Rozdział 7

3.3K 175 4
                                    

Wszystko we mnie drży, w końcu nadszedł ten czas. Stawię czoło całemu Piekłu. Szykuję się w swoim pokoju, ale nie potrafię usiedzieć na miejscu. Chodzę tam i z powrotem, czekając, aż wreszcie nastanie noc. Sprawdzam godzinę, co chwilę. Moc we mnie krąży dzika i pragnąca uwolnić się. Zastępuje krew w żyłach, wypełnia głowę, czekając w pełnej gotowości. Jeszcze chwila i wreszcie zaznam spokoju. Przymykam powieki pozwalając sobie przez chwilę cieszyć się tym uczuciem.
Maja obiecała, że przyśle po mnie, gdy już wszystko będzie gotowe. Zerkam na rzuconą na łóżko sukienkę Klaudii, biorę delikatny materiał w palce. Jakie to głupie, sama nie wiem, dlaczego ją zabrałam. Chciałam dodać sobie siły? Pewności? Parskam śmiechem, moja siła jest we mnie. Strój tego nie zmieni.
Siadam na łóżku, biorę w dłonie przygotowany wcześniej sztylet. Nacinam lekko skórę. Krew wypływa powoli z płytkiej rany na przedramieniu. Przykładam do niej palec i powoli, dokładnie kreślę wzory. Najsilniejsze runy ochronne, dodające siły i kilka leczących. Gdy wreszcie kończę, rana przestaje już krwawić. Jestem gotowa, bardziej nie będę. Wstaję i już dłużej nie mam ochoty czekać, aż postanowią mnie wezwać. Otwieram drzwi i prawie zderzam się z Aaronem.
 
- Wszystko gotowe. - Nie dostrzegam na jego twarzy oznak zdenerwowania, jest skoncentrowany i zamyślony.

-  Idziemy. - Pewnym krokiem ruszam przed siebie, nie wiem co czuję w danej chwili, chyba mieszankę zniecierpliwienia i podekscytowania, ale jest też we mnie niezrozumiały smutek, którego nie potrafię rozszyfrować.

- Napewno chcesz iść ze mną? - pytam chcąc mieć pewność.
Aaron przytakuje, nie zatrzymując się.

- Nie wiemy co nasz czeka. Jedyne co mogę ci obiecać to to, że spróbuję was ochronić.

Chłopak przystaje, wpatruje się intensywnie w moje czarne źrenice.

- W porządku Saro, to mi wystarczy. Obojgu nam zależy na tym by znaleźć Sebastiana.
 
Wychodzimy na zewnątrz, spoglądam w niebo. Księżyc powoli oblewa się szkarłatem na bezchmurnym niebie. Jest jak wtedy, gdy stałam z Erykiem na tarasie na przyjęciu u demonów. Mimowolnie dotykam warg, wtedy był pierwszym, który mnie całował, ze smutkiem uświadamiam sobie, że będzie także ostatnim. Czuję moc, która powoli się rodzi. Wyciągam dłonie, wszystko, aż iskrzy. Uwielbiam to uczucie, gdy nagły dreszcz przenika na wskroś, wtedy czuję, że nawet zło jest częścią tego świata. Wszystko ma jakiś pierwotny sens, dawno temu ukryty i zapomniany.
Drzewa uginają się pod wpływem energii, moje włosy falują na tym dziwnym elektryzującym wietrze. Aaron kroczy obok mnie. Jego rysy wyostrzyły się od napływu fali energii. Dostrzegam, że to również sprawia mu przyjemność, uśmiecha się szeroko zafascynowany tym zjawiskiem.
Podążamy do kręgu, utworzonego z ludzi trzymającymi pochodnie. Maja ubrana na biało wychodzi nam na przeciw. Widzę błyszczące runy na jej skórze, są zupełnie inne niż moje, jednak nie mam problemów z ich rozszyfrowaniem. To runy przenoszenia.

- Najpierw przysięga, Saro później otworzę drzwi - jej ciężki wzrok spoczywa na mnie.

- Zrobię o co prosisz.
Unosi zaskoczon brew, moją szybką zgodą i brakiem roszczeń.

- Zniszczysz portal? - dopytuje.

- Zniszczę go, kiedy przyjdzie na to pora, ale ty musisz obiecać, że dasz spokój Sebastianowi i Aaronowi.
Maja przenosi wzrok na chłopaka, jej oczy zwężają się.
 
- Nie należą już do Bractwa Kruka, to demony.

Wyciągam dłoń przed siebie.

- Nie będziesz z nimi walczyć. W głębi serca wiesz, że nie są zagrożeniem. Prawdziwe demony zostaną uwięzione w Piekle.
Maja przenosi wzrok z Aarona na mnie i moją wyciągnięta dłoń.

- Zostaniesz tam?
Nie odpowiadam jej, Maja waha się, ale przypieczętowuje naszą przysięgę, uściskiem dłoni. Po ludzku bez magii, klątw i rozlanej krwi. Obu będzie nam to musiało wystarczyć.

Wszyscy się koncentrują. Maja stoi obok nas.

- W czasie krwawego księżyca, demony mają większą moc. My natomiast nie co ją tracimy, ale zyskujemy szansę na wejście w Odchłań. Gdy wysyłają kogoś by kradł duszę, świętują. Są podekscytowani i rozproszeni. Wykorzystacie to, by przejść niezauważenie. Spróbujemy skopiować tunel. Jeden demon wyjdzie nim na Ziemię, dwa inne wkradną się do środka.
 
To kiepski plan, ale innego nie mamy. Praktycznie wskakujemy w sam środek piekła. Wiem, jaki wpływ ma moc na Piekielnych, gromadzą się, ucztują, ale nie tracą czujności. Widziałam jak przywołują nowego członka świty. Wtedy to była Olivia - narzeczona Eryka. Uśmiecham się lekko, pokrzepiona myślą, że już więcej jej nie zobaczę. Mam nadzieję, że moja moc jej nie oszczędziła. Jednak przez cały czas zastanawiam się, jak Devlin uszedł z życiem. Widziałam ból i strach na jego, twarzy, czułam potęgę swojej siły. Jakim cudem ocalał lub kto postanowił mu pomóc? Maja i jej ludzie szepczą jakieś słowa. Ich głosy powoli rosną, tak jak energia wokół nas. Czuję jej potęgę, widzę ją, wszędzie dookoła. Płynie do nas, nie przerwanym nurtem. Już niedługo będę mogła zapytać o to Eryka. Przed sobą widzę zarys drzwi. Zerkam na przywódczynię Kruków. Jej włosy są posklejane, pot zrasza czoło. Wszystkich kosztuje to dużo mocy.

- Udaje się... - szepczę w ciemność, która wylewa się z portalu.

Aaron porusza się niespokojny. Tak jak ja próbuje przeniknąć wzrokiem taflę mroku i zobaczyć co kryje się po drugiej stronie.
Portal kształtuje się na naszych oczach. Wygląda jak czarne połyskujące lustro, w którym odbijają się nasze zaskoczone i skupione twarze. Ludzie prawie krzyczą, chwiejąc się na nogach, są wycieńczeni.

- Gotowe - głos Mai drży ze zmęczenia.

Podchodzę do tych dziwnych drzwi i przykładam do nich dłoń. Ciemność oblepia moją skórę. Na początku czuję chłód, później wypełnia mnie przyjemne ciepło. Wyciągam dłoń i zerkam w stronę Aarona.

- Wchodzimy.

Chłopak podchodzi do mnie energicznym krokiem.

- Nie pożegnasz się z Elizą. - Zerkam przez jego ramię w smutną twarz dziewczyny.
Aaron również się obraca.

- Chyba wyjaśniliśmy sobie już wszystko. - Po jego twarzy przemyka gniew.
Wzruszam ramionami, trochę zdziwiona, chociaż życie prywatne Aarona nic mnie nie obchodzi.
Gotowi czy nie, nie mamy już wyjścia. Wrota zostały otwarte.
Ramię w ramię przekraczamy ciemność. To co nas wita, sprawia, że uświadamiamy sobie, że nic nie jest takim jakim się wydaje, a Piekło nie jest gorsze od Ziemi.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz