę Erykowi zmienił się.
- Nie odpowiem na to ponieważ ja nie znałam go wcześniej.
Aaron nie ustępuje.
- Proszę, opowiedz coś o nim.
Przecieram oczy. Jestem zmęczona, nie chcę ponownie otwierać zamkniętych szczelnie wspomnień. Jednak czuję, że on nie ustąpi.
- Był dobrym przyjacielem. Nauczył mnie wielu rzeczy, próbował chronić i ostrzec przed Erykiem... - urywam, ponieważ mój głos zaczyna drżeć.
Aaron kiwa głową w zamyśleniu.
- Mój brat był typem bohatera, miał twardą pięść, ale za miękkie serce. Też próbowałem go ostrzec, przed igraniem z diabłem, jednak on nie słuchał. Twierdził, że tylko będąc sługą demona, może informować nas o każdym jego kroku. Oddał mu duszę i zatracił się. Straciłem z nim kontakt.
- Wszystkich nas omamił demon.
Przez chwilę każde z nas zajmuje się własnymi myślami. Aaron wstaje i pociąga za klamkę.
- Co będziesz robić przez pozostałe dni nim skoczysz do piekła?
- Mam kilka pomysłów. - Znowu rzucam się na łóżko i przymykam powieki.
- Gdybyś chciała poćwiczyć, albo pogadać, to jestem...
Nie spodziewałam się tego po nim. Gdy w końcu wychodzi, oddycham głęboko. Jest zbyt podobny, patrząc na niego, widzę, martwych przyjaciół i to jak bardzo wszystkich zawiodłam.

Czas mija bardzo powoli, noce są wypełnione dręczącymi koszmarami. Powoli zaczynam zapominać o poprzednim życiu. Czuję, że staję się zupełnie inną osobą. Nie interesuje mnie, jak czuje się moja przyjaciółka Anita, nie chcę wiedzieć nic o siostrze Leokadii. Sara umarła wtedy, gdy przekroczyła mury posiadłości Eryka, a może zmarła już wcześniej, wtedy gdy matka postanowiła, że ją uratuje. Dawno już jej nie widziałam, nie potrafię już chować się w swoim umyśle. Nie potrzebuję tego, mój mrok jest doskonałą tarczą. Ogród matki zniknął bezpowrotnie. Zresztą czuję, że nie zasługuje na to by tam wchodzić. Nie po tym, gdy rosmakowałam się w mocy. Nie boję się już niczego, jestem rozpędzoną kulą, która trafiła prosto w cel. Nic i nikt mnie nie powstrzyma. Od dawna nie przespałam całej nocy, ze swojego łóżka obserwuje wschodzący świt. Leniwe słońce powoli wpełza na ziemię, rozpraszając ciemność nocy. Barwy nieba zmieniają się z granatowego na jasny błękit. Pierwsze promienie słońca choć wydają się słabe i wątłe, już ogrzewają moją wyciągnięta dłoń. Dziś postanawiam odwiedzić posiadłość o której myślałam jak o domie, a tak naprawdę była więzieniem. Pięknym pragnieniem sieroty. Przecieram twarz dłonią, jest mi wstyd za to jak bardzo byłam naiwna, jak bardzo to czego pragnęłam zaślepiło rozsądek. Byłam taka sama jak większość ludzi, których dusze pozyskują upadli. Zwlekam się z łóżka, zakładam swoje ciuchy. Czarny, chyba stał się moim ulubionym kolorem. W łazience przemywam twarz lodowatą wodą. Przeczesuje włosy i pozwalam im wyschnąć w drodze do posiadłości. Gdy wychodzę z pokoju wyczuwam czyjś wzrok na sobie.
- Aaron - wzdycham, wypowiadając jego imię.
Wynurza się zza zakrętu korytarza i opiera niedbale o ścianę.
- Mam cię pilnować. To, rozkaz.
- Po co? Nie odejdę póki nie zaprowadzicie mnie w miejsce gdzie przebywa Eryk.
- Chyba chodzi o to, że Maja i inni ci nie ufają.
- Kiedyś usłyszałam, że zaufanie jest dla głupców...
- I martwych. - Aaron spogląda na mnie uważnie.
- Na to wygląda - szepczę sama do siebie zamykając drzwi.
- Pewnie pójdziesz za mną? - zrzucam, kierując się w stronę wyjścia z budynku.
- Chyba nie mam wyboru. - Aaron ociągając się wlecze się za mną.
- To spróbuj mnie dogonić. - uśmiecham się trzymając w dłoni ukradzione wczoraj kluczyki samochodu Mai.
Samochód jest zaparkowany z boku budynku. Pewnym krokiem podchodzę do niego i otwieram drzwi. Maja jeździ jakimś starym wozem. Za plecami słyszę jak Aaron krzyczy:
- To nie najlepszy pomysł.
Gdy odpalam, nie patrząc na chłopaka odjeżdżam z piskiem opon i wesoło macham przez otwartą szybę.
- Stój!
Słyszę za sobą, ale nie mam zamiaru się zatrzymać.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz